NAGŁÓWEK/HTML1

L.A. Dreamers

INFORMACJE/HTML2

❤️‍🔥 Zachęcam do zapoznania się z postem i zapraszam do wspólnej zabawy!

❤️‍🔥 Marzyciele, Guardian Angel rozpocznie swoją fabularną funkcję w połowie maja, więc… Bądźcie czujni… 👁️

❤️‍🔥 Aby wejść na Group Chat, wystarczy zaakceptować otrzymane od Guardian Angel zaproszenie.

❤️‍🔥 Blog L.A. Dreamers został oficjalnie otwarty! Zapraszamy do zapisów ❤️

It's alarming, honestly, how charming she can be, Fooling everyone, tellin' them she's having fun



HAN YURI


LAT DWADZIEŚCIA DWA — URODZONA 27.02.2002 — BEVERLY HILLS


Patrzy zza wielkich, ciemnych okularów na parę dzieci bawiących się przed wejściem do kawiarni i chichocze cicho do siebie, chłonąc tę słodką scenę. Chwilę później kelner stawia przed nią wysoką szklankę z karmelowym macchiato, ale dziewczyna nie ściąga okularów, by wymienić z nim spojrzenie, a tylko nieznacznie kiwa głową w podziękowaniu, po czym wraca wzrokiem do dwójki dzieci. Teraz się kłócą — chyba o jakąś zabawkę, która zniknęła im z oczu — i trącają łokciami, starając zmusić tego drugiego, by poszedł po zgubę. Nagle nie istnieje zupełnie nic, nawet ona, tylko ten obrazek, który przez krótką chwilę pozwala jej wrócić do przyjemnego komfortu dawno minionych dni. Mogłaby przysiąc, że słyszy, jak ptaki wesoło ćwierkają wśród koron drzew, a zza pleców powiewa ciepły, letni wiatr. A potem do dzieci wraca starsza kobieta, oczywiście niania, i zabiera ich ze sobą. I słodka scena dobiega końca.
Znowu to zrobiła, zagapiła się. Ostatnio często jej się to zdarza, częściej niż to robi, chyba tylko o tym słyszy.
Nie zdejmuje ciemnych okularów, mimo że niebo dawno zaszło siwymi chmurami i już niedaleko do wieczora. Nie może, nawet gdyby chciała. W zamian patrzy na swoje dłonie, po czym sięga do torebki, by nałożyć na nie nową warstwę kremu. Jest młoda, bardzo młoda i delikatna, ale jej dłonie należą do starej, spracowanej kobiety, a przecież minęło zaledwie parę miesięcy od czasu, gdy z uporem pierwszy raz szorowała je w ciemnej łazience swojego apartamentu. Jakoś to pomaga.
Widzi się w szybie samochodu zaparkowanego tuż przed kawiarnią. Wygląda bardzo ładnie, a nawet lepiej niż ładnie — ma na sobie białą, letnią, elegancką sukienkę, drogą biżuterię, a włosy ściągnięte w gruby kok z tylu głowy, dzieło jej osobistej fryzjerki. Jeszcze tego samego dnia została zatrzymana przez kilka przypadkowych osób, które prosiły ją o zdjęcie. Część z nich, turyści, wzięła ją za jakąś aktorkę, część rozbudowywała swoje portfolio fotograficzne, a część, paparazzi, cóż, nawet nie wiedziała, o co im tak naprawdę chodziło. Kto by pomyślał, że temu smutnemu dziewczęciu o złamanym sercu, za którym ciągnęły się długi, poszczęści się w życiu tak bardzo, że wyląduje w centrum Los Angeles, gdzie będzie traktowana jak gwiazda.
