NAGŁÓWEK/HTML1

L.A. Dreamers

INFORMACJE/HTML2

❤️‍🔥 Zasada trzech komentarzy wchodzi w życie! Guardian Angel zaprasza do witania nowych postaci!

❤️‍🔥 Aby wejść na Group Chat, wystarczy zaakceptować otrzymane od Guardian Angel zaproszenie.

❤️‍🔥 Zasada trzech komentarzy zacznie obowiązywać od momentu opublikowania kart postaci przez pięciu pierwszych autorów. Guardian Angel będzie trzymał rękę na pulsie 😇

❤️‍🔥 Blog L.A. Dreamers został oficjalnie otwarty! Zapraszamy do zapisów ❤️

Baby, it's harder to breathe when you're gone

Isabella Greenwood

Bierze głęboki oddech,  powoli otwierając oczy. Jej skórę otula delikatny, ciepły wiatr, który wywołuje na ustach lekki uśmiech. W końcu pozwala sobie na ten gest, choć od długiego czasu tego nie robiła.  Od dłuższego czasu żyje spokojnie, z dala od tego, co było kiedyś. Jest w innym kraju, w innym mieście, jest zupełnie inną osobą, niż pół roku temu. Choć czuje ogromną tęsknotę za Rzymem, gdzie przyszło jej spędzić całe swoje życie, to nie ma zamiaru tam już nigdy wrócić. 
Los Angeles jest inne. Pełne ludzi, zgiełku i masy niespełnionych marzeń. Wśród nich jest też ona, w nieco lepszej sytuacji, bo po przyjeździe tu miała znacznie łatwiejszy start. Stawia jednak od nowa kroki, te same co kilka lat temu, kiedy przypadkowo rozpoczęła przygodę z modelingiem w rodzinnym kraju. Tu znów jest nowa, nieznana, z czystą kartą. Tu znów ma inne możliwości pokazania się, bycia zauważoną. Czerpie więc garściami z tego, co daje jej życie i możliwości znanego ojca. 
Bierze głęboki oddech, spoglądając przed siebie. Patrzy na piękny zachód słońca, na ludzi spacerujących po plaży, na zakochane pary. Znów zaczyna wszystko od nowa, ale już się nie boi. 

Dla większości Isa, tylko jedna osoba może nazywać ją Bella一 28 stycznia 2001 urodzona i wychowana we Włoszech córka znanego fotografa modowego oraz ekscentrycznej malarki w Los Angeles od pół roku 一 coraz bardziej rozpoznawalna modelka 一 uciekinierka 一  mieszkanie z widokiem na plażę, podarowane przez ojca napięte stosunki rodzinne 一 ta, która wkroczyła nagle do życia dawno niewidzianej siostry 一  powiązania

W tytule Maneskin i Valentine, na wizerunku Dove Cameron. Szukamy wszystkiego, wybredne nie jesteśmy i lubimy burzę mózgów. Zapraszamy :3

38 komentarzy:

  1. [A mnie to interesuje bardzo, co było kiedyś. Mam nadzieję, że nas zaszczycisz jakąś wyjaśniającą noteczką!]

    Ruda & spółka

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Czy te postaci, chociaż raz nie mogłyby mieć zupełnie sielskiego życia? Jestem ciekawa Włoch i jej przeszłości, bo coś czuję, że nie jedno i nie dwa się w niej chowa :D Mimo wszystko trzymamy kciuki, aby LA dało jej wszystko czego szuka ;)
    Bawcie się dobrze! ]

    Yongsun

    OdpowiedzUsuń
  3. [ czy bardzo się wyróżnię mówiąc, że ciekawi mnie przeszłość isabelli? w ogóle, ale też kusi mnie dowiedzieć się, jak wyglądało jej życie we Włoszech 🫢 i liczę, że da radę skorzystać z tego nowego w LA jak najlepiej ♥
    no i oczywiście życzę wam dobrej zabawy!! ]

    Minjae

    OdpowiedzUsuń
  4. I'm back baby. Are you ready? 😈💋

    OdpowiedzUsuń
  5. Pół roku. Pół jebanego roku. Na początku nawet się tym nie przejął, bo zawsze wracała. Wiedziała, gdzie jest jej miejsce i wiedziała, że tylko on na nią czeka, że nikt inny nie będzie godny, aby go zastąpić. Nikt inny nie będzie w stanie dać jej tyle, ile dawał jej on. Dawał jej na początku czas, aby się otrząsnęła, uspokoiła i wróciła z przeprosinami. Tak, jak miało to miejsce zawsze. Jego poniosło, ją poniosło, ale koniec końców zawsze do siebie wracali. Tak było od lat i nic się pod tym względem miało nie zmienić. Tylko czas leciał, a Bella nadal nie wracała. Nie pisał, nie dzwonił. Nie zachowywał się, jak zdesperowany ex, który nie potrafi trzymać się z daleka. Tylko po to, aby dziewczyna miała chwilę na to przemyślenie wszystkiego. Najwyraźniej tak bardzo polubiła swobodę, że zdążyła o nim zapomnieć i należało się w końcu jej przypomnieć. Trochę mu zajęło zanim w końcu dostał potrzebne mu informacje. Mila bardzo chętnie się nimi podzieliła podczas jednej z imprez. Wypalili trochę zioła, spędzili miło razem czas, aż język zaczął się jej rozplątywać. Podała mu niemal wszystkie informacje na tacy. Nie musiał się nawet zbytnio starać, bo dziewczyna sama z siebie bardzo dużo mówiła i nie omijała żadnych szczegółów. I był jej za to bardzo wdzięczny.
    Miał tu parę spraw do załatwienia. Nie chodziło tylko o nią, w końcu nie był zdesperowany, ale skoro już przypadkiem znaleźli się w jednym mieście to trzeba było z tego skorzystać. Mogła uciec na drugi koniec świata, ukrywać się w wielkich czy małych miastach, ale musiała mieć świadomość, że w końcu po nią wróci i zaprowadzi tam, gdzie być powinna od samego początku.
    W LA bywał już wcześniej i zaglądał do tego miasta dość często. Przez kilka lat nie miał zbytnio szczęścia, a na castingach się nie sprawdzał. Zawsze szukali kogoś innego. Tu im przeszkadzał akcent, tu chcieli jednak kogoś kto wygląda łagodniej, nie ma tatuaży czy ma zielone oczy. Teraz był bardziej przygotowany. We Włoszech miał wygodną pozycję, a propozycje do zagrania w kolejnych serialach czy filmach spadały na niego niemal codziennie. Cały poprzedni rok spędził tak naprawdę nagrywając sceny do filmu i serialu, w którym grał jedną z głównych ról. Film miał się ukazać na jesieni, a serial wyjść w lato. Teraz miał wakacje, a przede wszystkim teraz chciał spróbować swoich sił w czymś więcej. Pragnął większej sławy, rozgłosu i bycia kimś więcej. Już i tak osiągnął wiele, jak na swój wiek i fakt, że głównie grał we włoskich produkcjach, a poza granicami jego rodzinnego kraju raczej się o nim nie słyszało. Jednak do przesłuchań jeszcze było mu daleko, więc korzystał z uroków miasta.
    Tej nocy nie było inaczej. Klub wybrał dość przypadkowo, bo znajdował się najbliżej wynajmowanego przez niego mieszkania. Potrzebował zabawić się z uroczo naiwnymi Amerykankami, którym nogi miękły na sam dźwięk jego akcentu. W klubie było tłoczno, głośno, a w powietrzu unosił się pomieszany zapach perfum, potu i zielska. Przebrnął przez tłum ludzi, aby dostać się do baru, gdzie zamówił od razu shota wódki, którego zapił jeszcze dwoma. Nie zamierzał się tej nocy upijać, ale potrzebował czegoś na rozluźnienie. Dziś chciał się tylko dobrze zabawić w miłym towarzystwie, które planował tutaj znaleźć.
    Dostrzegł smukłe ciało i gąszcz ciemnych włosów, przy którym nie było nikogo i wziął sobie ją za cel. Nie wiedział, jak wyglądała, ale to teraz było bez znaczenia. Jeśli mu się nie spodoba to po prostu odejdzie. Kąciki jego ust uniosły się, gdy dziewczyna nie odskoczyła. Zakołysała zmysłowo swoim ciałem. Dłonie ułożył na biodrach nieznajomej, aby chwilę później przesunąć nimi wzdłuż jej ciała. Słowa były teraz zbędne. Mowa ciała okazała się wystarczająca, aby wiedzieć, że dziewczyna jest chętna na wspólną zabawę. W pierwszej chwili nie zwrócił uwagi na znajomy zapach, który do niego dotarł, kiedy nachylił się ku szyi dziewczyny. Słodki, nieco cytrusowy z nutką czegoś pikantnego.
    Znajomy zapach, który sprawił, że zatęsknił.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko na to czekam, Izzy… :D

