28.12.1979, Los Angeles – kardiochirurg – powrót z Cleveland, Ohio po 8 latach
matka zmarłej dziesięć lat temu Uny – była żona nieszczęsnego cudotwórcy
Praca wyrywa ją z łóżka o trzeciej nad ranem, nie pozwala dokończyć kawy, stawia pod ścianą w galerii ludzkiego dramatu. Wybawia od groźnych wycieczek na temat sensu i kruchości życia, brutalności świata, ułomności materii. Pozwala zasnąć, nim myśl wymknie się w kierunku ziejącej czeluści obrazów minionego szczęścia, teraz czarnych i pokurczonych jak uschnięta roślina. W końcu: gubi ją, gdy jeden telefon wystarcza, by wyniosła się z Cleveland z ledwie dwoma walizkami. Dyrektor tamtejszego szpitala słusznie zauważa, że przeprowadziłaby upragnione badania w samym piekle i biorąc pod uwagę fakt, że jest zmuszona wrócić do LA, Maxine bezwiednie przyznaje mu rację.
Wraca, by żyć w trójkącie bermudzkim między domem, szpitalem i basenem. Miasto jest ogromne, lecz przeszłość pełna słodkiej, cuchnącej zgnilizny i ciemnowłosa wie, że żadna nowa trasa jej przed tym nie ochroni. Otoczenie, choć tonie w słońcu, ma w sobie coś z wnętrza śnieżnej kuli; nieruchome skrawki wspomnień jak potępiony hologram wryte są w miejsca i tylko mętny migot tego, co jeszcze żyje, dobitniej nakazuje ugiąć się przed świadomością, że reszta dawno przeminęła. Całe to widowisko pozostawia w ustach gorycz, z którą od dziesięciu lat dr Lessard nie potrafi się pogodzić.
[Cytat Kafki. Wizerunek: Lena Headey. Maxine ma za sobą kawał przeszłości, który chętnie wypełnimy powiązaniami.
darrkslayerr@gmail.com]