NAGŁÓWEK/HTML1

L.A. Dreamers

INFORMACJE/HTML2

❤️‍🔥 Porządki po liście obecności zrobione!

❤️‍🔥 Lista obecności dobiegła końca. Karty autorów, którzy się na nią nie wpisali, zostały przeniesione do archiwum. Autorzy mają czas do 7.09 na zgłoszenie chęci dalszego współtworzenia bloga, po tym czasie zostaną usunięci z grona autorów.

❤️‍🔥 Kilka punktów regulaminu uległo zmianie (zaznaczenie kolorem), zapraszamy do zapoznania się z treścią!

❤️‍🔥 Zapraszamy do zapisów! 👁️

You don't own me


Octavia Blanchard
Octavia Madeleine Blanchard 一 urodzona 31 października 1999 roku w Paryżu 一 średnie z rodzeństwa 一 ma brata bliźniaka i młodszą siostrę 一 córka prawnika oraz projektantki mody 一 wybuchowa mieszanka krwi francusko-meksykańskiej 一  jako jedyna z rodzeństwa nie związała swojego życia ze światem mody 一 za to od zawsze wiedziała, że pójdzie w ślady ojca 一 powoli rozpoczynająca karierę prawniczą 一 od trzech lat zaręczona z Michele Cavallaro, choć od niedawna ich związek prawie nie istnieje 一 dom nieopodal plaży, dzielony z narzeczonym oraz dwoma dobermanami - Nero & Kirą  一 powiązania

Jej najbliżsi mówią, że jest jak kot. Lubi chodzić własnymi drogami, mieć swoje własne zdanie i plany. Zdecydowanie nie lubi, gdy ktoś wtrąca się w jej życie i próbuje z całych sił skłonić ją do zmiany decyzji. Popełnia błędy, jak każdy, bo przecież jest tylko człowiekiem. Nie lubi nagłych zmian, bo te napawają ją niepokojem, ale kiedy te pojawiają się w jej życiu, czuje dziwny i przyjemny dreszcz emocji, czegoś nieznanego. Czerpie garściami, nie ogląda się za siebie, a czasami też bez wahania pali za sobą mosty, idąc pewnie prosto w nieznane. Lubi mieć wszystko zaplanowane, choć wie, że życie nie jest idealne i nie wszystko można dostać od razu. 
Jest chaosem. Popada ze skrajności w skrajność, jest dziecięco łatwowierna i niejednokrotnie daje się wykorzystywać innym. Z drugiej strony zaś pewna siebie, zadziorna i nie pozwalająca przekraczać wyznaczonych granic. Ma wszystko to, o czym marzy tak wiele osób, ale nadal czuje, jakby czegoś jej brakowało, tego najważniejszego elementu układanki, zagubionego puzzla, którego tak uparcie szuka. 

13 komentarzy:

  1. [cześć! chyba kojarzę młodszą wersję tej panienki, ale i ta jest niezaprzeczalnie cudowna!
    mam wrażenie, że Octavia to huragan, który zabiera z sobą wszystko, co jej się napatoczy w życiu, dobre wspomnienia, cenne lekcje, przykrości które ją wzmocnią i przyjemności, które utwierdzą w własnych przekonaniach. zazdroszczę bycia takim żywiołem, chaosem - jak napisałaś.
    widzę, że ona z moją Riley dzieli rok i miejsce urodzenia, a nawet ścieżki zawodowe, więc może miałabyś ochotę na watek? ;)]

    Riley Gray

    OdpowiedzUsuń
  2. [Siostraaa! <3 Let's make some drama!]

    Powrót do Ameryki był nagły.
    Można by rzec: nieprzemyślany.
    Po prostu spakowała swój dobytek w dwie walizki, resztę rzeczy porzucając bezpowrotnie, i odleciała pierwszym lepszym samolotem. Rzecz jasna – nikomu nie zamierzała się z tego zwierzać. Uczyniła z tego niespodziankę, powrót w pełnej chwale, z powodu tęsknoty za rodziną. Było w tym ziarnko prawdy, ale nawet, gdyby go nie było, Una i tak nie powiedziałaby, w czym rzecz.
    Boże, jaka ona była głupia.
    Nigdy nie przypuszczała, że uczucia mogą zawrócić w głowie aż do stopnia kompletnego opętania i zidiocenia, jak gdyby miała swój rozum, ale nijak nie potrafiła z niego korzystać. A jednak okazało się to prawdą, bolesną lekcją, którą miała zapamiętać na dobre.
    Odkąd postawiła stopę w Los Angeles, czuła się bardziej wolna, niż kiedykolwiek w przeciągu minionego roku. Przyznanie się do porażki, nawet wyłącznie przed samą sobą, było gorzkie i trudne do przełknięcia, ale dzięki temu przynajmniej wreszcie mogła odetchnąć pełną piersią, bez lęku, że On czai się gdzieś za rogiem. Wydawało się, że to uczciwa wymiana. W wieku osiemnastu lat nigdy przedtem nie dostała po głowie tak mocno, ale cóż, niestety dorosłość wiązała się także z wieloma przykrościami, i zapewne niejednej przyjdzie jej jeszcze doświadczyć. Ale póki co rozkoszowała się tym, jak słodkie było powietrze nieprzesycone niepewnością.
    Wylądowała późnym wieczorem, dając rodzinie znać, że wszystko w porządku i niebawem się spotkają, ale następnego ranka zwróciła się do jedynej osoby, z którą naprawdę potrzebowała się zobaczyć – do Octavii. Rzecz jasna, nie zamierzała jej opowiadać, co wygnało ją z Paryża w takim pośpiechu, ale wystarczyła jej sama świadomość, że ma przy sobie starszą siostrę, na której może polegać, mimo wszystkich kłótni i sprzeczek wypełniających ich dzieciństwo… i młodość także. Una bardzo potrzebowała poczuć się teraz bezpiecznie, a przy Tay mimowolnie potrafiła się uspokoić, jakby fakt, że ma kogoś po swojej stronie, pomógł jej pozbierać się do kupy.
    Wpadła bez zapowiedzi, mając nadzieję, że siostra nigdzie nie wyszła. O dziwo, naprawdę chciała po prostu posiedzieć z nią przy kawie i powymieniać się głupimi plotkami.
    – Cześć! – przywitała się, może nieco zbyt radośnie, wchodząc do środka. – Dobrze być znowu w domu. Opowiadaj, co tam u was? Jak się miewa mój przyszły szwagier?
    Zachowywała się tak, jakby nie miała nic na sumieniu, jakby wszystkie jej obawy rozwiały się w proch, jakby była zwyczajną dziewczyną w wieku osiemnastu lat, która po długiej podróży przyszła odwiedzić siostrę i po prostu bardzo się z tego powodu ekscytuje.