    siostrzyca

    OdpowiedzUsuń
  7. Patrząc na ich wspólną historię można było wypunktować przynajmniej tuzin sytuacji, w których Xavier zachował się jak skończony chuj, którego Isa powinna dawno rzucić. Ale Isa zawsze wracała. Nawet wtedy, kiedy zapewne każda komórka w jej ciele krzyczała, aby uciekała tak szybko, jak tylko potrafi. Nie umiał jej wypuścić ze swojego życia, a przede wszystkim nie chciał tego robić. Był od niej uzależniony, potrzebował jej obecności w swoim życiu. W końcu Isa zawsze była gdzieś obok. Pojawiała się na planie, była na imprezach. Zbyt często przymykała oko, ale jemu to było akurat na rękę. Podobało mu się, że mógł w każdej chwili bajerować modelkę, a wieczorem wrócić do ich wspólnego mieszkania, w którym grzecznie czekała na niego Bella. Przyzwyczaił się do tego tak bardzo, że brał ja za coś pewnego. Och związek brał za coś pewnego. Na swój własny, pokręcony sposób ja kochał, choć nie potrafił tego okazać. Nie zarzucał jej słodkimi słówkami, nie zapewniał na każdym kroku, że jest ta jedyna. Miał swój własny sposób na okazywanie jej uczuć.
    Była jego Bella. A od niego się tak po prostu nie obchodziło, nie zostawiło. Sądził, że dal jej wystarczająco dużo przestrzeni, aby się opamiętała i wróciła. Długo był przekonany, że tak właśnie będzie, ale z każdym kolejnym tygodniem uświadamiał sobie, że nie będzie tak, jak wcześniej. I tym razem to on musiał zawalczyć o nią, a raczej zaprowadzić w odpowiednie miejsce. Nie chciał w końcu, aby jego dziewczynka włóczyła się z nieznajomymi.
    Tej nocy jednak nie było tu Isy, a przynajmniej tak mu się wydawało. Co prawda czuł coś znajomego, ale nie była ona jedyna osoba, która nosiła takie perfumy. Mimo, że oboje byli w LA to jeszcze nie znaczyło, że na siebie wpadną. Jak bardzo się mylił. Nie szukał jej dziś. Nie chciał jej szukać, jeszcze nie. Planował najpierw się tutaj zadomowić, a dopiero potem wyjść na polowanie. Miał zaplanowane, gdzie ją dorwie i nie spodziewał się tego, że może tak szybko ja dorwać.
    Nie zdążył się przyjrzeć dziewczynie, kiedy podniosła głowę. Miała ciemne włosy, porcelanowa cerę i tyle tylko dostrzegł, nim zaczęła odchodzić. Uniosła brew w zaskoczeniu. Trwało to zaledwie parę chwil, nim zdecydował się ruszyć za nią. Parę większych kroków wystarczyło, aby znalazł się wystarczająco blisko, żeby móc owinąć swoje palce wokół jej nadgarstka. Pociągnął ją do tyłu, a jej drobne ciało uderzyło o jego tors.
    - Chyba mi nie uciekasz? – Wymruczał do ucha dziewczyny. Palce drugiej dłoni zacisnął na jej biodrze, luzując jednocześnie uścisk na nadgarstku. – Nawet nie wiem, jak się nazywasz i nie zdążyłem zrobić niczego głupiego, abyś chciała uciekać.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  8. Xavier chłopakiem na medal nie był. Daleko było mu nawet do poprawnego chłopaka. Zawalał wiele razy, ale tak bardzo przyzwyczaił się do tego, że Isa wybaczy mu wszystko, że już chwilami zwyczajnie nie zwracał uwagi na to co robi, a po prostu robił. Miała do niego anielską cierpliwość, wybaczała zbyt wiele i nie robiła mu nigdy żadnych awantur, a jeśli już się kłócili to koniec końców zawsze wychodziło na jego. Sądził, że dostała wystarczająco wiele czasu, aby się opamiętać, ale najwyraźniej się mylił. Nic nie wskazywało na to, aby w najbliższym czasie miała wrócić do Rzymu, więc to on musiał wybrać się do niej. Musiał przyznać, że zaskoczyła go, kiedy okazało się, że w mieszkaniu na niego nie czeka, a garderoba jest pusta. Nie było żadnej rzeczy, która należała do niej. Nawet jej matka nie chciała mu powiedzieć, gdzie jest, a może raczej ona sama nie wiedziała, dokąd jej córka się udała.
    Teraz to nie było już w zasadzie ważne. Jeszcze przez kilka sekund sądził, że ma do czynienia z jakąś nieznajomą dziewczyną, którą zaraz by puścił. Nie urządzało go przetrzymywanie przy sobie na siłę dziewczyn. Zainteresowany był tylko jedną, której opór go nakręcał i doprowadzał do szału. Wydawało mu się, że jej tutaj nie ma, ale wystarczyło, że się odwróciła. Aż nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Był tutaj zaledwie od tygodnia, jeszcze nie zaczął jej szukać, a wystarczyło, że pojawił się w przypadkowym klubie i pierwsza dziewczyna, na którą zwrócił uwagę była jego dziewczyną? Los doprawdy mu teraz dopisywał. Usta Włocha wygięły się w drapieżnym uśmiechu. Pomimo głośnej muzyki słyszał przerażenie w jej głosie, widział je w jej oczach. Jego własne pociemniały, a on zrobił krok w stronę brunetki.
    Ciao, Bella — wymruczał. Złapał między palce kosmyk jej włosów, który owinął sobie następnie wokół palca. To było prostsze niż zabranie dziecku lizaka, naprawdę. Myślał, że odnalezienie jej będzie chociaż trochę wymagające, a jednak nic takiego nie miało miejsca. — Finalmente ti ho trovato.
    Dał jej pół roku, a to było znacznie więcej czasu niż dostać powinna. Dobrze wiedziała, co teraz nastąpi i że Xavier odpuścić wcale nie miał zamiaru. Gdyby była ciut mądrzejsza to nie uciekałaby przez tyle czasu.
    — Oboje wiemy, że taksówka wcale na ciebie nie czeka — odpowiedział. Zorientowała się szybciej niż on i chciała uciec. Dokładnie tak, jak miała to w zwyczaju. I być może, gdyby był dziś w lepszym humorze to zostawiłby ją w spokoju, ale tak się złożyło, że potrzebował towarzystwa. Brał pod uwagę to, że mogłaby zacząć krzyczeć czy odstawić inny cyrk, aby zwrócić na siebie uwagę ochroniarzy, więc musiał do sytuacji podejść w nieco delikatniejszy sposób niż miał to w zwyczaju. Kłopotów jeszcze nie potrzebował, a na pewno nie na samym początku swojej przygody. — Stęskniłem się. Nie piszesz, nie dzwonisz. Już zacząłem myśleć, że mnie nie kochasz.
    Uniósł rękę, aby jej wierzchem musnąć zarumieniony policzek dziewczyny. Naprawdę był aż tak przerażający, aby drżała na sam jego widok? Niesamowite, fascynujące wręcz. Przecież dobrze im się razem żyło. Mieli wzloty i upadki, czasami mu odwalało, ale koniec końców przecież było im dobrze. Z nikim innym tak dobrze się nie dogadywał i nikt inny nie byłby w stanie dać jej tego, co dostała od niego.
    — Zmieniłaś włosy. Wyglądasz seksownie, ale będę tęsknił za blondynką. Byłaś wtedy… delikatniejsza. Bardziej niewinna. Mamy do porozmawiania, Bella.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie potrafiłby wskazać momentu, w którym Isa pojawiła się w jego życiu. Jakoś tak wyszło, że była w nim od zawsze. Pamiętał ją jeszcze jako dzieciaka i nastolatkę, aż w końcu ich drogi się złączyły na stałe. Może chciał tak los, a być może to wszystko było zaplanowane z góry przez ich matki, które od dawna miały ze sobą szczególnie bliską relację. Niewiele go właściwie interesowało w jaki sposób doszło do tego, że są razem. Bo Xavier nie przyjmował do wiadomości tego, że mogą razem nie być. Dla niego te pół roku to była chwilowa separacja, której oboje potrzebowali, aby nabrać dystansu do paru spraw, a przede wszystkim, aby Bella zobaczyła, że jednak bez niego wcale tak kolorowo w życiu nie będzie miała.
    Zachowywał się, jak się zachowywał, ale darzył ją szczerym uczuciem. Nie potrafił jedynie pozostać do końca szczery w związku z dziewczyną. Zawsze ciągnęło go w stronę innych, zawieszał dłużej oko na przechodzących obok dziewczynach, dobrze się bawił na imprezach do upadłego rana. Zapominając o tym, że czeka na niego w mieszkaniu dziewczyna, że być może nie powinien całować się z tamtą laską, że nie powinien z nią iść do łazienki czy innego pomieszczenia, gdzie przez parę chwil będą mogli oddawać się fizycznym uniesieniom. Potem zawsze wracał do Belli, kładł się obok, obejmował i zachowywał tak, jakby wcale wcześniej nie był z kimś innym. A ona przymykała oko. Tak było mu wygodnie.
    Miał na głowie też parę innych rzeczy niż tylko szukanie dziewczyny. Dokańczał sprawy związane z nagrywaniem zdjęć, wyjechał na krótkie wakacje w towarzystwie swojej ulubionej przyjaciółki i spędzili błogie dwa tygodnie na Seszelach. Potem było jeszcze parę innych rzeczy, ale jednocześnie cały czas w głowie miał to, że musi ją odnaleźć, a przede wszystkim, że chce ją odnaleźć. Kiedy tylko dostał wszystkie potrzebne informacje nie zwlekał z przylotem do Los Angeles. Przypadkowe wpadnięcie na dziewczynę było naprawdę czymś wręcz śmiesznym. To poszło zbyt łatwo. Miał nadzieję, że będą się mogli chwilę pobawić w kotka i myszkę zanim w końcu dziewczyna pęknie. Ale nic straconego. Widział po niej, że nie zamierza się tak łatwo poddać i nabrała trochę charakteru.
    — Daj spokój, Bella. Nie bądź zazdrosna. — Polecił. Zmierzył wzrokiem dziewczynę, w której usta najchętniej teraz właśnie by się wpił. Prawie już zapomniał, jak smakuje. Był tak bardzo skupiony na dziewczynie, że nie zauważył chłopaka, który do niej podszedł. Dopiero, kiedy się odwróciła i na niego wpadła, zauważył obecność osoby trzeciej. Początkowo myślał, że to ktoś przypadkiem przechodzi tędy, ale jego łapy na jej ramionach i to jak ją nazwał prędko uświadomiły Włochowi, że to nie tylko przypadkowy nieznajomy.
    — Nie chcesz odchodzić, Bella — powiedział. Nie, nie zrobi sceny w klubie. Przynajmniej nie taką, o jaką mogła go posądzać. Dalej nie przeszedł również na angielski. Miał w dupie czy jej kolega go zrozumie czy nie. Właściwie to nie rozmawiał z nim. Była jego Bellą. Nawet matka jej tak nie nazywała, Isabella albo Isa. Bella była zarezerwowana tylko i wyłącznie dla niego. I było tak od zawsze.
    Nie ruszył się z miejsca. Miał nadzieję, że dziewczyna nie będzie uciekała. Po prostu na nią patrzył, przenikliwym wzrokiem i czekał, aż się opamięta. Skrzyżował ręce na piersi, uważnie ją obserwując.
    — Powiedz koledze, aby sobie poszedł. Wrócisz do domu z kimś innym.
    Jeszcze był w miarę spokojny. Dawał jej szansę, którą powinna wykorzystać.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  10. Układ jaki mieli był tak naprawdę jednostronny. Xavier korzystał z życia, z pieniędzy, sławy i wyglądu, a Isabella w tym samym czasie miała na niego grzecznie czekać, nie wychylać się za bardzo i być na każde jego skinienie. Brunetowi to jak najbardziej odpowiadało, a to, że tak posłusznie do tego podchodziła jeszcze bardziej. To się skończyło, kiedy pół roku temu wyjechała i zostawiła go bez żadnego słowa, ale to również miało się niebawem zmienić. Jeśli sądziła, że naprawdę pozwoli jej odejść i to w dodatku z jakimś przygłupem, który ją obmacuje na jego oczach to się myliła. Nie chciał wyciągać akurat tej karty, aby przy nim została. To było zagranie poniżej pasa i doskonale o tym wiedział. Tak, jak jemu nie robiłoby to większej różnicy, tak dla niej to mógł być początek końca kariery w świecie show biznesu.
    Słuchał jej z uśmiechem na ustach. Czując wręcz dumę, że potrafi w końcu odpyskować, zacząć o sobie dbać i nie patrzeć na to, co myślą inni. To było całkiem zabawne, bo nie do takiej wersji dziewczyny przywykł. Jego Isa rzadko podnosiła głos, a w zasadzie to wcale. Było ją widać, ale nie słychać. Tymczasem ta, która przed nim stała, wkurwiała się i krzyczała była zupełnie inna. I chyba nawet bardziej mu się podobała z nutką drapieżności. Było w tym coś pociągającego, czego Xavier u niej wcześniej nie widział i chętnie przetestowałby to w innej sytuacji, ale na to musiał jeszcze chwilę poczekać.
    — Jesteśmy świetną parą, Bella. Co to za związek bez problemów, racja? Tęsknią za nami w domu. — Odparł wyraźnie rozbawiony jej wybuchem. Musiał jednak przyznać, że naprawdę dobrze było jej z gniewem w oczach. Nie wydawała się już być taka niewinna, jak do tej pory i prawdę mówiąc miał ochotę do tego, aby doprowadzić ją na sam kres wytrzymałości. Sprawdzić, na jak wiele może sobie pozwolić i w którym momencie dziewczyna w końcu pęknie.