Pewnego dnia, najgorszego dnia, gdy resztki jej moralności wisiały na włosku, przybył on i uratował ją. Tim. Pamiętała ten dzień z każdym możliwym szczegółem, wyrył się w jej pamięci tak głęboko, że już nigdy nie miał jej opuścić. Złamane serce nie dawało jej się we znaki tak dotkliwie jak brak pieniędzy. I bardzo długo walczyła. Tak długo i zaciekle, starając się łączyć dodatkowe zmiany w pracy z bieganiem do sklepów, gdzie sprzedawała suknie od znanych projektantów za grosze. Przyjaciele zniknęli w momencie pojawienia się problemów, zresztą oni nie mieli prawa wiedzieć wszystkiego — nie mogli, bo od czasu do czasu, gdy gubiła się w ich prywatnych garderobach, mogła potem pozwolić sobie na ciepły posiłek każdego dnia przynajmniej przez tydzień. Dogoniła ją jej własna głupota. Ale Tim na to nie zważał, pomógł jej. Przygarnął ją do siebie, spłacił wszystkie jej długi, karty kredytowe, zaległe czynsze, pieniądze otrzymane, wyciągnięte — i skradzione — od przyjaciół. Ubrał od stóp do głów w najlepsze metki, zabrał ją gdziekolwiek tylko chciała, a był przy tym tak dobry, tak słodki, tak… wspaniały, że poczuła, iż znów może żyć. Nie protestowała, kiedy podsunął pomysł, by rzuciła studia i wyprowadziła się z nim do Los Angeles, bo jakże mogła, skoro był taki mądry, należał do świata wybranych, był sławnym reżyserem — musiał się znać na życiu, a przynajmniej o wiele bardziej niż ona, o czym jej często przypominał. Z taką twarzą i charakterem studia są Ci niepotrzebne, kochanie. I wierzyła w to wszystko, w każde jego słowo, nawet wtedy, gdy pierwszy raz pobił ją tak bardzo, że bała się, że umrze na zimnych kafelkach w hotelowej łazience, w kałuży własnej krwi. Ale… tak mu było ogromnie przykro, tak żałował. Może faktycznie nie powinna go drażnić, gdy miał zły humor, w końcu zawsze powtarzał, jak nienawidzi jej szczebiotu nad uchem, a już szczególnie kiedy jest zirytowany i zmęczony.
I nawet rodzice Tima pokochali, co było bardzo dziwne, bo przecież oni nie kochali nawet jej. Jakoś nie przeszkadzało im, że ich córka rzuciła studia, na które wydali wszystkie własne oszczędności, kiedy dowiedzieli się, jak bardzo mężczyzna jest im w stanie pomóc. Uśmiechała się szeroko do Tima, taka szczęśliwa i radosna, bo czego więcej mogła sobie wymarzyć, ale na rodziców spoglądała nieprzeniknionym spojrzeniem.
Tim, dla wszystkich ważnych Timothy Weisberger, dla przyjaciół Timothy, dla żony — podobno, bo jak miałaby się tego dowiedzieć — Timmy, a dla dzieci ten wstrętny skurwysyn. Jej cały świat... A może nawet więcej.
W końcu wstaje i zostawia pięćdziesięciodolarówkę na stoliku, zabiera torebkę i powoli rusza chodnikiem. Rozpadało się już na dobre, ale jej to wcale nie przeszkadza, bo i tak ma ochotę się przejść… Ma ochotę przejść się tę godzinę w wysokich butach na cienkiej szpilce, ma ochotę zrobić jeszcze półgodzinną rundkę dookoła posiadłości i ma ochotę zadzwonić do kogoś ze znajomych, by może wpadli do ich domu dzisiaj z wizytą na małego drinka.
Bo boi się iść do domu.