    little troublemaker

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dobry wieczór! Tak sobie myślę, a propos szukania pełnoletnich znajomych dla Mercy… Jak długo Tay mieszkała w Paryżu? Może mogłybyśmy pomyśleć nad jakąś znajomością jeszcze z czasów dzieciństwa? ;> o ile oczywiście masz ochotę na wątek!]

    mer

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybrałaś złego brata😒🙄

    OdpowiedzUsuń
  5. — Och, nie ma o czym — spłoszyła się Una, z lubością obejmując ciepły kubek zmarzniętymi dłońmi. Miała wrażenie, że ten chłód, który ją przenika, promieniuje od samych kości. — Znaczy, jasne, Paryż to piękne miasto i zrobiłam masę świetnych zdjęć, ale… — wzruszyła ramionami, upijając łyk kawy i parząc sobie język.
    Tak naprawdę nie chciała po prostu wracać do tego, co działo się w jej życiu przez ostatnie miesiące. Nie potrafiła, niestety, oddzielić Henry'ego od własnej kariery. Te sprawy były ze sobą powiązanie, zszyte grubą nicią, i nie dało się ich rozłączyć. Jasne, mogłaby opowiedzieć o sesjach w studiu i kontaktach z innymi ludźmi, ale tych ostatnich z czasem było właściwie coraz mniej. Te pierwsze natomiast na pewno doprowadziłyby do niewygodnych pytań.
    — Lepiej mów, co tam u was. Nasz braciszek wciąż w formie?
    Uśmiechnęła się ironicznie pod nosem. Jej relacja z bratem nijak miała się do relacji z siostrą. Najwidoczniej było to zabezpieczenie na wypadek, gdyby zabrakło jej w życiu rozrywki.
    — Przygotowania do ślubu ruszyły? Masz już wybraną sukienkę? A garniak dla pana młodego? A miejscówkę?
    Wzięła jednego rogalika i chwilę obracała go w palcach, zanim zdecydowała się oderwać nieduży kawałek i zjeść. Od pewnego czasu miała wrażenie, że żadne jedzenie nie przejdzie jej przez gardło. A przecież uwielbiała rogaliki.
    Westchnęła w duchu, przygnieciona ciężarem wspomnień, które starała się upchnąć w głębinach umysłu. Rozgrzebywanie przeszłości nie było jej teraz potrzebne; chciała bez przeszkód cieszyć się towarzystwem siostry, a to, co wydarzyło się w Paryżu, miało już na zawsze tam pozostać.
    Naprawdę ciekawiło ją, o ile do przodu posunęło się życie jej rodziny przez ten czas, kiedy ona była zajęta karierą. Miała nadzieję, że takie zwykłe siostrzane ploteczki sprawią, że na nowo poczuje się jak w domu.
    Jej telefon zawibrował, informując o nadejściu SMSa. Una zmarszczyła brwi i zerknęła kątem oka na wyświetlacz. Serce jej zamarło.
    H.: Gdzie jesteś?
    H.: Wyjechałaś bez pożegnania.
    H.: A to mi się nie podoba.
    Wsunęła telefon pod udo, starając się opanować drżenie. Boże, dlaczego on nie mógł jej dać spokoju? Przecież wydawało się, że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Jego żona dała jej to wyraźnie do zrozumienia. Nie mogła udawać, że przekaz był niejasny.
    Nie pożegnała się. Zabrała tylko najpotrzebniejsze rzeczy, już na zawsze zostawiając resztę i uciekła. Nie mogła już tego wytrzymać.
    H.: Czekam na ciebie na dole.
    Krew odpłynęła jej z twarzy.