    — Z nim też nagrasz film? — Odparł. Ani trochę nie podobało mu się to, co powiedziała. Wcale nie chciał sobie też jej wyobrażać w ramionach innego, a podejrzewał, że Mike, bardziej amerykańskiego imienia nie było, najprawdopodobniej bardzo chciał z niej zedrzeć sukienkę. Problem tylko, kurwa, leżał w tym, że prawo do zdejmowania z niej czegokolwiek miał tylko Xavier. Nie lubił się nią dzielić, a już na pewno nie zamierzał tego robić z jakimś Amerykaninem, który widząc, że jego koleżanka się z kimś wykłóca nie jest w stanie zareagować. To mu wystarczająco wiele mówiło, że Isa nie trafiła w odpowiednie towarzystwo. — Myślę, że zostaniesz. Chyba, że ta śliczna buźka ma latać po stronach z porno. Ale, twój wybór, słońce. Możesz wyjść z twoim skretyniałym kolegą i tłumaczyć się z tego, jak ślicznie wyglądałaś, kiedy rozkładałaś dla mnie nogi albo możesz zostać i wypić ze mną drinka. Będąc tobą wybrałbym opcję drugą, ale to twój wybór. Bądź mądra.
    Puścił oczko do dziewczyny, a kąciki jego ust uniosły się ku górze. Nie wiedziała tego, ale nie wrzuciłby tego do sieci. Może i był chujem, który nie traktuje jej nawet w małym procencie dobrze, ale jakieś resztki przyzwoitości miał. Przede wszystkim nie chciał, aby jakieś obleśne typy robiły sobie dobrze do jego dziewczyny.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy byłby w stanie to zrobić? Najpewniej tak, jeśli odpowiednio by go do tego popchnęła to nie miałby większych wyrzutów sumienia, aby przypadkiem film wyciekł do internetu. Tylko jeszcze tego robić nie zamierzał, a dziś chciał tylko z nią porozmawiać. Miała po prostu pecha, że przyszła akurat do tego klubu. W końcu kto by się spodziewał, że na siebie tutaj trafią, prawda? To było ogromne miasto, które miało naprawdę wiele miejsc i szanse, że oboje będą w tym samym miejscu o tej samej porze były dość niskie. Najwyraźniej życie dziś nieszczególnie lubiło Isę, kiedy podesłało mu ją prosto pod nogi. Musiała coś przeskrobać, skoro jej spokój właśnie dziś postanowił się skończyć. Xavier na taki rozwój wydarzeń narzekać nie zamierzał.
    W jego głowie owszem, dalej byli parą, która po prostu miała chwilową przerwę. Zależało mu na niej. W bardzo pokręcony sposób, którego sam nie rozumiał i za który już niejeden raz był krytykowany. Xavier doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to nie jest najzdrowsze podejście, ale działało. Teraz potrzebował skutecznych środków, a nie bawienia się w grzeczne i spokojne rozmowy, które nic nie wniosą. Wyciągnięcie taśmy było poniżej pasa, ale było przede wszystkim skuteczne. Sam do końca nie pamiętał, jak doszło do tego, że zdecydowali się nagrać siebie nawzajem. Była to z pewnością miła pamiątka, która umilała wieczory spędzane samotnie w mieszkaniu.
    Xavier nie spodziewał się tego uderzenia. Nigdy wcześniej się nie zdarzyło, aby podniosła na niego rękę. On na nią właściwie też nie, bo po co, skoro słowa były skuteczne? Czasami wystarczyło na nią ostrzej popatrzeć i była już posłuszna. Zresztą, przemocą fizyczną się brzydził. Nawet on miał swoje granice. Uderzenie okazało się na tyle silne, że odrzuciło mu głowę na bok. Policzek mocno zapiekł. Przyłożył do niego dłoń czując pod palcami gorąc. Powoli odwrócił głowę, aby spojrzeć na dziewczynę. Nie był pewien czy bardziej jest wkurwiony, podniecony czy zaskoczony.
    — Możemy to powtórzyć, ale w sypialni i bez ubrań? — Puścił jej oczko. Nie, nawet nie był zły. Cholera, tak bardzo go tym zaskoczyła, że nie wiedział, aż jak zareagować, ale gdyby tylko mu teraz na to pozwoliła to wziąłby ją tu i teraz. Nie bacząc na to, że jest tu minimum setka ludzi.
    Mike, samo jego imię już go wkurwiało, najwyraźniej nie był typem, który broni swojej dziewczyny. Xavier nie ogarniał, jak mógł tak po prostu stać i oglądać tę małą scenkę, którą między sobą urządzili. Rzucali się sobie do gardeł, a on stał, jak ten kołek. Może chodziło o to, że nie rozumiał o czym mówią, a może zwyczajnie w świecie nie chciał brać w tym udziału i wolał jedynie patrzeć i słuchać bez zrozumienia.
    — Nie martw się, Mike. Dobrze się nią zajmę.
    Na tyle dobrze, że zapomni o twoim istnieniu, a jedyne imię, jakie będzie padało z jej słów będzie należeć do mnie. Tyle, że na głos już tego nie powiedział, aby uniknąć dostania po twarzy po raz kolejny. Nie, aby na to narzekał, ale wolał chyba z takimi zabawami poczekać, aż faktycznie znajdą się sami i Isa będzie się na nim mogła wyżyć do woli.
    Zamachał Mike’owi, kiedy ten odchodził. Włoch widział, że jest niezadowolony, ale nastrój Belli już nie nadawał się do tego, aby się z nią droczyć i dopytywać milion razy czy na pewno jest w porządku. Musiał to wykorzystać na swoją korzyść.
    — W porządku, w porządku. Widziałem, że niedaleko jest inny klub. Możemy iść tam albo mogę cię zabrać do apartamentu, zrobić drinka i nikt nam tam przeszkadzać nie będzie.
    Miał pewne wątpliwości co do tego, czy zgodzi się wrócić do niego, ale zawsze warto było zapytać. Mógł się w końcu pozytywnie zaskoczyć.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy postępował dobrze? Nie. Czy zamierzał cokolwiek zmienić? Również nie. Pasowało mu bycie gnojem, który zawsze dostaje to, czego chce. Ludzie wiedzieli, jaki jest. Xavier wcale nie ukrywał swojej twarzy przed mediami, co doprowadzało jego zespół PR do szału, bo zamiast wypadać na grzecznego, fajnego młodego mężczyznę był jego przeciwieństwem. Media raz za nim szalały, kochały te buntownicza stronę w Callegaro. Pokazywał, że nie każdy musi być do kochania, że niektórzy są do podziwiania z daleka. Można dotknąć, pocałować, ale nie zatrzymać na dłużej. To mogła robić tylko Bella, choć i tak nie do końca się jej udawało. Xavier potrafił być wierny, ale wychodziło mu to z trudem. Zawsze pojawiał się ktoś inny, ktoś ciekawszy i zawsze ktoś na niego czekał w domu. Ostatnie pół roku tak nie wyglądało. Sześć miesięcy bez Belli, to była już najdłuższa przerwa, której być nie powinno. A może raczej powinna trwać ona o wiele krócej.
    Xavier nie miał w zasadzie żadnego wytłumaczenia na to, dlaczego taki jest. Nie wychowywał się w toksycznym środowisku, jeśli nie licząc telewizji. Jego rodzina była zwyczajna, nie wyróżniali się tak naprawdę niczym. Być może to nowi znajomi mieli na niego taki wpływ, sława i pieniądze. A może po prostu wewnątrz był na tyle zepsuty, że nie dbał o nikogo ani o nic poza samym sobą.
    - I to we mnie kochasz – powiedział z rozbrajającą wręcz pewnością siebie. Nie docierało do niego, że nie byli razem. I nie zamierzał tak łatwo przyznać, że naprawdę wszystko jest między nimi skończone. Możliwe, że był skończonym kretynem. Ale i tak to była jedna z rzeczy, które w nim uwielbiała.
    Nigdy wcześniej nie widział jej w takim stanie. Pokazała mu się od strony, która była mu do tej pory nieznana i Xavier czuł ogromna potrzebę, aby eksplorować te nieznane rejony. Był gotów poświęcić nie tylko twarz do tych eksperymentów, o ile tylko miały być one wykonane w towarzystwie brunetki. Aż dziwnie było mu myśleć o niej jak o brunetce, kiedy całe życie była dla niego blondynka.
    Uniósł brwi, kiedy mu odpowiedziała. Zbyt łatwo to wszystko szło. Spotkał ja w klubie, teraz dawała się zaprowadzić do jego mieszkania. Wyglądało ja to, że coś planowała, ale jeśli miał być szczery, to równie dobrze mogła planować morderstwo, a najprawdopodobniej by jej na to pozwolił.
    - Uderzysz mnie, jeśli będę się źle zachowywał? – spytała niemal z nadzieją w glosie. Był w stanie zaryzykować, jeśli tylko by mu to obiecała. – W porządku, dopóki nie poprosisz to cię nie dotknęła.
    A poprosi. Był o tym przekonany. Stęskniła sir za nim tak samo, jak on za nią. Mogła się okłamywać, mogła kłamać jemu w żywe oczy, ale oboje wiedzieli, jaka jest prawda.
    Podążył za nią w stronę wyjścia. Miał nadzieję, że jej durny kolega faktycznie poszedł i nie zamierza iść za nimi czy próbować czegoś idiotycznego. Kiedy znaleźli się na zewnątrz Xavier wskazał jej kierunek, który powinni obrać. Do mieszkania było zaledwie niecałe dziesięć minut spacerkiem. Nie było sensu zamawiać ubera, a chciał też zapalić. Wyjął z kieszeni kurtki paczkę papierosów, wsunęła papierosa między usta, a następnie zapalił.
    - Myślałem, że chociaż wybierzesz sobie kogoś , kto nie będzie się za tobą chował. Nieciekawy ten twój Mike.
    To imię niemal nie chciało przejść mu przez gardło. Nie brzmiało prawdziwe ani dobrze. Aż nie wierzył, że Isa naprawdę z kimś takim się spotykała. Miał nadzieję, że nie spotykała się z nim. To byłoby już przykre.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  13. Sam właściwie nie wiedział skąd wzięła się w nim ta natura złego chłopca, który musi każdemu po kolei pokazać, że jest najgorszy. Przybrał w którymś momencie swojego życia taką maskę i już jej nie ściągał. Rzadko się zdarzało, aby nawet Isa zobaczyła go od innej strony. A była mu najbliższą osobą, która wiedziała o nim rzeczy, których nie mówił nikomu innemu. Była powierniczką jego sekretów, bo miał do niej to zaufanie, że nie powie nikomu niczego, co padło z jego ust. Właściwie, gdyby coś zdradziła to chyba nie byłby nawet o to zły. Sam przed chwilą jej groził, że wrzuci do sieci intymny film, który miał być tylko i wyłącznie do ich wglądu. I do tej pory był, poza ich dwójką nikt więcej go nie widział i nawet nie miał pojęcia, że taki film istnieje.
    Xavier wierny nie był i od samego początku to pokazywał. Jednocześnie nie pozwalał na to, aby Isa mogła prowadzić podobny tryb życia, co on. Nie chciał, aby ktoś inny ją dotykał, aby była z kimś innym. Podobało mu się to, że ma ją na wyłączność i nie chciał tego zmieniać, bo i dlaczego miałby to zmieniać? Zdawało się, że obojgu taki układ pasuje, choć w rzeczywistości był on tak naprawdę jedyną osobą, której to w jakikolwiek sposób odpowiadało. Potrafił jednak okazywać jej uczucia, był czuły i troskliwy, gdy wymagała tego sytuacja. Nie był całkowicie bez serca, a brunetowi na niej faktycznie zależało. Tylko nie okazywał tego w poprawny sposób. W zdrowy sposób nie potrafił jej pokazać, że ją kocha, ale uczucie, które do niej żywił było mocne i nie gasło. Pomimo tego, że minęło pół roku to nada była dla niego ważna. Te miesiące wcale nie pokazały mu, że bez niej jest lepiej. Było raczej dość nudno, brakowało mu kogoś przez te wszystkie tygodnie i teraz w końcu odzyskał to, co przed nim tak uciekało. Nawet jeśli Isa myślała, że sprawy między nimi są zakończone, to wcale tak nie było. Xavier nie zamierał tak łatwo się poddać czy oddać ją w ramiona tego Mike. Typ mu nie leżał. Oczywiście, nie miał żadnych dowodów na to, że coś z nim jest nie tak, a jego własne przeczucie to było zbyt mało, aby Isę przekonać, że nie powinna się z nim spotykać.
    Isabella mogła się okłamywać, ale Xavier wiedział, jaka jest prawda. Również za ni tęskniła, chociaż nie chciała się do tego przyznać. Wolała udawać, że jego pojawienie się nie ma dla niej żadnego znaczenia. Przekonywać do tego również jego. Xavier nie był kretynem i wiedział, że chwilę zajmie zanim dotrze do niej, że jej miejsce jest przy nim. Ale on miał czas, wiele czasu na to, aby zaczekać. Miał również zamiar popracować nad cierpliwością, a to była idealna okazja do tego.
    Uniósł lekko brew, gdy się odwróciła w jego stronę.
    — A co, nie chciałabyś mnie ukarać za bycie nieposłusznym? — odparł. W zaskakujący sposób spodobała mu się ta wizja i gdyby tylko przytaknęła zacząłby robić wszystko, aby ją wyprowadzić z równowagi i zobaczyć w jaki sposób by go ukarała. Ale tak, jak jej obiecał, nie zamierzał jej dotknąć, dopóki nie poprosi. Nawet jeśli miał sam przez to cierpieć, to wolał zaczekać, aż sama nie będzie w stanie mu się oprzeć.
    — Gdyby mu na tobie zależało to by miał gdzieś swoją buźkę, cara mia.
    Mike wydawał się być takim typem, który nie wkroczy nawet w słowną potyczkę, aby przypadkiem ktoś nie powiedział mu czegoś niemiłego. To wiele mówiło o człowieku, a chociaż ich kłótnia była dość spokojna, to będąc na jego miejscu nie potrafiłby tak po prostu stać i obserwować.
    — Przyleciałem do pracy. Już nie obrastaj w piórka, nie jestem tu tylko dla ciebie, Bella — odpowiedział. Zaciągnął się papierosem, a dym następnie wypuścił z płuc. Szli wolno, jakby nigdzie się nie spieszyli i nie byłby zdziwiony, gdyby specjalnie szła wolniej, aby opóźnić dotarcie do jego mieszkania, skąd nie miałaby tak łatwej ucieczki. — Czy wolałbyś, abym ci powiedział, że jestem tu tylko dla ciebie, że nie mogę bez ciebie żyć i chcę, abyś do mnie wróciła?

