NAGŁÓWEK/HTML1

L.A. Dreamers

INFORMACJE/HTML2

❤️‍🔥 Zachęcam do zapoznania się z postem i zapraszam do wspólnej zabawy!

❤️‍🔥 Marzyciele, Guardian Angel rozpocznie swoją fabularną funkcję w połowie maja, więc… Bądźcie czujni… 👁️

❤️‍🔥 Aby wejść na Group Chat, wystarczy zaakceptować otrzymane od Guardian Angel zaproszenie.

❤️‍🔥 Blog L.A. Dreamers został oficjalnie otwarty! Zapraszamy do zapisów ❤️

Here is the root of the root and the bud of the bud and the sky of the sky of a tree called life

None but ourselves can free our minds
Have no fear for atomic energy
'Cause none of them can stop the time
Życie jest pełne wzlotów i upadków. Zmierzamy się z porażkami, by kolejnego dnia powitać dzień sukcesem. Jednym przypada dłuższa zapałka w losowaniu, inni losują tylko drzazgę. Mogę powiedzieć, że w świecie pełnym losowych zdarzeń, nie wyciągnęłam najkrótszej zapałki. Dostałam tak wiele możliwości wyboru, czasem aż kłuje to w oczy, czasem czuję się niegodna świata, w którym żyję. Jednak jestem tu i każdego dnia wybieram, którą ścieżką chcę podążać. Chcę być ciszą, która wybrzmiewa między krzykami. Pustym miejscem między słowami, przerwami między tymi urwanymi trzema kropkami. Pozwól mi być i smutkiem i radością. Spójrz na mnie, gdy stanę nad przepaścią i z odwagą zerknę w dół, dostrzeż mnie, gdy uniosę się w górę, choć wciąż boję się latać. Chcę być tęsknotą i nadzieją. Wizją na lepsze jutro i starym wspomnieniem uchwyconym na fotografii. Jednak ponad wszystko inne pragnę być sobą i nie dać się porwać ciemności otaczającego nas świata. Wciąż chcę pozostać tą dziewczyną, która notorycznie się spóźnia, ponieważ rozprasza ją zwykła codzienność. Tą, która uwielbia uchwycać na zdjęciach prozaiczność, której inni nie dostrzegają. Tą samą, którą wspina się na dachy wieżowców i godzinami wpatruje się w rozgwieżdżone niebo. Tą, która odnajduje się w muzyce i w tańcu, tą, która może godziny spędzić w studiu, dopracowując utwór. Tą, która od czterech lat znajduje się w stanie remisji i rozumie kruchość życia, dlatego trzyma się go kurczowo, obawiając się przede wszystkim żałować nieuczynionego. 
Córka właściciela wytwórni muzycznejStudentka LACMWłaścicielka czarnego kotaGhostwriterkaZa kierownicą starego mustanga
 Nalani Hendrix
 05.05.2000
 Hilo, Hawaje
Historia
Urodzona w Hilo na Hawajach, jako owoc letniego romansu rdzennej Polinezyjki i Kalifornijczyka; została ochrzczona imieniem oznaczającym spokój nieba, ponieważ gdy jej rodzicielka spojrzała pierwszy raz w oczy swojej córki, poczuła euforyczny spokój, podobny do tego odczuwanego podczas spojrzenia w czyste niebo. Jej rodzice, których połączyła jedynie chwila uniesienia, nie zdecydowali się na zawarcie związku, a Nalani do siódmego roku życia mieszkała na Hawajach wraz z matką, utrzymując jednak stały kontakt z ojcem mieszkającym w Los Angeles i rozwijającym swoją wytwórnię muzyczną. W wieku szkolnym Nalani przeniosła się do Kalifornii, po tym jak u jej matki wykryto nowotwór złośliwy. Jej ojciec dopilnował, by kobieta, która sprowadziła na ten świat jego jedyną córkę, została otoczona należytą opieką. Zapewne jedynie dlatego, wbrew początkowym rokowaniom, kobieta przeżyła kolejne dwa lata, ostatecznie jednak pozostawiają na świecie pogrążoną w żałobie dziesięciolatkę. Pierwsze kilka miesięcy po śmierci matki było dla Nalani niezwykle trudne: pogodzenie się z jej odejściem, zaaklimatyzowanie w Los Angeles, które od teraz miało być jej domem oraz przyzwyczajenie się do względnie stałej obecności zapracowanego ojca… Z biegiem czasu zaczęła przyzwyczajać się do nowej codzienności, do krzykliwości Los Angeles, do otaczającego ją pędu, do stałej obecności gosposi i tych cennych godzin w ciągu dnia, które starał się jej poświęcać ojciec. Po spędzeniu większości życia w Los Angeles nie nazwałaby się jednak miejscową Kalifornijką. W tym przypadku odziedziczyła wiele cech po matce, a w jej żyłach płynęła hawajska krew, co łatwo można dostrzec w jej zachowaniu czy postrzeganiu otaczającego ją świata. Mimo wszystko zgodnie z namowami ojca zdecydowała się zostać w Mieście Aniołów, zapisać się na Uniwersytet Muzyki w Los Angeles, a nawet wspierać ojca w jednej z największych wytwórni muzycznych w Stanach Zjednoczonych. 
"Life is a journey, not a destination."
RODZINA