    lil sis

    OdpowiedzUsuń
  6. Spędził dziś pół dnia w studiu. Rozpoczął spory projekt, który zajmie mu przynajmniej trzy sesje, a tak sądził początkowo. Jednak po spędzeniu dziś niemal dziesięciu godzin przekonał się, że potrzebne będzie o wiele więcej czasu. Przede wszystkim jego klient szybko się niecierpliwił, szybko łapał go ból i musieli robić sporo przerw. Po domknięciu wszystkich spraw w studiu, zamknięcia budynku miał zamiar wrócić do domu i jebnąć się prosto do łóżka, ale kiedy dostał wiadomość od Kathryn, aby wpadł wieczorem na imprezę uznał, że mu się należy. Wybiła dziewiętnasta, kiedy dojechał do domu. Dwudziesta, kiedy wrócił ze spaceru z Herą i dwudziesta druga, kiedy już po prysznicu, przebrany w świeże ciuchy dojechał do klubu, w którym znajoma urządzała imprezę. Przesłała mu zaproszenie na mejla, przy wejściu pokazał kod QR ochroniarzom, którzy wpuścili go bez większego problemu. Powinien być teraz w domu, odpoczywać, a przynajmniej spróbować odpocząć, ale to przecież mógł zawsze zrobić później. Nawet nie próbował odszukać koleżanki, która pewnie zaginęła już dawno temu w tłumie i teraz tylko dryfowała pomiędzy ludźmi. Gabriel był bardziej niż pewien tego, że poza tą krótką wymianą zdań nawet się nie zobaczą tego wieczoru. Właściwie to mu to wcale nie przeszkadzało. Kathryn była urocza, ale za bardzo lubiła wtykać nos w nieswoje sprawy i czasami zwyczajnie go irytowała. Miała, poza tym głupią koleżankę, której Gabriel nie mógł znieść. Za bardzo przypominała mu brata. Również studiowała prawo, zadzierała nosa i zdawało mu się, że nie potrafi korzystać z tego, co daje jej życie. I nawet, gdyby miała podsunięte pod nos rozwiązanie problemu to nie potrafiłaby go znaleźć. Tak, zdecydowanie coś z tą laską było nie tak.
    Cavallaro skierował swoje kroki w stronę baru, gdzie zamówił podwójną Whiskey. Jeśli miał się dziś upić to chociaż czymś porządnym, a nie piwem czy tanimi drinkami, które w rzeczywistości wcale nie smakowały tak dobrze, jak się wydawało. Nie kojarzył w którym momencie znalazł się w końcu na parkiecie. Wypił już trochę, w międzyczasie odnalazła go Kathryn, zaproponowała zioło, a Gabriel nie był typem, który odmawiał. Potrzebował jakiejś formy relaksu po tym tygodniu. Był jednak teraz na parkiecie. Jego ciało splatało się z obcymi ciałami podczas wspólnego, chaotycznego tańca. Cudze dłonie były wszędzie. Czuł je na swoim torsie, brzuchu, plecach czy szyi. Nie był pewien kogo teraz ma przed sobą. Wiedział jedynie, że jest to dość drobna dziewczyna z ciemnymi włosami. Na Sali panowała ciemność, co miało podkręcić najwyraźniej atmosferę. Co jakiś czas migały kolorowe bądź białe światła, ale nie były one wystarczające mocne, aby Gabriel mógł dostrzec twarz swojej towarzyszki. Miał tylko nadzieję, że jest ładna i po zapaleniu światła nie będzie musiał szukać głupiej wymówki, aby ją zbyć. Przyciągnął ją do siebie sprawnym ruchem, sunąc dłońmi po plecach dziewczyny. Wyczuł, że ma sukienkę z odkrytymi plecami, a sam materiał sukienki kończył się… Och, zaskoczenie, była to niezwykle krótka sukienka, która zapewne ledwo zakrywała pośladki. Po tym szybkim, ale potrzebnym, zapoznaniu się z krawędziami ciała dziewczyny, owinął dłoń wokół jej nadgarstka i pociągnął za sobą. Nie było sensu, aby się odzywać, bo muzyka była stanowczo zbyt głośna, a przekrzykiwać się nie zamierzał. Mogła zaprotestować, ale kiedy nie dała mu znaku, że nie chce z nim nigdzie iść wziął to za dobry znak. Znał klub i mniej więcej wiedział, gdzie się udać, aby mieli przynajmniej chwilę prywatności. A tak, jak nieszczególnie przeszkadzało mu świecenie tyłkiem przed innymi, tak dziś na to nie miał ochoty. Poprowadził ją na tył Sali, gdzie nie było już tak wiele osób. Pchnął podwójne drzwi i przeszli kilka metrów korytarzem, na końcu którego były łazienki oraz zaplecze. I to ono było jego celem. Na korytarzu również było dostatecznie ciemno, aby nie mógł dostrzec wyraźniej jej twarzy, ale teraz było mu to właściwie obojętne.