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  14. [Panna twarzyczkę ma przepiękną, więc obstawiam, że raz-dwa wszystkie obiektywy LA skierowane będą właśnie na nią. No, i nie byłabym sobą, gdyby nie zżerała mnie ciekawość, dlaczego uciekła z rodzinnego miasta. Czyżby coś przeskrobała?
    Chętnie wprosiłabym się na wątek, przyznaję! Wydaje mi się, że Rosie nadawałaby się w tym przypadku zdecydowanie lepiej od Amelii. Tym bardziej, że zawsze — w razie chęci z Twojej strony — można pokombinować ze znajomością z przeszłości, kiedy dziewczyny spotkały się w czasach mieszkania Isabelli w Rzymie. Daj znać!]

    Rosaline D.

    OdpowiedzUsuń
  15. Prawda leżała gdzieś pośrodku. Xavier wykorzystywał swoje zachowanie, bo dobrze się sprzedawało w mediach. Nie był złotym chłopcem, do którego każdy mógł przybiec z problemami, ale był dobrym aktorem, który nie robił nigdy problemów na planie i zachowywał się w pracy porządnie. Odgrywał swoje role tak, jak tego od niego oczekiwano. Wnosząc jedynie małe poprawki, kiedy uważał, że to jest poprawne i pasuje do granej przez niego postaci. W swoim życiu mógł robić to, na co tylko miał ochotę i tak się składało, że Xavier nie miał najmniejszej ochoty, żeby na co dzień być grzecznym chłopcem. Czasami zdarzały się momenty, że chciał być taki dla Isabelli. Chciał, aby widziała w nim kogoś więcej, ale pokracznie mu to wychodziło. Co było zabawne, bo na ekranie był idealnym partnerem, o którym marzyły tysiące dziewczyn. Widział te wszystkie filmiki na mediach społecznościowych, czytał komentarze i bawiło go, jak żadna nie widziała w nim człowieka, którego w swoim życiu mieć by nie chciały. Zazdrościły Belli tego, że z nim była i miała na co dzień. Cóż, przynajmniej przez ostatnie lata miała go na co dzień, dopóki nie uciekła i nie zniknęła w Los Angeles. To wszystko mogło się teraz zmienić, tylko musiał w odpowiedni sposób do tego podejść.
    Dla niego te pół roku to była chwilowa przerwa. Dokładnie taka sama, jakich mieli już w swoim życiu wiele. Zawsze na koniec znajdowali drogę do siebie. Byli w kocu dla siebie nawzajem stworzeni. Nikt lepiej do niego nie pasował niż Isa. Nawet, jeśli wydawało się jej, że pozbyła się go na dobre, to rzeczywistość była nieco inna. Zawsze znalazłby sposób na to, aby wślizgnąć się z powrotem do jej życia. Był niczym huragan, który wpadał i niszczył wszystko na swojej drodze.
    — Ochota zawsze może wrócić.
    Był przekonany, że dziewczyna jeszcze zmieni zdanie. Jeśli nie dziś, to być może jutro lub za parę dni czy tygodni. Potrafił być cierpliwy, o ile wymagała tego sytuacja i sam sprawował kontrolę nad sytuację. Obecnie był gotów do wielu poświęceń. Zależało mu na niej, a to oznaczało, że nie zamierzał się tak łatwo poddać i wyjechać stąd z pustymi rękami. W zasadzie to chwilowo nie miał nawet planów, aby wracać. Dostał wizę, aby pracować w Stanach, więc istniało spore prawdopodobieństwo, że zostanie tutaj na dłużej. Chętnie wróciłby do Rzymu, bo to tam właśnie czuł się najlepiej. Miał tam swoje mieszkanie, znajomych i rodzinę, ulubione miejsca. Los Angeles było czymś nowym, miejscem, które jeszcze musiał lepiej poznać, aby się w nim zakochać.
    — Wolałbym cielesne kary. Te emocjonalne zaczynają mnie już trochę nudzić.
    Uśmiechnął się łobuzersko nim po raz kolejny zaciągnął się papierosem. Isabella miała sporo racji w tym, co mówiła i chciał się z nią zgodzić. Właściwie, to czy coś mu szkodziło, aby się z nią nie zgodzić? Była tego świadoma, a to nie była sytuacja, w której powinien ją okłamywać. Zwłaszcza, że przecież przyleciał tutaj po to, aby się z nią pogodzić. Aczkolwiek w jego mniemaniu nie miał jej za co przepraszać. To ona spakowała walizki i uciekła, nie chciała rozmawiać i wolała zniknąć. Nie, aby rozmowa cokolwiek zmieniła, ale zawsze warto było spróbować, prawda?
    Rzucił niedopałek do kosza, obok którego przechodził.
    Przyciągnął do siebie dziewczynę, a ta chwilę później plecami stykała się z pobliskim budynkiem. Nie dbał jakoś o to, że wokół są ludzie i mogą to źle zinterpretować. W każdej chwili mogła się wyrwać, odsunąć. Nie robił jej w końcu krzywdy.
    — Tak, wkurwia mnie to. A jeszcze bardziej wkurwia mnie to, że kręcą się wokół ciebie przygłupy. Tylko ja wiem, że to jest przejściowe. Bo my zawsze do siebie wracamy, Bella. Możesz uciekać, chować się po całym świecie, ale to cię i tak nie uchroni przed naszym wspólnym losem.
    Uniósł dłoń, której wierzchem przesunął po jej policzku. Miał ochotę teraz na wiele, ale obiecał jej, że nie tknie jej, dopóki nie poprosi i tej obietnicy się zamierzał trzymać.
    — Nie ma miejsca, w którym mogłabyś się przede mną ukryć, kochanie.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  16. Matilde, matka Xaviera, od samego początku miała konkretny plan na swoje jedyne dziecko. Te wymodlone, wypieszczone, rozpieszczane od samego początku. Może to właśnie przez nią stał się taki – z przeświadczeniem, że wszystko mu wolno i może robić to, na co tylko ma ochotę – nie przyjmował odmowy i źle ją znosił. Był też pewien, że wszystko mu się należy i każdy jest na jego skinienie. Matka od najmłodszych lat pokazywała mu, że świat jest dla niego, a nie on dla świata. Spełniła dzięki niemu swoje niespełnione marzenia. Od samego początku wiedziała, że jej syn coś osiągnie i nie zamierzała pozwolić na to, aby cokolwiek czy ktokolwiek stanęło na drodze do sławy jej syna. Ojciec miał niewiele do powiedzenia w tej sprawie. Zawsze był raczej z boku, podporządkowany swojej żonie. Xavier wiedział od zawsze, że nie chciał być taki jak on. Cichy, bez głosu i własnego zdania. Marco po prostu był. Nigdy nie wykazywał się większym zainteresowaniem i w oczach Xaviera nie był zbyt wiele wart. Miał jednak pewnego rodzaju słabość do ojca, choć nie potrafił stwierdzić dlaczego. Nie mieli zbyt wiele ze sobą wspólnego, rzadko rozmawiali, ale jeśli się widywali to byli dla siebie uprzejmi. I jednaj mimo wszystko to był jego ojciec, który poświęcił swoje życie na to, aby Xavier i Matilde mieli wszystko, o czym tylko mogliby zamarzyć.
    Chwilami sam już nie wiedział czy jest taki na co dzień, bo to jego natura czy nigdy nie wychodził z ról. Łatwo było czasami się pogubić, zatracić w jednej roli i nigdy już z niej nie wyjść. Teraz to właściwie nie było ważne, bo nie zamierzał niczego zmieniać. Pasowało mu bycie dupkiem, który dostaje wszystko czego chce. Tak się składało, że w tej chwili chciał Isabelli, która była niezwykle uparta. To było nawet słodkie, że tak bardzo się zapierała i próbowała zapewniać go, że nic w ich związku się nie zmieni.
    - Jestem całkiem dobry w te klocki, mogę sprawić, że wróci.
    Poniekąd miał nadzieję, że wkurzy ją na tyle, aby go znów uderzyła. To doświadczenie było nowe i cholernie przyjemne. Powinien się na nią wkurwić, ale tak nie było i to właśnie zaskoczyło go najbardziej. Xavier nigdy nie pozwalał jej na to, aby się za bardzo rządziła. Od początku było jasne, że to on podejmuje główne decyzję w ich związku i jeśli ktoś już mógł się denerwować to był to on. Teraz chętniej zobaczyłby ja w tej złej, naburmuszonej wersji, która pokazała mu w klubie. Jeszcze całkiem nie wyszła ze swojej skorupki, a Xavier był bardziej niż pewny, że w końcu dziewczyna całkiem pęknie i zacznie pokazywać pazurki. Nie miała okazji tego robić w Rzymie, ale Los Angeles w końcu rządziło się swoimi własnymi prawami.
    Callegaro łatwo się nie poddawał. Trzeba było naprawdę wiele, aby ten młody mężczyzna odpuścił. Jeszcze zamierzał spróbować, ale jeśli w końcu dotrze do niego, że Isa do niego nie wróci to być może da jej spokój. Albo stanie się jeszcze gorszym wrzodem na dupie. Jedno z dwóch.
    - Raczej cię nie interesuje? Wyczuwam tutaj spore pole do popisu. Zawsze mogę cię tym bardziej zainteresować, cara mia.
    Zmierzył wzrokiem dziewczynę, kiedy zadrżała. Pewne rzeczy się jednak nie zmieniały, a oni działali na siebie dokładnie tak samo, jak przed jej głupia ucieczką. Musiał dać jej tylko trochę czasu na to, aby na nowo przyzwyczaiła się do jego obecności w swoim życiu.
    - Pogodzić? Nie chce i myślę, że Ty też nie chcesz. Okłamujesz sama siebie, ale w rzeczywistości chcesz tego samego co ja. Zawsze dążyliśmy do tych samych rzeczy, Bella. Jestem dupkiem, wiem. Ale tak się składa, że ten dupek jest w tobie zakochany i nie chce, żeby jego dziewczyna się marnowała.
    Ich twarze dzieliło teraz zaledwie parę centymetrów. Nie zbliżył się do niej jednak bardziej, chociaż cholera, naprawdę chciał. Teraz jeszcze wyraźniej czul zapach jej cytrusowych perfum, a także znajomy zapach jej ciała. Podłapał spojrzenie brunetki, a w jej oczach działo się wiele, choć większości nie mógł rozszyfrować. Odsunęła się od niej po kilku ciągnących się w nieskończoność sekundach.
    - Obiecałem Ci drinka. Jesteśmy blisko, chodź.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  17. Xavier czasami się czuł, jakby był wychowywany tylko przez matkę. Zupełnie, jakby kobieta nie pozwalała ojcu na to, aby ten miał na niego jakikolwiek wpływ. Być może wtedy byłby spokojniejszy, bardziej ułożony i nie traktowałby kobiet tak przedmiotowo, a już zwłaszcza nie traktowałby tak Isabelli, która mu w końcu nic nie zrobiła. Zawsze przy nim była. Wspierała go w gorszych chwilach, choć on również starał się dla niej być, kiedy go potrzebowała i wychodziło mu to czasami. Miewał rzadziej takie chwile, ale zawsze się wtedy starał. Nie było to co prawda żadne wytłumaczenie. Raczej żałosna próba przykrycia swoich błędów, aby Isa nie myślała, że jest skończonym kretynem. W obecnej sytuacji już tak myślała i musiał to wszystko naprawić. Miał tak naprawdę tylko jedna szanse, której nie mógł zjebać. Jeśli mu naprawdę na niej zależało to musiał się postarać. Może nie zaczął z najlepszej strony, a grożenie jej udostępnieniem filmu nie było najlepszym rozwiązaniem. Ale za to było skuteczne i jak widać, grzecznie z nim poszła.
    Przechylił lekko głowę na bok, kiedy dziewczyna się odezwała. On miał sobie odpuścić? Dobre sobie. To nie było w jego stylu, nie lubił odpuszczać i dawać za wygraną. O wiele bardziej przemawiało do niego zawalczenie o dziewczynę, ich związek I przyszłość. Nawet jeśli w rzeczywistości nie mieli szans przetrwać i oboje wyniszczali się od środka nawzajem. Taka była prawda, nie byli dla siebie stworzeni. Powinni trzymać się od siebie z daleka i spróbować najpierw być oddzielnie nim znów wejdą w związki. Ale takie rozwiązanie Xaviera nieszczególnie interesowało. W zasadzie to była to ostatnia rzecz, która Włoch chciał robić.
    - Myślę, że jeszcze trochę o ciebie powalczę. Lubię wyzwania, a ty... ty jesteś moim ulubionym wyzwaniem – odpowiedział. Jeśli sądziła, że się podda to była w błędzie, ale coś mu mówiło, że Isa doskonale wiedziała na co się właśnie piszę. Mogła dalej uciekać, próbować go ignorować, ale nie będzie mogła robić tego w nieskończoność. W końcu nadejdzie taki dzień, że Xavier się do niej dobierze.
    - Poniekąd masz rację, Isa. Wiele bym dał, żeby sprać Ci tyłek za te ucieczkę i uderzenie. – Zrobiłby to bawet tu u teraz, nie ważąc na to, że przechodzi obok nich wiele osób. Ale wołał te widoki zachować tylko i wyłącznie dla siebie. Nawet się zaśmiał, kiedy popukała go w czoło swoim palcem. Zdecydowanie było w nim parę rzeczy, które nie były najnormalniejsze, ale to właśnie w sobie lubił. – Nie działamy osobno. A razem jesteśmy jak świetnie naoliwiona maszyna. Potrzebujesz tylko chwilę, aby to do ciebie dotarło.
    Do mieszkania nie było już daleko. Właściwie już byli praktycznie pod budynkiem, który widać było z daleka. Wysoki budynek liczący sobie sześćdziesiąt pięter, a on zajmował czterdzieste.
    - Mam wygodne łóżko, mogłabyś zostać na noc – odparł. Wątpił, aby się zgodziła, ale przecież nic nie zaszkodzi mu spróbować. – Jeden drink albo pięć. Robię świetne drinki, nie zatrzymamy się tylko na jednym.

    🖤




    OdpowiedzUsuń
  18. [Europejczycy nierozumiejący Los Angeles - łączmy się! Zdecydowanie potrafię wyobrazić sobie Isę i Vala pogrążonych w melancholii podczas pięknego, upalnego dnia na plaży i jest to bardzo groteskowo przyjemna myśl. Mam nadzieję, że Isabella uśmiechać będzie się jednak częściej i z większą ulgą, mniejszymi obawami, bo cokolwiek kazało jej uciekać z Rzymu, nie powinno przeszkadzać jej w poszukiwaniu szczęścia. Trzymamy kciuki! Dziękuję ślicznie za powitanie.]