Kiedyś.

MIŁOŚĆ

Kiedyś.

PRZYJACIELE

Kiedyś.

ULOTNE

Kiedyś.

"Life is a journey, not a destination."

Odautorsko.Nalani jest moim takim radosnym promyczkiem. Jej historia została stworzona w dosyć luźny sposób, dlatego jeśli ktoś poszukuje jakiegoś konkretnego powiązania, bardzo możliwe, że z nią uda się coś wykroić. Druga postać (zwłaszcza, gdy w roboczych oczekuje trzeci pan) zapowiada się trudnym zadaniem dla mojego dosyć okrojonego czasu wolnego, jednak ta postać nie chciała wyjść z mojej głowy i musiała powstać.
opis grafiki

Nala

4 komentarze:

  1. [Bardzo się cieszę, że mimo okrojonego czasu, pozwoliłaś poznać nam Nalani! Dziewczyna jest absolutnie urocza i przepiękna - nie tylko urodowo! Podejrzewam, że niełatwo było jej się odnaleźć w innym świecie, gdy zachorowała jej mama, ale wydaje się kimś, kto mimo przeciwności i kaprysów losu dzielnie spogląda na każdy nowy dzień ;) życzę jej aby nie traciła wrażliwości, spontaniczności, a może kiedyś znalazła kogoś kto szczególnie ją zrozumie, a Tobie czasu na spisanie wyjątkowych historii i tu i drugiej Pani]

    Riley

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dzień dobry!
    Życie w końcu odpuściło i można powitać nowe postacie. :D Wybrałaś przepiękne imię oraz wizerunek. Ciężko od tej panny odwrócić wzrok. Historii jednak zbyt łagodnej Nalani nie zaserwowałaś, ale wydaje mi się, że wydarzenia z przeszłości jej nie powstrzymują i dzielnie brnie do przodu. :) Mam nadzieję, że jej zawodowe i osobiste marzenia będą się spełniać. Zdecydowanie na blogu brakuje słonecznych postaci, a wszyscy jakoś tak zaczęli obrywać od życia. :D
    Miłej zabawy! ^^]

    Emory & Elena
    Caden & Xavier

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jakie to życie naprawdę jest kruche! Nie dziwię się, że Nalani chce łapać każdą chwilę, skoro doświadczyła tej kruchości na własnej skórze. Całe szczęście, że jest w remisji, bo może dzięki temu jest jej choć trochę łatwiej cieszyć się tym życiem. Niech Nala spełnia swoje wszystkie marzenia w Los Angeles, a Ty baw się z nią tutaj dobrze! :)]

    Zayden Miles

    OdpowiedzUsuń
  4. [Postanowiłam się przywitać z postaciami przede mną, zwłaszcza, że niestety te tematy zdrowotne są mi bliskie w kręgu przyjaciół. Bardzo poruszająca postać, drgnęła mi w serduchu niejedna nutka.
    Jeśli masz ochotę na niełatwy nieco wątek to zapraszam. W tle proponuję brak zrozumienia Christine dla silnej postawy Nalani wobec wiecznie wiszącego nad nią ryzyka nawrotu i drążenie tematu przy kilku butelkach wina w pracowni. Może się pokłócą, może polecą łzy - chcesz sprawdzić?]

    Chris

    OdpowiedzUsuń