    Nieznajomy

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miał ochoty na żadne gierki czy grę wstępną, potrzebował czyjejś obecności, a dziewczyna się napatoczyła i była chętna. Przynajmniej sprawiała takie wrażenie, że jest chętna. Jeszcze go nie odepchnęła, nie kazała mu spierdalać, więc brał to za ogólnie dobry znak. Najwyraźniej nie tylko on czuł się dziś wyjątkowo samotnie. Klub to może nie było najlepsze miejsce do szukanie drugich połówek, ale kto tu mówił o tym, że mają brać od razu ślub? Na samą myśl o ślubie po kręgosłupie przeszedł mu nieprzyjemny dreszcz. Michele i jego oświadczyny z dupy wzięte były śmiesznym cyrkiem do oglądania, ale nie wtrącał się. Skoro był szczęśliwy, to niech mu się wiedzie. Właściwie to nie wiedział, co u niego słychać. Nie dało się ukryć, że ich rodzina jest skrzywiona, nikt ze sobą normalnie nie rozmawia i wszyscy w zasadzie się nawzajem irytują. A już zwłaszcza ta dwójka darła ze sobą koty, odkąd wszystko w ich rodzinie runęło i nikt już nie potrafił się ze sobą dogadać. Dawniej wszystko wyglądało zupełnie inaczej, ale nic przecież nigdy nie zostaje takie samo. Obecnie nawet nie wiedział czy ta dwójka dalej planuje ślub, na jakim są etapie. To było mu po prostu obojętne i nie chciał się wtrącać, a był nawet pewien, że zaproszenia nie dostanie. Jakoś szczególnie mu też na tym nie zależało, wręcz przeciwnie. Odłożył temat cyrku brata, teraz to kompletnie nie miało znaczenia.
    — W ustronne miejsce — odparł. Mimo, że to był jeden z lepszych klubów, Gabriel nie miał ochoty na to, aby zaciągnąć ją do łazienki na szybki numerek. Co prawda to dalej byłby szybki numerek, ale nie w łazience, gdzie w każdej chwili ktoś mógł im przerwać. Często urządzał tu imprezy czy jego znajomi, znał klub i jego rozkład na pamięć. Wiedząc, że dziś pracują tylko ochroniarze oraz na barze, nikt nie miał powodu, aby przychodzić na zaplecze, gdzie głównie były rzeczy pracowników, jakiś mały kącik na odpoczynek i nic, poza tym. Otworzył drzwi i wpadł pierwszy do środka, nie trudząc się, aby zapalić światło. Przyciągnął do siebie dziewczynę, odnajdując niemal od razu jej wargi. Zwrócił uwagę na zapach, pachniała wiśniami oraz różami, znajomy, ale jednocześnie obcy zapach, którego nie potrafił zlokalizować w głowie. I teraz to nie było ważne. Zwrócił za to uwagę na miękkość jej ust oraz na to, że miała na nich najprawdopodobniej błyszczyk. Tak wywnioskował po tym, że było na nich coś lepkiego i słodkiego w smaku. Dłońmi przesunął po bokach jej ciała, pozwalając sobie na to, aby podciągnąć materiał sukienki nieco do góry. Uwielbiał Los Angeles za to, jak łatwo było tu kogoś wyrwać. On też do świętych nie należał, najczęściej szukał kogoś na jedną noc czy na kilkanaście minut, ale nigdy na dłużej. Był młody, chciał korzystać z życia i dobrze się zabawić. Nie miał żadnych zobowiązań, nikomu nie był niczego winien. Mógł robić to, na co tylko miał ochotę i przede wszystkim z kim miał na to ochotę.
    — Chyba mi nie powiesz, że nie chcesz? — wymruczał pomiędzy kolejnymi pocałunkami, kierując dziewczynę w stronę blatu, o ile dobrze zapamiętał, że jeden się tam znajduje, ale raczej od ostatniego razu niewiele się w tym pomieszczeniu pozmieniało. — Na parkiecie wydawałaś się chętna, teraz też — mruknął zaczepnie. Nie obchodziło go kim w tej chwili jest, czy się znają, czy jest kimś kompletnie obcym. Byli tu i teraz, mogli się sobą zająć, a potem o sobie nawzajem zapomnieć.