    Val

    OdpowiedzUsuń
  19. Powoli dostrzegał, że Isa mięknie i zaczyna mu się poddawać. Doprawdy nie spodziewał się, że tak szybko zacznie przed nim pękać. Najwyraźniej te pół roku spędzone bez niego wcale nie miało na niej aż tak dużego wpływu, jak początkowo sądził. Być może poczuła odrobinę wolności, ale to prędko minęło, gdy ich drogi się na nowo skrzyżowały. Musiał przyznać, że trochę pokrzyżowała mu dzisiejsze plany, ale Xavier był w stanie to dziewczynie wybaczyć. O wiele bardziej wolał spędzać czas w jej towarzystwie niż z jakąś przypadkową dziewczyną, a przynajmniej dzisiaj tak było. Mogło mu się w końcu odwidzieć i jutro już wolałby towarzystwo kogoś innego. Jednak chwilowo wolał skupić się na tym, że miał ją przy sobie.
    Isa nie była jego pierwszą dziewczyną, ale była tą, na której zależało mu najbardziej. Okazywał to w pokręcony sposób, ale był tak bardzo przyzwyczajony do jej obecności w swoim życiu, że nie dbał już o nic innego. I tak łatwo nie zamierzał pozwolić na to, aby wyślizgnęła się ponownie z jego życia. Nie, kiedy w końcu udało mu się ją dorwać. Rozłąka pozwoliła mu na zrozumienie paru rzeczy, ale jeszcze nie sprawiła, aby Xavier zmienił swoje podejście do życia i do niej samej. Być może potrzebował więcej czasu, a być może już nigdy się tak naprawdę nie zmieni, a zostanie po prostu paskudnym człowiekiem, który lubi wykorzystywać osoby, które są dla niego ważne.
    Xavier tak łatwo się nie poddawał, a Bella dawała mu właśnie wiele pomysłów na to, aby jednak tu zostać. Być może z czasem mu się to znudzi i uzna, że pora spakować manatki i wracać do Rzymu, gdzie czekało na niego swobodne życie, a może zostanie tutaj na stałe. Sam jeszcze nie wiedział, dokąd tak naprawdę zaprowadzi go przyszłość. Póki co zamierzał pomieszkać w Los Angeles, zobaczyć co miasto ma mu do zaoferowania i czy warto było tu w ogóle przylatywać. Póki co, było warto przylecieć. Ledwo co się pojawił, a już jego droga skrzyżowała się z Isą? Lepiej być nie mogło.
    — Dostaniesz je. Jeśli nie dzisiaj, to innym razem — odparł z przekonaniem. Isabella mogła myśleć, że jeszcze będzie mu się zapierała, ale Xavier czuł w kościach, że dziewczyna odda mu się z łatwością. Lubił to w niej, chociaż obecnie miał nadzieję na to, że będzie musiał trochę ją do siebie przekonać. Liczył na dobrą zabawę, a w klubie pokazała mu, że potrafi być zadziorna i właśnie na to liczył, gdy już dotrą do mieszkania.
    — Proponuję wspólne spanie w moim łóżku. Albo niespanie. Wymyśliłbym nam ciekawe aktywności na noc — odpowiedział. Podawała mu coraz więcej informacji, których wiedzieć nie powinien. Jasne, Los Angeles było wielkie, ale właśnie się zdradziła, że mieszkała po sąsiedzku. Naprawdę, lepiej się złożyć nie mogło. — No popatrz, kto by pomyślał, że kiedyś będziemy sąsiadami — zaśmiał się. Naprawdę coraz łatwiej było mu się do niej dobrać. I to bez żadnego większego wysiłku.
    Jeden drink mógł okazać się wystarczający do tego, aby dziewczyna się jeszcze bardziej zaczęła pod nim uginać. Całkowicie mu to pasowało i nie zamierzał się z nią teraz wykłócać. Sama jeszcze będzie chciała zostać. Do mieszkania daleko już nie było, właściwie chwilę później znaleźli się już w budynku. Robił wrażenie i wyglądał raczej na hotel, a nie na miejsce, gdzie ludzie mieszkają na co dzień. Xavier jeszcze nie miał okazji do tego, aby spróbować wszystkich udogodnień, które to miejsce oferowało. Wiedział o siłowni oraz basenie, a także saunie, ale na to znajdzie jeszcze trochę czasu. Mieszkanie Włocha znajdowało się na czterdziestym piętrze. Zawsze lubił mieszkać wysoko i mieć ładne widoki na miasto, a z przeszklonego salonu miał naprawdę ciekawy widok na miasto aniołów.
    — We wrześniu. Dlaczego, chcesz na nią pójść ze mną?
    W innej sytuacji byłoby jasne, że pójdzie razem z nim, ale miał jeszcze parę miesięcy, aby naprawić ich relację. Był pewien, że uda mu się osiągnąć sukces i niedługo ten cały cyrk będzie za nimi.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  20. — Ale ja mam towarzystwo na noc.
    Dla Xaviera to było jasne, że tej nocy to Isabella była jego towarzystwem. Nawet jeśli wydawało się jej, że jest inaczej i że stąd wyjdzie. Mogła myśleć sobie, co tylko chciała i tego zabronić jej nie mógł, ale rzeczywistość będzie wyglądała nieco inaczej. I wcale nie zostanie u niego, bo ją przymusi, a z własnej woli. Śmiało wyciągał wnioski z tego, co widział, a zauważał naprawdę wiele. Drżenie jej ciała, wędrujące po jego sylwetce oczy, w których widział znajomy błysk, choć tak bardzo starała się go przed nim ukryć. To było całkiem zabawne i urocze, musiał przyznać, że dziewczyna naprawdę się starała, aby nie dać niczego po sobie znać. Z tą różnicą, że Xavier znał ją lepiej niż mogłaby przypuszczać. Mogło się wydawać, że nie zwraca na nią uwagi, ale prawda była zupełnie inna. Pamiętał, że rano lubi wypić ziołową herbatę zamiast kawy, a po tę sięga dopiero po śniadaniu, a za to śniadania woli na słono, a nie na słodko. Zapamiętał, jakie chipsy lubi najbardziej i że najczęściej zajadała się paprykowymi, kiedy oglądała nowe odcinki ulubionego serialu czy po raz setny swój ulubiony film. Że przy łóżku zawsze miała butelkę z sokiem i wodą, bo często budziła się w nocy i nigdy nie było wiadomo na jaki napój akurat będzie miała ochotę w środku nocy. W łazience zawsze unosił się zapach mandarynek, kiedy kończyła kąpiel, a potem przenosił się do sypialni, gdzie balsamowała ciało. Był dupkiem, ale za to dupkiem z dobrą pamięcią.
    — Nie narzekałaś na to, kiedy mieszkałaś ze mną — odparł. Jeśli miał wybór to zawsze brał mieszkanie na najwyższym piętrze. Dawało mu to większe poczucie prywatności, chociaż tej wcale nie potrzebował, a jego życie było tak naprawdę na widoku przez większość czasu. Nie był wstydliwą osobą, nie miał wstydliwych sekretów, które koniecznie chciałby ukryć przed światem. Może nie latał z jęzorem do prasy, ale gdy coś już ktoś powiedział to nie stawał na rzęsach, aby ta informacja nie obiegła włoskich platform. Miał w to wyjebane. Po kilku dniach zawsze im się nudziło i znajdowali nowy, ciekawszy temat, o którym można było rozmawiać. Taka była już kolej rzeczy.
    — Śmiem wątpić, że masz już plany na wrzesień. Ale najwyżej je dla mnie przesuniesz.
    Wzruszył lekko ramionami. Do września było jeszcze sporo czasu, a Xavier zamierzał się upewnić, że z nim tam będzie. Właściwie to będzie z nim już niedługo, ale jeszcze chciał, aby się zapierała, że na pewno do niego nie wróci. Jego silna i niezależna dziewczynka, która układała sobie życie w Los Angeles. Nie na długo.
    Winda się w końcu zatrzymała. Poprowadził ją w stronę do mieszkania. Na piętrze było kilka innych mieszkań, a sąsiadów Xavier poznać nie zdążył. W zasadzie to nie miał ochoty się z nimi zapoznawać. Jeśli zostanie w LA to nie będzie to w tym miejscu, a raczej wolałby dom z prywatnym basenem, ale to jeszcze było przed nim. Otworzył drzwi i przepuścił dziewczynę przodem. Apartament był dość sucho urządzony. Cóż, przygotowany był pod wynajem, a Xavier nie miał tu żadnych osobistych rzeczy poza ubraniami. Standardowe meble, jakieś ozdoby, które niekoniecznie pasowały do jego osobowości. Najbardziej podobał mu się połączony z kuchnią oraz jadalnią salon i przeszklona ściana. Dzięki temu miał widok na rozciągające się miasto, które błyszczało tysiącami świateł.
    — Rozgość się, Bella.
    Rzucił klucze od mieszkania na blat kuchennej wyspy. Ściągnął z ramion skórzaną kurtkę, która znalazła swoje miejsce na stołku przy wysepce. Oparł się o nią, wcześniej odwracając się w stronę dziewczyny.
    — Nie ugryzę cię. Chyba, że chcesz.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  21. — Sam ze sobą też bawię się całkiem nieźle.
    Jeszcze nie wiedział, jak ten wieczór się potoczy i prawdę mówiąc był gotów na wszystko. Chciał co prawda, aby Isa z nim została, ale brał pod uwagę to, że może okazać się bardziej uparta niż początkowo sądził. Zamierzał też rozegrać to tak, aby dziewczyna nie chciała stąd zbyt szybko wychodzić. W końcu czego mogło jej brakować? Wyglądał dobrze, gotował też całkiem nieźle, choć nie na gotowaniu dziś się zamierzał skupić i był świetnym towarzystwem. Może jego ostatnie wybryki tego nie pokazywały, bo częściej skupiał się na innych dziewczynach, a nie na tej, która czekała na niego w domu, ale przecież mógł się zmienić, prawda? Lub udawać, że się zmienił i to właśnie raczej tę drugą opcję wybierze. Zawsze wybierał drugą opcję. Przez jakiś czas był potulny niczym baranek, a potem wracał do bycia prawdziwym sobą. Czasami sam siebie nie rozumiał, bo w końcu Isa była tak naprawdę wszystkim, czego mógł potrzebować i czego chciał od życia. Była mądra, śliczna, świetna w łóżku i dogadywali się niemal w każdym temacie. Jedynie temat wierności nieco u nich leżał, ale to w końcu było do naprawy.
    — Ono dalej na ciebie czeka.
    Niczego tam nie zmienił od jej wyjazdu. Wszystko dalej stało na swoim miejscu. Nawet miejsce w garderobie, gdzie były jej rzeczy, wciąż było puste i czekało na to, aż właścicielka do niego wróci. Bo miała wrócić. Xavier nie brał innej opcji pod uwagę. Mogła się wściekać, dąsać i zamierzał dać jej wystarczająco wiele czasu, aby przestała się irytować i w końcu poszła po rozum do głowy, przyznała, że popełniła błąd i wróciła z nim do Rzymu, gdzie im obojgu będzie lepiej.
    — Uważam, że ściemniasz, abym dał ci spokój — odpowiedział. Innej opcji nie widział, a wakacji nigdy nie planowali z takim wyprzedzeniem. Były one u nich raczej spontaniczne. Zwłaszcza, że w jej pracy w każdej chwili mogli potrzebować modelki lub nagle pojawiłby się ciekawy kontrakt do podpisania, z którego nie mogłaby zrezygnować. Tak wiele w przeciągu sześciu miesięcy się w końcu zmienić nie mogło. Xavier śmiał wątpić, że już miała rozplanowane wakacje. Może, gdyby zamierzała wyjechać na dłużej, zwiedzać kraj na piechotę, to owszem, ale krótkie wakacje all inclusive? Bez przesady. Jeśli potrzebowała odpoczynku to mogła na weekend polecieć do Meksyku i tam odpocząć. Nie musiała sobie planować wakacji. Nie była taka, jak zwykli ludzie, którzy muszą odkładać pieniądze, aby gdzieś polecieć. Jeśli chciała to to robiła i tyle.
    — Oczywiście, do usług.
    Przewrócił oczami, kiedy nie widziała. Podszedł do baru, gdzie właściciel mieszkania zostawił całkiem spory zapas różnych alkoholi. Obok stała niewielka lodówka z zamrażarką, w której Xavier trzymał soki i lód. W przeciągu kilku minut zrobił dla niej drinka, a sobie samemu wlał Whiskey z lodem. Częściej sięgał po wino, ale dziś potrzebował czegoś mocniejszego.
    — Sex on the beach — powiedział, kiedy do niej podszedł i wręczył jej szklankę z drinkiem. Specjalnie wybrał ten drink. Nie ze względu na jego oszałamiający smak czy nazwę, a raczej na wspomnienia, które się z nim wiązały. — Mogę ci jeszcze jakoś służyć?

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  22. [A z ogromną chęcią napiszę coś wspólnie z Isą! Nawet wymyśliłam sobie zalążek powiązania, bo nie wiem jak Ty, ale jak mam do wyboru zacząć od zera albo nie zacząć od zera, to wybieram tę pierwszą opcję. Od razu jakoś za punkt zaczepienia ujawniła mi się matka Isabelli, bo ekscentryczni malarze są zdecydowanie w kręgu zainteresowań Vala. Przyszło mi więc na myśl, że - jeśli to pasuje Ci do wizji, bo nie wiem, jak bardzo napięte są te stosunki rodzinne - poprosiłaby go, że sprawdził, czy u Isy wszystko okej, dowiedziawszy się, że oboje są w LA? Totalnie by nie chciał, fuj, inwigilacja, szpiegowanie, ale... coś musi być na rzeczy, i może sam by się przejął, gdyby taką prośbę usłyszał. Mimo tego, że z samą Isą widzieli się zaledwie kilka razy, hm?]