10 komentarzy:

  1. [Mam duży respekt do osób, które piszą rzeczowe karty, bo to bardzo użyteczne dla wątkowania. Element rzucenia studiów dla (w sumie to) sugar ojca jest rodem z reddita, więc konsekwencje mnie nie zszokowały.......... Ale może finał to zrobi.
    Nie słuchałem zbytnio Blackpinku, ale jakoś kojarzę wizerunek, może mnie to nakłoni do nadrobienia tamtych lat, bo słuchanie Milky Chance mnie do nich ewidentnie cofnęło.
    Pozdrawiam, bo osobiście nie widzę u nas potencjalnego powiązania (chyba że miałabyś jakiś pomysł), prowadzę zbytniego szczura, by w ogóle zwracał uwagę na bogatych członków społeczeństwa.
    PS jeszcze się nie opublikowałem, bo mnie wyprzedziłaś, ale będę po prostu przesuwać datę posta, więc gdybyś jednak chciała odpowiedzieć, to wystarczy tam]

    ->Angelo

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ale się rozpisałaś w tej karcie! Ale jak przyjemnie się to czytało!
    Mam nadzieję, że będziesz łaskawa dla Yurki!]

    Margo

    OdpowiedzUsuń
  3. [Och, jak cudownie, wspaniale i delulu opisany został jej toksyczny związek! Bardzo mi się podoba to mrugnięcie w stronę czytelnika, który doskonale wie, co jest grane, podczas gdy Twoja bohaterka może ma jakieś przebłyski w podświadomości, ale nie na tyle solidne, aby w pełni zrozumieć swoją sytuację. Jak to jest, że piękne kobiety sukcesu pozwalają sobie na rozkochanie się w największych skurwielach? Tajemnica, której należałoby poświęcić jakieś głębsze badania, najlepiej na którymś z bardziej renomowanych uniwersytetów.
    Przy okazji, to będzie nużąco techniczny komplement, jestem pod ogromnym wrażeniem interpunkcji, bo wszystko ma tutaj taki ład i skład, naprawdę cenna i godna pozazdroszczenia umiejętność, totalnie.]

    Valentin

    OdpowiedzUsuń
  4. [o matulu jedyna jaka przeraźliwie smutna dziewczyna i straszna historia! no szlag by trafił skurwysyna Tima! najchętniej by podłą gnidę rzucić pod rozpędzony tramwaj, aby gładko na szynach go rozjechać, aż flaki pojadą do kolejnego przystanku... tyle że dobrze by było, aby słodka Yuri nie została znów z niczym...
    matko jak mi po tej historii jednocześnie dokucza smutek i wkurwienie... zdecydowanie taka delikatna duszyczka musi się wyrwać z piekła! mam szczerą nadzieję, że ktoś pozna jej problemy, domyśli się, coś dostrzeże i wyrwie ją z szponów drania!
    życze szalonych powiązań, ciekawych wątków a w razie chęci, zapraszam do Riley :) baw się dobrze! ]

    Riley Gray

    OdpowiedzUsuń
  5. [Jak trzeba będzie to RIley w tej zbrodni pomoże... a że znajomości po stronie prawa ma, to może się obydwie wywiną od kratek :P
    Riley też jest nowa w mieście, przyjechała z NY, więc wszędzie łazi i zwiedza miasto, aby jak najszybciej i jak najlepiej je poznać. Może być spa i ona bardzo chętnie zostanie zagadana, bo sama również nie zna za wielu osób na miejscu ;)
    Zacznę nam chętnie, a jeśli masz specjalne życzenia, to daj znać ;)]