    Let's have some fun

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy czułby się źle, gdyby wiedział, że dziewczyna, którą z pasją całował była zajęta? I to w dodatku przez jego własnego brata? Najprawdopodobniej nie. Nie miał tak naprawdę żadnej relacji z Michele czy Octavią, właściwie to nawet ich od dawna nie widział. Nieraz zdarzało się, że lądował w łóżku mężatki, aby dopiero nad ranem lub w środku nocy dowiedzieć się, że ma męża, który niespodziewanie wrócił z delegacji. To nie było warte jednak zachodu, problemów i całej tej otoczki, która się wytwarzała. Gabriel nie lubił tego kwasu i ewentualnych problemów. Nie miał czasu na to, aby sprawdzać każdą babkę, z którą złapie dobrą więź czy na pewno nie jest mężatką. Skłamać było łatwiej, a obrączkę z palca zdjąć jeszcze prościej. To nie było jego zadanie, aby pilnować wierności cudzych kobiet.
    Cavallaro nie oceniał czy dziewczyna była łatwa czy też nie. On też do tych, którzy się szczególnie mocno opierają nie należał. Gdyby był na jej miejscu i to ona by go uwodziła zapewne by się nie powstrzymywał. Ba, wszedłby w tę grę pewnie jeszcze szybciej niż ona. Znajdował ukojenie, nawet jeśli chwilowe, w ramionach innych kobiet. Łatwo było mu wtedy przez chwilę czuć się dobrze, jakby wszystko było na swoim miejscu. Kto więc tak naprawdę z nich był większą dziwką? Spragniona seksu dziewczyna, która dała się naciągnąć nieznajomemu na szybki numerek, czy on spragniony udawanej bliskości, którą dostawał tylko podczas seksu? Składałby, gdyby powiedział, że chodziło tylko o to uczucie, ale fizyczna przyjemność też się liczyła, choć czasami była na drugim miejscu.
    Fakt faktem; nie był tutaj pierwszy raz. Nie zabierał tu przy każdej imprezie nieznajomych dziewczyn. Odkrył tę miejscówkę razem z kumpelą, z którą od czasu do czasu wchodzili w pewien układ. Ale Victorii dziś tutaj nie było, a nie zamierzał do niej dzwonić niczym zdesperowany były, który nie może się doczekać, aż zaliczy. Gdyby tu dziś imprezowała to bez wątpienia byłaby na miejscu tej brunetki, od której ciała nie mógł się oderwać. Była zgrabna, szczupła i z cyckami, od których nie miał ochoty trzymać się z daleka, a zdążył ją zmacać jedynie przez ubranie. Zresztą, nie było tu czasu na dokładne zdejmowanie z siebie każdego skrawka ubrań.
    Podsadził ją i sprawnym ruchem posadził na, całe szczęście, pustym blacie.
    — Gdybym chciał się bawić zabrałbym cię do siebie, amore — wymruczał. Nie miał najmniejszej ochoty na przedłużanie czy grę wstępną, którą teraz spokojnie mogli sobie darować. Materiał sukienki podciągnął na brzuch nieznajomej, a jej ramiączka zsunął chcąc odsłonić piersi, których może i nie widział dokładnie w ciemności, ale chciał je w końcu dotknąć bez tej dodatkowej warstwy materiału, jakim była sukienka. Wpił się po raz kolejny w usta dziewczyny, jednocześnie wsuwając dłoń między jej uda. Mruknął cicho, gdy zdał sobie sprawę z tego, że żadne gra wstępna dalej im potrzebna nie jest.
    Sięgnął dłonią do kieszeni swoich spodni, z której wyciągnął nieodpakowaną prezerwatywę. Mimo wszystko, wolał nie ryzykować. W końcu lepiej zaczekać niż potem bujać się po szpitalach, nie? Zdecydowanie nie potrzebował teraz złego PR.
    W międzyczasie jego wzrok zdążył się już przyzwyczaić do panujących ciemności, jednak dalej nie widział wyraźnie twarzy dziewczyny. Zauważył tylko tyle, że ma ciemne włosy. Rozsunął jej nogi i łapiąc za biodra przysunął bliżej brzegu. Wszedł w nią, jednocześnie zamykając jej usta kolejnym pocałunkiem. Dał dziewczynie zaledwie parę sekund na przyzwyczajenie się do jego obecności, nim zaczął poruszać biodrami.

    Gabs 🩶

    OdpowiedzUsuń
  9. — Nie potrzebuję nikogo udawać, aby mieć powodzenie u płci przeciwnej — wymruczał w odpowiedzi. Nie po raz pierwszy zostało mu to zarzucone, że udaje akcent. Być może i by to zrobił, gdyby to był jedyny sposób, aby zainteresować swoją osobą kobiety, ale tak się składało, że potrafił parę rzeczy i zagraniczny akcent wcale do tego nie był mu potrzebny. Gabriel chłonął przede wszystkim amerykańską kulturę, ale był wdzięczny swoim rodzicom (tak, matce niestety również), że nie pozwolili mu na to, aby porzucił swoje pochodzenie. Bywał we Włoszech często, pielęgnował język, kulturę i nie zamierzał udawać, że po przeprowadzce do Stanów stał się kimś innym, choć to miejsce bez wątpienia miało wpływ na to, jakim człowiekiem się teraz stał.
    Zaskakująco szybko odnaleźli wspólny rytm. Jakby właśnie siebie nawzajem potrzebowali. Cavallaro skupiał się jednak na tej krótkiej, ulotnej chwili bliskości, którą z nią dzielił. Wiedział, że więcej od niej teraz nie będzie mógł dostać, nie chciał też od niej więcej brać. Te ulotne chwile w zupełności mu wystarczały. Może nie na długo, ale na dziś mu wystarczy.
    Cichy pomruk wydobył się spomiędzy jego ust, gdy ciepłe, pełne wargi przywarły do skóry jego szyi. Zacisnął palce dłoni na biodrach nieznajomej, pogłębiając jednocześnie swoje ruchy. Ciężko było o chociaż milimetr przerwy między ich ciałami, a kiedy Gabriel podniósł głowę chcąc na nią spojrzeć, doznał szoku, którego dziś się nie spodziewał. Jego oczy zdążyły się już przyzwyczaić do panującej w pomieszczeniu ciemności, a kiedy zaczął dostrzegać znajome rysy twarzy naprawdę sądził, że się myli i nie dzieje się to, co działo się faktycznie.
    — Kurwa — zaklął pod nosem, znacznie głośniej niż planował. Patrząc jednak na sytuację, w której się znajdowali dziewczyna nie miała szans pomyśleć, że przekleństwo może nie mieć powiązania z płynącą ze zbliżenia przyjemnością. Sądził, że nie będzie miał żadnych wyrzutów sumienia, gdyby się okazało, że jego partnerką wieczoru jest Octavia. I może to nie były wyrzuty sumienia, ale czuł się… dziwnie. Nic jednak przerywać nie miał zamiaru. Był na tyle samolubny, aby skończyć i doprowadzić ją do orgazmu. Być może zdradzi jej, że wie kim jest, a może jednak zatrzyma to dla siebie i użyje tego, jako przewagi, gdyby zaszła taka potrzeba. Nie miał kontaktu z Octavią czy Michele zbyt często. W zasadzie widywali się jedynie przy okazji rodzinnych spotkań; ostatni raz chyba widzieli się na świętach. Właściwie to świadomość kogo tutaj przyprowadził sprawiła, że chciał się jeszcze bardziej postarać. Nie mógł mieć pewności czy również wie z kim tutaj jest, ale zdawała się być w słodki sposób tego nieświadoma.
    Szkody były już i tak zrobione, mógł równie dobrze to wykorzystać na własną korzyść. Ujął podbródek dziewczyny i uniósł go nieznacznie, nim opadł ustami na jej. I tak, jak do tej pory było mu wręcz obojętne z kim jego brat jest w związku, a tym bardziej, jak mu się w nim układa, tak teraz w głowie starszego Cavallaro pojawiły się dziesiątki pytań, na które chciał poznać odpowiedź. Octavia zawsze wydawała mu się grzeczna, ułożona, a przede wszystkim wierna, już w końcu była z Michele parę lat. Co takiego musiało się stać, że szukała po klubach facetów, którym albo sama dawała się zaciągnąć na szybki numerek lub to oni ulegali jej, ale nie zdawali sobie z tego kompletnie sprawy.