    Val

    OdpowiedzUsuń
  23. Od godziny siedziała w swoim pokoju i układała w myślach najróżniejsze scenariusze krojenia, siekania, gryzienia i drapania pazurami. Od godziny, czyli odkąd ojciec oznajmił jej, że zaprosił jej siostrę na rodzinny obiad. Anastasia skrzywiła się teatralnie i poszła do siebie – Iselin nie była nawet pewna, czy matka postanowi pojawić się na tym obiedzie – a ona sama urządziła ojcu klasyczną aferę, z wrzaskami, odgrażaniem się i trzaskaniem drzwiami, ale i tak nie zmienił zdania. Była zawiedziona. Zawiedziona, wściekła, rozżalona i zła. I smutna. Nigdy dotąd nie musiała dzielić się tatą. To on uczył ją jeździć na rowerze i zabierał do wesołego miasteczka, a także kupował ubrania, czesał, odprowadzał do szkoły – wszystkie te rzeczy, które większość małych dziewczynek woli robić z mamą. Anastasia jednak nigdy nie nadawała się do roli matki; Izzy wiedziała o tym od samego początku, i może tak było nawet lepiej – nie mogła tęsknić za uczuciami, których nigdy nie doznała.
    Nie była w stanie nawet rozróżnić wszystkich kłębiących się w niej uczuć, ale poza złością, na wierzch wybijało się przede wszystkim jedno – poczucie odrzucenia. Gdzieś w głębi duszy zwyczajnie się bała, że ojciec pokocha swoją starszą córkę bardziej, niż kochał ją, nawet, jeśli wydawało się to niemożliwe i absurdalne. Skąd jednak Iselin mogłaby mieć taką pewność? Skoro nie kochała jej matka, to ojciec także mógł przestać ją kochać. I nieważne, że stosunek matki do niej zawsze był czymś, co podsumowywała wzruszeniem ramion i przewróceniem oczami. Niespodziewanie dojrzał w niej strach przed porzuceniem, potwór o wielkich oczach i ostrych kłach, zdolnych pożreć każdego w zasięgu ręki tylko po to, żeby żaden z nich nie mógł jej od siebie odepchnąć.
    Odsunęła od siebie gniew. Jakoś przecierpi ten pieprzony obiad, odwali swoją część przedstawienia bez zarzutu, a zaraz po nim urwie się na imprezę u Kimberly. Podobno miał być na niej także Matt, a Matt podobał się Iselin od dawna, jak jej się zresztą wydawało – z wzajemnością.
    Ubrała króciutkie jeansowe spodenki z postrzępionymi nogawkami – coś, co jej ojciec zawsze krytykował, chociaż sama Iselin uważała, że nie ma sensu chodzić w stroju zakonnicy, zwłaszcza, jeśli ma się dwadzieścia lat i zgrabną figurę. Wiedziała, że jest ładna; czytała to niejednokrotnie w spojrzeniach chłopców, facetów, czasem nawet kolegów ojca, i on także o tym wiedział, bo widział, jak ci mężczyźni gapią się na jego córkę. Jeżeli chciała go sprowokować, to była jej najlepsza broń.
    Zeszła na dół w swoich ukochanych wysokich butach na platformie i uśmiechnęła się uroczo na widok ojcowskiego powitania, którym Victor obdarzył Isabellę. Podeszła bliżej i objęła ojca ramieniem, przytulając się do niego jak mała dziewczynka.
    – Cześć, Isabello – przywitała się, posyłając jej uśmiech pełen zadowolenia, bynajmniej nie na widok siostry.

    mała złośnica

    OdpowiedzUsuń
  24. — Ale wolałabym się bawić z tobą, Bella — odpowiedział. Czym była zabawa w samotności, kiedy mógł to robić z nią? Dawał jej jednak czas na podjęcie odpowiedniej decyzji. Póki co mogła myśleć, że to ona kontroluje sytuację. Właściwie to nie miałby nic przeciwko temu, gdyby dziewczyna jednak kontrolę nad nim przejęła. Był cholernie ciekaw, jak wtedy by wyglądała. W dodatku mogłoby to być ciekawe doświadczenie. W końcu Xavier nie był znany z tego, że wykonuje posłusznie rozkazy. Często się buntował i było ciężko mu się pogodzić z tym, że to ktoś inny nim rządzi.
    Dalej wyglądała przez okno, jakby widziała tam coś niesamowitego. Fakt, widok był cudowny, ale w tej chwili nie on był najważniejszy. Xavier choćby był ciekawszym widokiem, ale skoro nie chciała jeszcze na niego patrzeć to zamierzał dać jej chwilę. Potrzebowała zapewne przyzwyczajenia się do jego obecności. Pół roku to było naprawdę wiele czasu, a Xavier tego wieczoru pojawił się tak nagle, że nic dziwnego, że trzymała się na dystans.
    — Auć. Sztylet wbity prosto w serce — jęknął. Skłamałby, gdyby powiedział, że nie ma racji, bo miała i to całkiem sporo. Xavier mocno zjebał ich związek. Sprawił, że nie mogła mu ufać, nie wiedziała nigdy, gdzie mężczyzna się znajduje, co robi i z kim robi, a kiedy wracał nie zadawała nigdy żadnych pytań. Po prostu godziła się z faktem, że robił to, co mu się żywnie podobało i że nie miała za wiele w tym temacie do powiedzenia. Jednak mówił prawdę, kiedy wspomniał o mieszkaniu. Ono nadal na nią czekało i Xavier był pewien, że w odpowiednim czasie garderoba ponownie wypełni się ubraniami dziewczyny, a ich mieszkanie na nowo będzie wspólne, a nie tylko jego. W końcu, ile można było czekać, prawda? Minęło wystarczająco wiele czasu, aby w końcu do niej dotarło, że powinna była wrócić do Rzymu.
    Mruknął cicho, kiedy wspomniała Lisę. Nie był pewien, czy Isa była świadoma tego, co jej przyjaciółka zrobiła po wyjeździe. O dziwo nie, nie wylądowała w łóżku z Xavierem. Raczej naskoczyła na niego, warczała i urządziła mu jazdę bez trzymanki, na którą Włoch gotów nie był. Cóż, to podziałało chwilowo, bo przez jakiś miesiąc faktycznie był przybity, że stracił Isę, ale zdążył się z tego otrząsnąć. W końcu był Xavierem, a nie kolesiem, który biega za panienkami, bo złamały mu serce. Niejako to właśnie Isa zrobiła, choć przyznać się do tego wcale nie chciał ani też nie zamierzał. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Wolał to wykorzystać wtedy, kiedy blondynka podobnego wyznania nie będzie się spodziewała usłyszeć.
    — Nawiązuję do tego dzikiego, pełnego pasji seksu na Malediwach — odpowiedział. Liczył na to, że odświeży jej tym pamięć, choć tamtej nocy nie dało się wymazać choćby siłą.
    Wyjrzał przez szybę. Wszędzie były neony, światła ulicy i z budynków. Zupełnie, jakby to miasto wcale nie zasypiało i w zasadzie chyba nie zasypiało. A przynajmniej na to wyglądało, że nie śpi. Cóż, noc wciąż była młoda i zapewne w niektórych miejscach dopiero się rozkręcała dobra zabawa. On sam jeszcze by się bawił, gdyby nie to przypadkowe spotkanie z byłą dziewczyną.
    — Mogłaś zostać. Może moglibyśmy to naprawić — powiedział, ale chyba sam w to nie wierzył. Czy faktycznie udałoby im się cokolwiek naprawić? W końcu od lat popełniał dokładnie te same błędy, nie liczył się z nią, bo wiedział, że zawsze będzie na niego czekać. Bez względu na to, jak wiele złego zrobi to Isa zawsze będzie. — Aż taki okropny dla ciebie byłem? Że musiałaś uciec na drugi koniec świata?