    Riley

    OdpowiedzUsuń
  6. Should I have a nice chat with Tim?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcale nie potrzebowała wielkiego grona znajomych, by czuć, że nie jest sama, by mieć co robić poza pracą, by cieszyć się życiem i czuć, że żyje i nie marnuje każdego dnia. Tak na prawdę mogłaby z łatwością zostać pracoholiczką i mocno zaniedbać wszelkie nawiązane przez całe życie kontakty z ludźmi, bo wystarczyło jej towarzystwo jej samej i ukochanych psów, a przede wszystkim poczucie samotności jej nigdy zwyczajnie nie doskwierało. Nie należała do najładniejszych, czy najpopularniejszych dziewczyn w szkole, na studiach, czy w sąsiedztwie. Po prostu nie była ekstrawertyczką w takim stopniu, jak zakładali ludzie widząc jej serdeczny uśmiech i uprzejme odpowiedzi. A jednak gdy przeniosła się dwa tygodnie temu do LA, na prawdę zaczeła odczuwać to, że miasto jest nowe i obce, a ona tu na miejscu sama. I może nie byłoby to wcale tak złe i dokuczliwe, gdyby nie istotny fakt, że z reguły nigdy nie przebywała sama zbyt długo. Wychowała się w domu, w którym ciągle panował ruch, czasami któreś z rodziców było dłużej nieobecne, ale ona jako jedynaczka nie odczuwała, że czegoś jej brakuje. A teraz jednak brakować zaczynało
    Nie zamierzała wracać szybko do rodzinnego miasta, właściwie chciała dać szansę nowemu miejscu, nowej pracy i samej sobie. Zawsze miała nad sobą parasol ochronny w postaci nadopiekuńczego i bardzo ostrożnego ojca, który z racji objetego stanowiska senatora uważał na bezpieczeństwo swoje i rodziny. Riley miała wrażenie, że wcale nie potrafi przez to ryzykować. Nic więc dziwnego, że gdy tylko poszła na studia, od razu zaczęła szukać dodatkowych zajęć i dorywczych prac w zasięgu sektora prawa, gdzie mogłaby spróbować swoich sił, jednocześnie pilnując, by nikt nie łączył jej nazwiska z senatorem. Nie chciała, by znany ojciec jej cokolwiek ułatwiał, ale by sama zapracowała na swój sukces. Była pewna, że jej się to uda, musiała tylko mocno się postarać.
    Dzień zaczął się pięknie, niebo było bezchmurne, a słońce grzało przyjemnie. Po trzygodzinnym spacerze z psiakami, gdy niemal czuła jak nogi jej odpadają, wróciła do mieszkania, aby wypić na raz niemal pół litra wody i wyszukała w okolicy salon spa z dostepnymi jeszcze na dziś zabiegami. Od czasu do czasu odzywała się w niej rozpieszczona dziewczyna, która potrzebowała o siebie zadbać i poczuć się luksusowo. I tego wcale Riley się nie wstydziła, bo uważała, że każdy zasługiwał na to, by dobrze siebie traktować. Nie zjadła obiadu, bo od kilku tygodni głównie przez stres związany z obowiązkami, miała spadek apetytu i po godzinie pietnastej zamówiła ubera, żeby podjechać do salonu. Miała w planach masaż relaksacyjny, maseczki błotne na twarz, szyje i dekolt, a później wizytę u manicurzystki. A potrzebowała tego wszystkiego cholernie, bo jutro zapowiadał jej się ciężki dzień w kancelarii, w której jeszcze nie do końca się odnalazła, a już ewidentnie bieżąca lista jej zadań rosła.

    Riley

    OdpowiedzUsuń
  8. [Dzień dobry wieczór! Ależ ciekawi są ci Twoi bohaterowie, musze przyznać, że nawet bardzo! W ogóle jakoś mi te karty na głównej pouciekały, coś nie nadążam z czytaniem. Na wątki nie trzeba mnie wyrywać, ja sama daję rączkę i grzecznie idę :D Ale, tak serio, coś bym nawet chętnie napisała, tylko wiesz, że bez burzy mózgów się nie obejdzie? A może potrzebny będzie nawet sztorm. Bo co taka panienka mogłaby chcieć od Milesa. Albo on od niej. Hmm...]