    Gabs🩶

    OdpowiedzUsuń
  10. Zakręciło się jej w głowie, kiedy odczytała wiadomości od Henry'ego, ale jej wściekle walące serce uspokoiło się trochę, gdy uzmysłowiła sobie, że może on najwyżej czekać na nią pod jej mieszkaniem. A w tymże panowała teraz pustka. Zacisnęła dłonie w pięści, posyłając siostrze uspokajający uśmiech, choć miała wrażenie, że wyglądał on tak, jakby przed chwilą zjadła plasterek cytryny.
    Tak właściwie nie dziwiły jej obawy Octavii, czy może — po prostu brak pośpiechu w kwestii ślubu. Przecież była jeszcze taka młoda; Una nie wyobrażała sobie wychodzić za mąż w takim wieku. Do niedawna naiwnie myślała, że chce się bawić, brać z życia garściami, flirtować z chłopakami o tajemniczych oczach i groźnym uśmiech. Teraz po prostu marzyła o tym, żeby życie dało jej spokój. Stabilność. Brak lęku.
    — Bardzo chętnie — odpowiedziała na wzmiankę siostry o wycieczce do baru. Co prawda nie mogła jeszcze legalnie pić alkoholu, ale tak naprawdę nikt się tym nie przejmował, a poza tym jako modelka miała swego rodzaju immunitet. Wolno jej było więcej, niż jej rówieśnikom. — Mam wrażenie, że strasznie dawno nie piłam żadnych kolorowych drinków — zaśmiała się.
    To była prawda. Henry nienawidził, jak mówił, tego alkoholu dla dziwek, pogardliwie traktował też wódkę. Akceptowalne było tylko wino lub whiskey, a Una w głębi serca nie znosiła ani jednego, ani drugiego.
    — Wiesz co, jakbyś potrzebowała towarzystwa do poszukiwań sukni ślubnej, to polecam swoje.
    Udawała, że wszystko jest w porządku, że serce nie stanęło jej po odczytaniu tych wiadomości, że w ogóle nie ma nic wspólnego z Henrym, że Una Blanchard z Paryża jest zupełnie kimś innym, niż Una Blanchard z Los Angeles, i wiedzie kompletnie inne życie. Ale siostra znała ją zbyt dobrze, by nabrać się na ten teatr; w końcu od dzieciństwa przez wiele lat mieszkały pod jednym dachem, i pewne rzeczy na temat siebie nawzajem wyczuwały po prostu podskórnie.
    — Weź, przestań — zaśmiała się, ale nawet dla niej ten śmiech zabrzmiał wyjątkowo sztucznie. — Nic się nie dzieje. To tylko znajomy robi sobie ze mnie jakieś żarty — wzruszyła ramionami, dopijając kawę.