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  25. — Jak już bym z tobą skończył to byłoby po wszystkich najlepszych imprezach — odparł. Lubił wolność i czasami lubił ją aż za bardzo. Będąc taką osobą, jaką jest nie powinien w ogóle wchodzić w związek. I pewna część Xaviera o tym doskonale wiedziała, ale nie potrafił wypuścić Isabelli ze swojego życia. W środku dobrze wiedział, że dziewczynie bez niego będzie lepiej, że być może znajdzie kogoś, kto na nią bardziej zasługuje i kto nie wychodzi co noc z mieszkania, aby spotkać się z innymi. Może taka była jego natura, nie potrafił tego zmienić i do końca nie wiedział, jak miałby się zabrać za zmiany. Chyba po prostu liczył na to, że te pojawią się same z siebie, a on nic nie będzie musiał robić.
    Przez chwilę nic nie mówił, obserwował jedynie dziewczynę zastanawiając się, czy ich relacja ma jeszcze rację bytu. Inna odpowiedź nie wchodziła tak naprawdę w grę. Xavier uparcie trzymał się myśli, że on i Isa dalej będą razem, a w zasadzie, że są razem. Mieli zupełnie różne wizje tego, czym te pół roku przerwy było. Dla niej ewidentnym końcem wszystkiego, a dla niego krótką przerwą na nabranie dystansu, która pozwoli im zrozumieć, że jednak nie mogą bez siebie żyć. Właśnie tym to dla niego było. Teraz to zrozumiał, chciał naprawić te błędy i zacząć od nowa. Być może nowe miejsce będzie dla nich lepszym startem? Może tutaj uda im się zbudować lepsze życie niż w Rzymie?
    — Dziś też może tak być — powiedział uśmiechając się znad szklaneczki wypełnionej bursztynowym płynem. Jakaś część Włocha wątpiła, że ta noc może się skończyć w pozytywny sposób, ale zawsze warto było mieć nadzieję, prawda? Podobno ta umiera jako ostatnia. — A skąd wiesz w co wierzę, a w co nie? Tydzień temu wierzyłem, że latający potwór spaghetti to będzie świetny pomysł na nową religię, a dziś to jedynie głupi żart — mruknął. W zasadzie w to nie wierzył, a to samo w sobie brzmiało idiotycznie, ale chciał kogoś tym wkurzyć. Podziałało, a jemu ten pomysł się zwyczajnie w świecie szybko znudził.
    Zaskoczony nagłym dotykiem prawie cofnąłby się o krok, jednak tego nie zrobił. Spojrzał na dłoń blondynki, a następnie na nią. Delikatnie przechylił głowę. Doskonale wiedziała, jak lubił ten gest i jak cholernie za nim zdążył się stęsknić. Cholera. Sądził, że wytrzyma nieco dłużej, ale Isa była jego słabością. Cholerną słabością, od której nie potrafiłby się uwolnić i od której uwalniać się nie chciał.
    — Ale co nam szkodzi, aby spróbować jeszcze raz? — spytał. Zmniejszył dystans między nimi, jednak nie zamierzał zrobić nic więcej. Chciał usłyszeć, jak sama go prosi o to, aby jej dotknął. Musiał się powstrzymać przed dosłownym rzuceniem na blondynkę. Wymagało to od niego wiele samokontroli. Była tak blisko, a jednocześnie znajdowała się tak cholernie daleko. Nieosiągalna. Niczym zakazany owoc, którego nie może zasmakować, a który co najwyżej może podziwiać z daleka.
    — Wiem, jak to jest cię stracić, Isa. To bolesne i strasznie dołujące — odpowiedział. Na więcej słów jeszcze przyjdzie czas. Potrzebował, aby mu uwierzyła, że się zmienił. Nie wkręcał sobie samemu, że tak było i teraz nagle jest innym człowiekiem. Dalej był taki sam, ale może faktycznie to miejsce sprawi, że coś się w nim zmieni. — Wyjechałaś, zostałem sam i moje życie nie było już takie samo.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  26. Czy mógłby zaczynać i kończyć tylko z nią? To było dobre pytanie, na które szczerze mówiąc nie znał odpowiedzi. Z jednej strony tak, chciał skończyć tylko z nią. Po co były mu inne dziewczyny? Przecież to nie tak, że Isa odmawiała mu seksu, nie zgadzała się czy była świętoszką, którą gorszy widok nagiego faceta, a sama od siebie nic nie daje. Wręcz przeciwnie, dogadywali się w łóżku świetnie, byli naprawdę zgrani, więc dlaczego Xaviera tak bardzo ciągnęło do tego, aby pakować sobie do łóżka inne kobiety? Co takiego w nich było, czego nie mogła dać mu Isabella?
    — Jedyne czego ci brakuje to mnie, reszta jest perfekcyjna — odparł. Miał w sobie zbyt dużo pewności siebie, której zdawało się, że nic nie zgasi. Żadna siła zdawała się nie mieć wpływu na to, aby choć trochę ostudzić jego zapał. Był tak bardzo przekonany, że dziewczyna do niego wróci, że żadne inne słowa o niego nie docierały. Musiał jednak przyznać, że zaskoczyło go, jak otwarta nagle była i podobała mu się ta wersja brunetki. Dalej nie mógł się przyzwyczaić do tego, że nie jest niewinną, słodką blondynką, a raczej zadziorną brunetką. Los Angeles naprawdę zmieniało ludzi. Nie był tylko pewien czy ta zmiana wyjdzie jej na dobre czy wręcz przeciwnie, ale o tym się jeszcze przecież przekona. Chwilowo był ciekaw, jak dalej będzie między nimi oraz czym jeszcze dziewczyna będzie w stanie go zaskoczyć. Ciekawiła go ta zmiana, której się nie spodziewał w niej. Myślał, że przyjeżdżając tu znajdzie tę samą wersję Isy, ale właśnie wszystko wskazywało na to, że zdobycie jej będzie o wiele trudniejsze.
    — Wiem, że zjebałem wiele razy. Zbyt wiele razy, Isa. Chciałbym to zmienić, naprawdę chcę to zmienić w sobie. — Spojrzał jej w oczy, a jego ust delikatnie się wygięły w uśmiechu. Nie kłamał, nie tak do końca. Zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli chce ją odzyskać to pewne zmiany muszą zajść w ich codzienności. Tylko nie wiedział, jak ma się do tego wszystkiego zabrać i potrzebował, aby ktoś pokierował nim w tej sytuacji. Wydawało mu się, że tak będzie łatwiej, jeśli ktoś powie mu dokładnie co ma robić. — Przecież wiesz, że nie chciałem cię nigdy specjalnie zranić. Zależy mi na tobie, Isa. I nie mogę znieść myśli, że jesteś tak daleko, a jednocześnie tak cholernie blisko.
    Westchnął ciężko, kiedy zmniejszyła między nimi dystans jeszcze bardziej. Przełknął ślinę, czując wyraźniej zapach jej perfum. Prawie zapomniał o tym, co jej obiecał, ale nie mógł jej dotknąć. Nie, kiedy tyle razy powtarzał, że tego nie zrobi, dopóki sama go o to nie poprosi. Teraz z własnej woli znalazł się w piekle, którego nienawidził z całego serca.
    — To ma rację bytu, Isa. Ty i ja, to było zaplanowane od dawna i oboje o tym wiemy.
    Ich matki miały świra na punkcie tego, aby byli razem. Xavier nie wiedział skąd to się wzięło, ale nie bronił się przed tym jakoś szczególnie. Od małego słyszał, że Isa jest mu przeznaczona, więc pilnował jej niczym oczka w głowie i nie pozwalał na to, aby ktokolwiek się zbliżył do jego dziewczyny.
    Zassał powietrze, kiedy jej miękkie usta musnęły jego szyję.
    — Jesteś teraz gorsza niż ja — mruknął. Z całych sił musiał się powstrzymać, aby jej nie dotknąć. Przechylił szklaneczkę z alkoholem i wypił całą jej zawartość, a szklankę z hukiem odstawił na stolik. Doskonale wiedziała co robi i bawiła się z nim. Dokładnie tak, jak robił to on. Zwilżył językiem swoje usta, powstrzymując cichy jęk. Był spragniony jej dotyku, że to zaraz on mógł zacząć błagać. — Byłem dla ciebie gnojem, Isa. Przez ten cały czas… teraz to wiem. I chcę to naprawić, cara mia. Chciałbym, żebyś zobaczyła we mnie jeszcze wartościowego człowieka, z którym mogłabyś ułożyć sobie życie.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  27. Tylko, że Xavier naprawdę chciał się zmienić i pokazać dziewczynie, że stać go na coś więcej. W końcu mieli czas, kiedy między nimi było naprawdę dobrze. Dogadywali się w każdym aspekcie ich życia, nie było między nimi kłótni. Takie momenty może nie trwały w nieskończoność, ale pojawiały się co jakiś czas i dawały szansę na to, że między tą dwójką może pojawić się szczerze uczucie. Xavier zamierzał pokazać brunetce, że nic się nie zmieniło, a jego skoki w bok nie mają już żadnego znaczenia. Przymrużył oczy, kiedy zaczęła mówić o tym, że znalazła chętnych. Nie był zdziwiony. Isa była cholernie pociągająca. Wiedział, że oglądają się za nią nie tylko faceci, ale również i dziewczyny, więc nie był zaskoczony, że znalazła sobie jakieś tymczasowe towarzystwo. Nie był z tego powodu zadowolony, ale co mógł zrobić? Jego zakazywanie jej widywania się z innymi teraz wyglądałoby zwyczajnie śmiesznie. A dziewczyna doskonale wiedziała co powiedzieć oraz jak powiedzieć, żeby zaczął się irytować. I był zirytowany, cholernie, ale nie chciał po sobie tego dać poznać.
    Spojrzał na jej dłonie, kiedy odpinała guzik od koszuli. Co takiego planowała? A właściwie to bardzo dobrze wiedział, co dziewczyna planuje i go to bardzo irytowało. Obiecał, że jej nie dotknie, ale nie mówił w końcu nic o tym, że ona nie może dotykać jego. I tak, jak bardzo chciał teraz zasmakować jej ust, poczuć gorące wargi na swoich tak trzymał się z daleka, aby przypadkiem nie przekroczyć pewnej granicy, która między nimi była. Cholera. Cholera. Cholera. Ta dziewczyna zaprowadzi go do grobu.
    — A jesteś w stanie mi powiedzieć, tak całkowicie szczerze, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego? — Zapytał. Znał odpowiedź na to pytanie i zastanawiał się tylko, czy dziewczyna da radę tak skłamać. Wiedział, że trzymanie jej przy sobie na siłę na dłuższą metę nie będzie miało większego sensu. Nie był aż takim kretynem, ale jeszcze chwilowo mocno trzymał się tego, że dziewczyna z nim będzie, że jest z nim właściwie, bo w głowie Xaviera nadal byli razem i to było jedynie małe nieporozumienie, które nijak nie miało się do przyszłości. Musieli sobie po prostu najpierw poradzić z różnymi problemami, aby znów między nimi było dobrze. Nie ważne, że te problemy zawsze stwarzał Xavier i że to zawsze tak naprawdę była jego wian, bo nie potrafił usiedzieć na tyłku.
    Mruknął cicho, kiedy ich usta się złączyły w pocałunku. Dobrze wiedziała, jak wyprowadzić go z równowagi i to naprawdę zaczynało działać. Xavier nie miał nawet, jak się oprzeć, a przede wszystkim nie chciał się opierać. Cholera, była wredna i powoli zaczynał rozumieć, jak czasami musiała się czuć.
    — Może nie przez nas, ale czy to coś złego? — spytał. Ich matki się uparły, a potem swój plan wprowadziły w życie, a oni nieszczególnie protestowali. To Isa miała teraz problem, a z pewnością, gdyby wrócili do siebie to ich matki urządziłyby im imprezę z okazji bycia ponownie w związku.
    — Ty cała mnie kręcisz, mała. Nie tylko twoje powolne tortury nade mną. Ale muszę przyznać, są zajebiście pociągające — wymruczał. I prawie jej dotknął, ale cofnął rękę sprzed jej policzka w ostatnim momencie. Nie zamierzał złamać danej obietnicy. — Tak, zależy mi na seksie. Ale to tylko dodatek, który idzie w parze z tobą. Co mi po nim, jak nie będę miał ciebie?

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  28. Denerwowało go, że nie mógł jej dotknąć. Była tak blisko, a jednocześnie tak cholernie daleko. Już sam nie wiedział, jakim cudem udawało mu się trzymać łapy przy sobie. Doskonale wiedziała co takiego mu robi, jak na niego działa i że z każdą chwilą traci coraz więcej cierpliwości. Może ta sytuacja pozwoli im na zrozumienie, że bez siebie nie znaczą za wiele? Że razem tworzą zgrany zespół, którego nikt ani nic nie jest w stanie zmienić? Był gotów na różne poświęcenie, jeśli tylko to miało znaczyć, że Isa mu wybaczy. Kolejny raz z rzędu i oby to wszystko dało jej siłę na wybaczenie kolejnych zdrad, których mogą nie uniknąć. Ale starał się, Xavier naprawdę się starał. Znaczy zamierzał się postarać, bo nic jeszcze w tym kierunku nie zrobił.
    Isa się nim teraz zabawiała. W dokładnie taki sam sposób. Xavier robił jej w przeszłości to wiele razy. Ciężko było nawet zaliczyć, jak wiele, a ona miała w sobie zbyt wiele cierpliwości. Co prawda nie mógł narzekać, bo ta cierpliwość mu wybaczała i przyjmowała z powrotem. Ale aż do czasu, bo ostatecznie jednak pewnego razu mu nie wybaczyła. Tylko zaprowadziła ją do Los Angeles. Tysiące kilometrów od domu. Na szczęście udało mu się ją znaleźć, była tutaj i teraz, cóż, teraz była na nowo jego, choć starała się udawać, że jest inaczej. Jednak sam wolał jeszcze na trochę oddać się w jej ręce i być jedynie marionetką, którą może poruszać tak, jak ma na to ochotę. Prawda była taka, że Xavier zrobiłby teraz dla niej wszystko. Nie było rzeczy, której nie mógłby dla dziewczyny zrobić. Wystarczyło tylko, aby mu powiedziała czego chce i dostałaby to momentalnie. Nie uciekał przed tym, raczej był ciekaw, jak to wszystko potoczy się dalej. Wyjdzie i zostawi go w taki stanie czy może zostanie, a oni spędzą miły czas razem?
    — Oczekuję trudnych odpowiedzi — odparł. Tylko pytanie czy Xavier był gotów usłyszeć prawdę? Chyba wolał dalej żyć w swojej bańce szczęścia, do której nikt ani nic nie ma dostępu. Tak było zdecydowanie łatwiej, przyjemniej i lżej. W końcu po co miał się dołować, kiedy mógł żyć tak, jakby jutra miało nie być, prawda? — Ciężko jest mi bez ciebie, Isa. Cholernie ciężko — powiedział, spoglądając dziewczynie prosto w oczy. Mówił to szczerze. Było mu bez niej ciężko. Nigdy wcześniej nie czuł się tak zagubiony, jak bez niej. Te pół roku naprawdę wiele mu uświadomiło, więcej niż chciałby wiedzieć. Życie w nieświadomości było o wiele łatwiejsze.
    Jęknął wcale nie tak cicho, kiedy opadł na kanapę, a dziewczyn na nim usiadła. Musiał się powstrzymać, żeby jej nie dotknąć, chociaż tak bardzo chciał. Kiedy przechyliła mu głowę cicho mruknął, a jego usta wygięły się w uśmiechu.
    — Przecież czujesz, że cię chcę — mruknął w odpowiedzi. Jego własne ciało go zdradzało. Nawet ono było po jej stronie, a choćby chciał to nie potrafiłby przed nią ukryć swoich pragnień. Pozwalał jej więc robić wszystko, na co miała z nim ochotę. — A ty, czego chcesz, Bella? Żebym cię dotknął? Pocałował? Co chciałabyś, żebym z tobą zrobił?
    Przesunął spojrzeniem po jej uroczej buźce, smukłej szyi, aż zatopił wzrok w dekolcie, który kusił go od dłuższego czasu. Jednak po chwili znów spojrzał jej w oczy.
    — Zaskocz mnie, cara mia. Pokaż mi coś, czego jeszcze nie widziałem.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  29. Cała ta sytuacja była dość zabawna, ale jednocześnie męcząca. Xavier wiedział, że sobie zasłużył na wszystko co teraz robiła mu brunetka i nawet na więcej. Zrobił jej wiele świństw w przeszłości, a ona teraz się za to wszystko mściła. Nawet, jeśli sama przy tym cierpiała to bez dwóch zdań Xavier cierpiał bardziej. Nie mógł jej dotknąć, nie mógł jej pocałować, chociaż tego tak bardzo właśnie chciał i pragnął. Jednak zamierzał dotrzymać swojej obietnicy, bez względu na to, jak bardzo jego samego to bolało. Wiedział, że warto będzie się dla niej przemęczyć. Dla Isy warto było zrobić wszystko. Jednak mimo wszystko i tak miał nadzieję, że dziewczyna nie zamierza się na nim zbyt długo mścić. W myślach nie dzieliła ich żadna warstwa ubrań, nie było między nimi żadnej przerwy. Jednak to, co działo się w jego myślach było tylko przyjemnym wyobrażeniem, które Xavier musiał ujarzmić i skupić się na rzeczywistości. Która z kolei też wcale nie była aż tak zła, jak mogło się wydawać mężczyźnie. Liczyło się to, że Isa była obok, że jeszcze nie uciekła i że przede wszystkim zgodziła się z nim tu przyjść. Musiał się posunąć do grożenia, aby z nim porozmawiała, ale liczyło się to, że Xavier dostał czego chciał, a w jaki sposób to osiągnął to było już bez znaczenia. Teraz chciał brunetki, jednak musiał odłożyć swoje pragnienia na bok, inaczej mogłoby się to niezbyt dobrze skończyć, gdyby jednak zaczął myśleć tylko o sobie.
    Czucie jej dłoni na swoim ciele było torturą. Ogromną, wielką torturą, którą Xavier musiał jakoś znieść. Cicho pomrukiwał, kiedy rozpinała koszulę, a potem błądziła dłońmi po jego torsie. Boleśnie zdawał sobie sprawę z tego, że w każdej chwili może się jej odwidzieć. Że nagle wstanie i powie dość. Jednak zamierzał żyć nadzieją, że nic podobnego nie będzie miało miejsca, a brunetka nie zostawi go w takim stanie, do którego sama go doprowadziła. Poradziłby sobie bez niej tej nocy, jednak, gdy miał ją na swoich kolanach i czuł zapach oszałamiających perfum oraz jej ciała, czuł bliskość i bijące od jej smukłego ciała ciepło, było ciężej panować nad własnymi pragnieniami.
    Przechylił głowę do tyłu, gdy się odwróciła i wypuścił powietrze z płuc. Co ona z nim wyprawiała? Sądził, że miał w sobie nieco więcej ogłady, ale najwyraźniej się mylił. Ta dziewczyna miała być jego końcem i był tego świadom. Sięgnął po chwili do zapięcia od sukienki, który wolnym ruchem rozpiął. Zsunął ramiączka sukienki z brunetki i przysunął się nieco bliżej młodej kobiety, a następne językiem przesunął wzdłuż jej kręgosłupa. Nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmiechu, gdy dostrzegł niemal niewidoczne drżenie. Zupełnie jakby próbowała się przed tym powstrzymać.
    — Wstań — poprosił. Sam podążył jej śladem, kiedy to zrobiła. Materiał sukienki opadł na podłogę i po chwili dołączyła tam jego koszula, którą dziewczyna już wcześniej zdążyła rozpiąć. Stanął za dziewczyną, której ułożył dłonie na biodrach i przycisnął ją do swojego ciała. — A czy kiedykolwiek cię w tej kwestii zawiodłem? — Wymruczał jej do ucha. O inne nawet nie pytał, bo to było jasne, że tak. Jednak, jeśli chodziło o seks Xavier nie był samolubny, przynajmniej nie zawsze i lubił skupiać się na swojej partnerce.
    — Powiedz co chcesz, żebym zrobił. Złożyłem w końcu obietnicę.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  30. [Cześć, dzięki za powitanie na blogu ;)
    moja dziewczyna może wygląda jak laleczka, ale zdecydowanie nie jest żadną porcelanową figurą, za to dobrany przez Ciebie wizerunek świetnie pasuje do wykreowanej postaci! ten dreszczyk emocji i tajemnicza przeszłość to zdecydowanie świetny ruch, aby przyciągnąć uwagę do Isabelli!
    Tobie również życzę wspaniałej zabawy i dużo weny! :)]