    Zayden Miles

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie była rozrzutna, mimo że nigdy jej nie brakowało pieniędzy i mogła wydawać na różne zachcianki już w wieku nastoletnim, gdy jej kieszonkowe jakoś nigdy sie nie kończyło. Nie była jednak też córeczką tatusia, który by ją szalenie rozpieszczał, ale w gruncie rzeczy jej mama była tą osobą, która najbardziej twardo stąpała po ziemi i wpoiła jej szacunek do pracy i wartości pieniądza. Tyle że Riley była wciąż młoda i czasami zaszaleć chciała, samą siebie porozpieszczać i na dodatek się dobrze pobawić i gdy wybierała numer do eksklusywnego salonu SPA, to właśnie było jej szaleństwo. Bo mogłaby iść do lokalnej kosmetyczki w okolicy wynajmowanego mieszkania, albo kupić jakieś kosmetyki do pielegnacji i zrobić sobie wieczór relaksu w domu. Tylko po co? Akurat teraz za dużo jej było tego samotnego siedzenia
    Gdy studiowała w Nowym Jorku, czasami wybierała się na otwarcia wernisażu w jakiejś galerii sztuki, gdzie piło się dużo wina, a potem kiedy koleżanki szły do klubów potańczyć i odmawiać wszelkim podrywom śmiesznych facetów, ona wracała taksówką do domu, zahaczając o jakąś nocną kawiarnie, żeby zakupić gorącą gorzką czekoladę. Gdy robiło się cieplej, wyjeżdżała niekiedy na weekendy do Hamptons do domku letniskowego nad jeziorem, a tam imprezy się nie kończyły aż do poniedziałku, tyle że równie często jak szła na taka imprezę z znajomymi, siedziała w ogródku opalając się z książką na leżaku. Zdecydowanie nie była szaloną imprezowiczką, ani duszą towarzystwa, bo równie mocno wolała zaszywać się gdzieś w bibliotece, czytając kodeksy, albo pod kocem w domu, tonąc w jakimś serialu i to dla niej też było w porządku. To że na zabiegu oczyszczono jej twarz i nałożono maseczke, a potem zostawiono na wskazany czas, też jej odpowiadało, choć odrobinę zdziwiła sie, że żadna z pań obsługujących nie zagaduje uprzejmie, nie próbuje podtrzymać rozmowy. Jakby się bały i czmychały wystraszone. A to że po chwili, gdy leżała w puszystym białym, mięciutkim jak mały kotek szlafroku, do sali doszła druga klientka, już całkiem jej nie przeszkadzało, bo gdy blondynka drobna i filigranowa jak laleczka się sympatycznie przywitała, utwierdziło Riley w przekonaniu, ze dobrze zrobiła, wychodząc dzisiaj z domu.
    - Cześć - próbowała się uśmiechnąć, ale algi i błotna maź powoli zaczynały jej zasychać i wolała nie niszczyć maseczki doprowadzając do szybszego pęknięcia grubej warstwy, więc tylko uniosła dłoń i pomachała, choć musiało to wyglądać śmiesznie. - Riley - przedstawiła się i pokiwała głową w zgodzie. - Ja wcale nie uciekam, próbuję wkomponować kolory w tę szara rzeczywistość - stwierdziła z cichym śmiechem.
    Oh gdyby miała uciekać, to musiałaby znowu się spakować i zwiewać na inną stronę globu, by nie dosięgły jej żadne znajomości ojca, matki i żeby wszystko się zmieniło. Ostatecznie uciekać nie chciała, bo lubiła swoje życie, nawet jeśli była na etapie zmian i odnajdywania się na nowo.
    - Jestem tu pierwszy raz - powiedziała, zupełnie jakby to miało wyjaśnić cokolwiek i lekko przechyliła głowe, patrząc na dziewczynę. Boże, była śliczna, taka eteryczna i delikatna, taka jak jakaś gwiazda i Riley mogłaby jej nawet pozazdrościć wyglądu, wzrostu, wąziutkiej talii, ale nawet siebie samą Gray lubiła. Potrafiła jednak przyznać i dostrzec atrakcyjność. - Nie wiedziałam nawet, co wybrać - przyznała z cichym westchnięciem. Trochę żałowała, że wybór usług jest tak szeorki, ciężko jej się było zdecydować.

    Riley

    OdpowiedzUsuń
  10. [Oglądałam ten film naprawdę bardzo dawno temu, ale mniej więcej pamiętam o co chodzi, bo takich historii się nie jednak nie zapomina. I generalnie Zayden może nadałby się do czegoś w ten deseń, ale wszystko zależałoby ostatecznie od tego, co działoby się w wątku. Na przykład wątpię, że zwróciłby uwagę na dziewczynę śpiącą na murku, bo w Los Angeles to raczej codzienny widok na ulicach. A chyba jakoś tak się ten film zaczynał, co nie? :D Ale jakby się przykleiła w jakimś barze, może nawet w barze w plenerze, gdzieś nad piękną Santa Monica Beach, i nic to nie da, kiedy powie jej, żeby spadała, to przecież do oceanu jej nie wyrzuci, nawet jeśli bardzo by chciał :D No, a jeżeli będzie na tyle zdeterminowana, że nie zrazi jej jego chamski styl bycia, to niewykluczone, że w nagrodę faktycznie tego kontaktu z nią nie zerwie po jednym wieczorze i udzieli z czasem wskazówek prawnych, albo nawet podsunie konkretnych ludzi do pomocy :D]

    Zayden Miles

    OdpowiedzUsuń