    sister

    OdpowiedzUsuń
  11. Owszem, był pewny siebie i nigdy tego nie ukrywał. Gabriel nie miał powodów ku temu, aby w jakiś sposób wątpić w siebie. Był zaradny, zdolny i miał naprawdę wiele zalet, tak samo jak wiele wad, ale te akurat starał się zawsze ukrywać do samego końca. Jak chyba zresztą każdy człowiek na świecie. Bycie pewnym siebie wiele mu ułatwiało, a przede wszystkim, gdy ludzie widzieli w nim pewnego siebie faceta nie mieli zawsze odwagi, aby próbować umniejszać mu na różnych płaszczyznach życia. Teraz czuł się jednak ze sobą podle, co nie powinno mieć w końcu miejsca. Jeszcze zaledwie parę sekund temu, Cavallaro był pewien, że nie poczuje żadnych wyrzutów sumienia. W końcu to nie on zdradzał, ale była to jednak narzeczona jego brata. Smakował jej pełnych, pociągniętych błyszczykiem ust, to jej podciągnął sukienkę, aby zaliczyć szybki numerek w pokoju socjalnym w klubie. Może powinien najpierw się zorientować z kim sypia, a potem dopiero przechodzić do rzeczy. Musiał się dość szybko z tego otrząsnąć, bo wcale nie chciał mieć wyrzutów sumienia. Michele przez większość czasu był mu obojętny. Od wielu lat nie było między nimi dobrze. Gabriel już nie wskoczyłby za nim w ogień, gdyby go potrzebował. Wręcz przeciwnie, zapewne stałby i patrzył jak jego brat staje w płomieniach. Michele sam do tego doprowadził, a Gabriel miał teraz świetną okazję do tego, aby w jakiś sposób się na nim zemścić. Doprowadzenie narzeczonej brata do orgazmu co prawda nie było na liście jego rzeczy do zrobienia, ale było to w zaskakujący sposób cholernie satysfakcjonujące. Nie bardziej jednak niż spełnienie, które pojawiło się dość szybko, ale nie na tyle, aby Octavia miała mieć o nim złe zdanie. Zacisnął mocniej palce na jej biodrach, gdy ciałem Włocha wstrząsnął dreszcz. Mięśnie na kilka chwil mu zdrętwiały, oddech stał się płytki.
    Nie odsunął się od niej od razu ani też tak łatwo nie wypuścił jej ze swoich objęć. Z jakiegoś powodu nie miał ochoty, aby robić to tak szybko. Nie obmyślał w głowie żadnego planu, nie zamierzał jej zniszczyć czy upokorzyć, bo to nie było w jego stylu. Gabriel bywał chujem, ale Octavia sobie na to absolutnie nie zasłużyła. Kto inny powinien ją umoralniać. Jeszcze chwilę się zastanawiał czy może nie będzie lepiej zatrzymać dla siebie tych informacji, ale coś mu podpowiadało, że będzie zabawniej, jeśli od razu się dowie kim jest. Minęła może chwila zanim Cavallaro w końcu odsunął się od dziewczyny. Zapiął spodnie, jeszcze się nie odzywając. Jej pytanie wcale nie przeszło mu koło uszu. Szukał odpowiedzi, która będzie pasowała najbardziej do sytuacji, ale wszystko wskazywało na to, że takiej po prostu nie ma i być może nie będzie.
    Wziął głębszy wdech, nim w końcu zdecydował się dziewczynie odpowiedzieć.
    — Nie mam w zwyczaju zabierać dziewczyn swojego brata na drinki, ale skoro tak nalegasz, to nie będzie mógł ci odmówić, Tay.
    Nie było tu światła, więc posłużył się zapalniczką, którą wyciągnął z kieszeni. Paczkę papierosów położył na blacie tuż przy udzie brunetki. Wyjął jednego i wsunął go między swoje usta, a następnie odpalił. Płomień z zapalniczki rozświetlił na moment pomieszczenie, w którym się znajdowali. W tym również twarz Gabriela, którą mogła przez kilkanaście sekund zobaczyć, gdy zapalał papierosa.
    — Zaskoczona? Ja kurwa też.
    Być może, gdyby był porządniejszym typem to powiedziałby jej w trakcie, ale nie był i zależało mu na orgazmie, zarówno swoim, jak i jej. Nie wyglądała absolutnie na niezadowoloną, a jęki, którymi go raczyła były cholernie przyjemne dla ucha. Przyłapał się na myśli, że nie miałby nic przeciwko temu, aby usłyszeć je kiedyś jeszcze raz. Być może w nieco bardziej sprzyjających warunkach, bo klub nie był do tego najlepszym miejscem. Muzyka się tu dalej przebijała, choć nie było tu tak głośno. Mogli przynajmniej na spokojnie porozmawiać. Aczkolwiek wątpił, że dziewczyna będzie chętna do dalszej rozmowy.

    Bożedrogijakmytęskniliśmywybacznam🩶🩶🩶🩶🩶🩶

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubił dostawać to, czego chce, zależało mu na tym, aby we wszystkim przodować, przez to i z rodzeństwem często rywalizował, zamiast się wspierać. Wyznawał zasadę, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu, choć oczywiście i tak nikt nigdy nie wyjdzie tak korzystnie, jak on. Długo wahał się, czy powinien opuścić Paryż i skupić się na rozwoju marki w odległej, nieco odbiegających od jego standardów Ameryce, ale chęć utarcia nosa siostrzyczką i możliwości, jakie dawało Miasto Aniołów, skłoniły go do chwilowej przeprowadzki. Nie uprzedził nikogo, kiedy i czy w ogóle zamierza pojawić się w Los Angeles, lubił sprawiać niespodzianki, zwłaszcza, jeśli dotyczyły jego rodziny. Na przyjęciu pojawił się jak zwykle spóźniony, robiąc tym samym wielkie wejście, totalnie w jego stylu.
    - Cześć siostrzyczko – wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, kierując w jej stronę swoje kroki – Niespodzianka – dodał, rozkładając ręce w charakterystycznym geście. Zakładał, że jego przyjazd tutaj nie do końca przypadnie jej do gustu i tym bardziej miał satysfakcję, że wparował na rodzinną imprezę, skupiając tym samym całą uwagę na sobie – Stęskniłem się za wami i postanowiłem, że przeprowadzę się na jakiś czas do Los Angeles – oznajmił, odbierając od kelnera szklankę z drinkiem. Nie miał problemu z nawiązywaniem nowych znajomości, był więc spokojny o to, że szybko znajdzie sobie tutaj towarzystwo, korzystając przy okazji z możliwości, jakie dawało Miasto Aniołów. Był zwolennikiem francuskiej elegancji, gardził nieco kulturą amerykańską, traktował więc przyjazd tutaj bardziej jak wakacje, niż możliwości zawodowej realizacji. Ich rodzina władała siecią ekskluzywnych marek na całym świecie, nie musiał więc starać się o zdobycie lokalnego rynku, już i tak do nich w dużej mierze należał.
    - Nie widzę salwy i braw na powitanie, nie cieszysz się, że będziemy teraz blisko? Wszyscy, cała trójka, jak jeden mąż. W końcu cała rodzina w komplecie, tak, jak zawsze marzyliśmy – dodał, ocierając niewidzialną łzę. Zawsze był bezpośredni i wprost mówił co myśli, nawet jeśli kochał swoje siostrzyczki, uwielbiał się z nimi droczyć, nie mówiąc o rywalizacji, gdzie cała ich rodzina mogła określać się mianem mistrzów.

    braciszek

    OdpowiedzUsuń
  13. To zdecydowanie było zaskoczenie. Ostatnie czego Gabriel się spodziewał to to, że dziewczyna, z którą zaliczył szybki numerek okaże się być narzeczoną jego brata. To nie tak, że specjalnie jej szukał w tłumie. Nawet nie wiedział, że tutaj była, a na co dzień nawet o niej nie myślał. Była po prostu kolejną z wielu osób, które znał, ale z którymi nie miał większego kontaktu. Kontakt z jego bratem również był ograniczony, więc nikogo tak naprawdę nie powinno było dziwić, że Gabriel nie patrzył się za każdym razem czy gdzieś przypadkiem nie ma panny Blanchard. Sam był równie mocno zdziwiony, a jeszcze bardziej zdziwiony był tym, że dziewczyna tak chętnie zdradzała jego brata. Nie współczuł mu, nie miał problemu z tym, że nie jest mu wierna. Bo być może, gdyby mieli inną relację to byłby wściekły, choć znalazłby się w potrzasku, bo jak z jednej strony miałby powiedzieć bratu o tym, gdy to właśnie z nim jego dziewczyna go zdradziła?
    Oparł się nonszalancko o blat, nieszczególnie przejmując wybuchem Octavii. To nie była jego wina, nie czuł się ani trochę winny. W zasadzie to był bardzo rozbawiony całą tą sytuacją. Zwłaszcza, że to było dość... nietypowe. Miał ochotę się roześmiać, ale to dopiero byłoby niestosowne w tej sytuacji. Wolał nie zarobić od niej w twarz, a zdawało mu się, że byłaby skłonna do tego, żeby mu przyłożyć, gdyby się zbyt mocno zirytowała.
    Przymrużył oczy, kiedy zapaliła światło. A było tak miło i przyjemnie, kiedy było tu ciemno. Światło było zdecydowanie zbyt ostre. Jednak teraz jeszcze lepiej widział jej wkurw, który miała wręcz wymalowany na twarzy. Z jednej strony się jej nie dziwił. Nie byłby też zaskoczony, gdyby sądziła, że to wszystko zaplanował. Ale tak nie było. Gdyby tylko miał świadomość, że to ona to nie zabrałby jej nawet do tańca. Znał swojego brata i gdyby ten się dowiedział, to cóż, ale naprawdę wszystko mogłoby się wydarzyć.
    Cmoknął ustami, kiedy zabrała mu papierosa. Nie protestował jednak, bo zapewne potrzebowała tego równie mocno, jak i on. Przechylił lekko głowę na bok, kiedy zaczęła mówić. Naprawdę sądziła, że jest na tyle głupi, aby kłapać jęzorem na prawo i lewo? Że chciał wszystkim opowiadać, że właśnie przeleciał laskę swojego brata? Pewne rzeczy powinny były zostać sekretem. I to właśnie miał być jeden z nich.
    — Skończyłaś studia prawnicze, powinnaś wiedzieć, że groźby są karalne — rzucił rozbawiony. Ta sytuacja go naprawdę bawiła i zapewne nie przestanie. — Naprawdę myślisz, że za tobą biegam? Gdybym wiedział, że to ty, nie byłoby nas tu teraz — odparł oschle. To byłaby ostatnia rzecz, którą by zaplanował. Być może nie miał zbyt wiele szacunku do swojego brata, ale nie chciał mu zjebać życia czy związku. Do pewnego momentu był przekonany, że to nieznajoma laska, których pełno w Los Angeles. Tak powinno w zasadzie być, a jak na złość okazało się, że to jest Octavia. Ta sama, która była z jego bratem.
    — Następnym razem upewnij się, że to nie jestem ja. Zaoszczędzisz sobie kłopotu.

    Gabs

    OdpowiedzUsuń