    Riley

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie spodziewał się, że znajduje w sobie tyle wytrwałości, aby nie rzucić się na nią wcześniej. Starał się dziewczynie pokazać, że może tym razem na niego liczyć, a chociaż sam nie był pewien, jak długo może potrwać jego przemiana, to teraz nie było to szczególnie ważne. Bo być może faktycznie uda mu się zmienić, być tym lepszym facetem, na którego brunetka faktycznie zasługuje. Xavier nie chciał wyobrażać sobie, że mogłaby być z kimś innym.
    — Tak cudownie brzmisz — wymruczał w odpowiedzi na jej jęk. Boże, jak mu brakowało tych dźwięków. Wszystkiego mu przy niej brakowało. Pomyśleć, że przez pół roku potrafił trzymać się od niej z daleka. Nie miał pojęcia, jak mu się udało trzymać na dystans. Już dawno powinien za nią tutaj przylecieć, a jakimś cudem wytrzymał sześć miesięcy. To były długie tygodnie, które na szczęście teraz się skończyły. Nie dbał o to, jak będzie wyglądała przyszłość. Chciał się nią nacieszyć, zanim dotrze do niej, że nie powinna z nim tutaj przychodzić. Zawsze ciężko było im trzymać ręce przy sobie. Bywały dni, że wcale nie wychodzili z sypialni, nie zakładali ubrań. Spędzali całe godziny na cieszeniu się sobą, w międzyczasie coś może oglądali lub rozmawiali, kiedy zbierali siły do następnej rundy. To były przyjemne wspomnienia, o których Xavier chciał pamiętać. Dziś wyjątkowo mocno wspominał Malediwy, które były zdecydowanie jednymi z lepszych wyjazdów jakie mieli. Liczyła się tylko ich dwójka. Nie było nikogo poza nimi, mieli masę czasu tylko i wyłącznie dla siebie, a Xavier poświęcał jej całą swoją uwagę.
    Xavier już jej nie odpowiedział. Odwzajemnił pocałunek, wplątując palce między włosy brunetki. Przechylił jej głowę nieco na bok, napierając mocniej na jej pełne wargi. W krótkim czasie zaczęło brakować mu tchu, odsunął się od niej zaledwie na chwilę, aby zaczerpnąć trochę powietrza nim ponownie ją pocałował. Dłońmi przesunął po krawędziach ciała brunetki, bez pospiechu. Chciał dokładnie jeszcze raz zapoznać się z jej ciałem, którego przez tyle miesięcy mu brakowało. Zacisnął palce na pośladkach dziewczyny, aby następnie podnieść ją. Mruknął cicho, kiedy oplotła go nogami w pasie. Podszedł do stojącej niedaleko komody, na którą ją posadził. Niechętnie się odsunął od dziewczyny.
    — Tęskniłem za tobą — powtórzył. Zsunął powoli z brunetki bieliznę, którą następnie rzucił za siebie. Nachylił się nad nią, by wargami musnąć rozgrzaną, bladą skórę na szyi. Zupełnie jakby nie złapała żadnego słońca w Los Angeles. Ale taka właśnie podobała mu się od zawsze najbardziej. Uwielbiał jej bladą skórę, długie włosy i cholernie teraz tęsknił za jej jasnymi kosmykami, ale skłamałby, gdyby powiedział, że te ciemne go nie kręcą. Wyglądała o wiele zadziorniej, podobało mu się bardziej niż początkowo sądził. — Mio bellissimo tesoro — wymruczał, składając kolejne pocałunki na jej szyi. Sięgnął dłonią do jej pleców, aby rozpiąć zapięcie od biustonosza, który podobnie do pozostałych części garderoby nie był jej już potrzebny.
    Rozsunął nogi dziewczyny, schodząc z pocałunkami niżej. Był z nią od wielu lat, ale tak naprawdę dopiero w ostatnim czasie zaczął zdawać sobie sprawę z tego, jak ogromny wpływ na niego miała. Młoda kobieta była najważniejszą osobą w jego życiu, nawet jeśli nie zawsze jej to okazywał. Isabella była ważna i tej nocy zamierzał jej to okazać na wiele sposobów.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  32. Spojrzał na brunetkę, kiedy się odezwała i śmiało chwyciła jego dłoń. Jego uśmiech się poszerzył, kiedy tylko zdał sobie sprawę z tego, jak gotowa na niego była. Nie potrzebował dodatkowej zachęty, jednak dziś planował nacieszyć się nią w każdy możliwy sposób. To było w końcu pół roku. Cholernie długie pół roku, którego nie uda im się nadrobić w ciągu jednej nocy. Xavier tak szybko stąd wypuszczać dziewczyny nie chciał i coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że dziewczyna również nie ma ochoty stąd wychodzić. Co tylko go bardziej cieszyło, że nie musiał jej tu przetrzymywać siłą. Gdyby nie chciała i gdyby nie dala mu wyraźnego znaku, że go pragnie nie tknąłby jej. Mimo wszystko Xaviera nie podniecało strasznie, a na pewno nie specjalnie. Inna sprawa, kiedy oboje wyrażali zgodę na dodanie nieco więcej pikanterii i realizowali wymyślone scenariusze. Tej nocy nie trzymali się jednak żadnych scenariuszy. Słuchali się swojego ciała, swoich pragnień.
    — Zawsze chcę — mruknął w odpowiedzi z zadziornym uśmiechem, nim jego głowa zniknęła między nogami brunetki. Nie miał w głowie teraz wolnej gry wstępnej, z której zwykle nie rezygnowali, ale oboje mogli się zgodzić, że sytuacja nie wymagała od nich teraz dodatkowego przygotowania się. Cholera, jak on wytrzymał bez niej tyle czasu? Co prawda nie próżnował, nie nudził się i znajdował chętne na noc, ale jednak żadna nie mogła nawet dorównać Belli. W każdej szukał tego, co miała ona i żadna z nich tego nie miała. Nie był wstanie znaleźć w żadnej z tych dziewczyn Isabelli. Pomimo tego, że uparcie szukał i starał się, ale żadna z nich nie była jego Isą. Każda kolejna była tylko marnym zastępstwem.
    Pomimo skupienia, aby to w tej chwili Isie przynieść, jak najwięcej przyjemności, skupiał się na każdym pojedynczym jęku, który uciekał spomiędzy ust dziewczyny, na tym, jak wypowiadała jego imię czy szarpała za włosy. Dobrze było mieć ją w końcu dla siebie, w pełni dla siebie. Minęło wystarczająco wiele czasu, aby oboje zrozumieli, że popełnili wiele błędów. Ułożył dłonie na wewnętrznej części ud brunetki, kiedy zauważył, jak jej ciało w słodki sposób zaczyna drzeć, uniemożliwiając jej tym samym możliwość zaciśnięcia ich. Nie, aby mogła to zrobić i tak, kiedy znajdował się między jej udami. Odsunął się po chwili z fascynacją wręcz obserwując dziewczynę. Nic się nie zmieniło między nimi. Absolutnie nic.
    — Taka słodka — mruknął. Przesunął opuszkami palców po jej zarumienionym policzku. Obserwował, jak ledwo łapała oddech. Rozpływała się w oczach, to było urocze. Ujął mocniej podbródek dziewczyny i przyciągnął ją do siebie. Złączył ich usta w gwałtownym pocałunku, jednocześnie rozpinając pasek od spodni. Drażniło go w tej chwili, że zawsze musiał się uprzeć na ten cholerny pasek, który wszystko teraz opóźniał. Niecałą minutę później zsunął j z siebie łącznie z bokserkami. Przysunął dziewczynę na komodzie bliżej siebie. — Naprawdę, naprawdę za tobą tęskniłem, Bella — wymruczał napierając na kobiecość brunetki. Nie zwlekał jednak już dłużej, wystarczająco długo oboje się naczekali na ten moment. Wszedł w nią jednym ruchem, dał zaledwie jej parę sekund na przyzwyczajenie się do jego obecności nim zaczął się w niej poruszać. Chwycił ją pod kolanem, by chwilę później zarzucić sobie nogę dziewczyny przez ramię.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  33. W przypadku tej dwójki pół roku przerwy brzmiało absurdalnie. Tydzień, może maksymalnie dwa i to w przypadkach, kiedy Isa była na niego obrażona, bo znów przypadkiem trafił do łóżka innej dziewczyny lub czymś innym ją wkurwił. Po tylu miesiącach jego głód względem brunetki tylko urósł, a choć już ją w tej chwili miał to i tak odnosił wrażenie, że nawet po całej nocy spędzonej z brunetką nie będzie w pełni nasycony. Jedna, krótka noc to było zbyt mało, aby nadrobić pół roku. Dla Xaviera to nie była tylko krótka przerwa w związku, choć mogło się tak wydawać. Ten czas pozwolił mu uświadomić sobie parę rzeczy, choć zapewne minie jeszcze trochę czasu zanim w pełni dotrze do niego, jak powinien się zachowywać i traktować dziewczynę w odpowiedni sposób, aby nie chciała od niego odchodzić po raz kolejny. Powtarzał sobie cały czas, że jest gotów na to, aby zacząć być odpowiedzialnym facetem. I może faktycznie tak było, może Los Angeles wyciągnie z niego to, co najlepsze.
    — Chętnie — wymruczał słysząc jej prośbę. Odsunął się od dziewczyny, którą zsunął z komody. Zamiast odwrócić ją do siebie tyłem w stronę komody, odwrócił ją w stronę kanapy, w której stronę delikatnie popchnął. Przesunął dłonią po jej kręgosłupie, nim pchnął ją na kanapę. Pozwolił sobie przez kilka krótkich sekund zlustrować dziewczynę wzrokiem, nim do niej podszedł. — Chyba naprawdę się za mną stęskniłaś — mruknął. Nie marnował jednak więcej czasu, sam był równie mocno stęskniony i przedłużanie teraz czegokolwiek było zwyczajnie bolesne. Mogli się próbować oszukiwać, ale prawda była taka, że chcieli tego czy nie, ale byli dla siebie stworzeni i nic tego nie zmieni. Nie ważne, jak często by ze sobą walczyli, jak bardzo chwilami nienawidzili; zawsze będzie ciągnęło ich z powrotem do siebie. Owinął sobie włosy brunetki wokół dłoni i pociągnął za nie do tyłu, jednocześnie w tym samym momencie w nią wszedł. Palce drugiej dłoni zacisnął na jej pośladku. Pomieszczenie wypełnione były teraz przez ich jęki, przyspieszone oddechy i obijające się o siebie ciała, na których z wraz z upływem czasu pojawiła się delikatna warstwa potu.
    Był w Los Angeles od niedawna, a zdążyło mu się tu spodobać bardziej niż się spodziewał. Zaledwie parę dni, a czas tutaj upływał mu w coraz milszej atmosferze. Zauważając ją w tamtym klubie, a raczej orientując się, że to ona, nawet nie pomyślał, że ta noc może skończyć się w tak przyjemny sposób. A właściwie to zacząć, dla nich obojga było dość jasne, że to wcale nie był koniec, a raczej dopiero początek.
    — Rozkoszna jesteś — mruknął, poruszając się w niej płynnie. Puścił włosy dziewczyny, łapiąc ją za biodra i przyciągnął bliżej siebie. Wraz z każdym kolejnym pchnięciem robił to mocniej. Czuł zbliżające się spełnienie, jak rosło w siłę. — Ja pierdolę. — Odchylił głowę do tyłu, kiedy kolejne pchnięcie okazało się być tym finalnym. Uderzyła w niego fala nieopisanej rozkoszy.
    Oplótł dłoń wokół gardła dziewczyny i przyciągnął ją do swojego torsu. Wargami naznaczył szyję dziewczyny.
    — Taka rozkoszna — powtórzył, dalej składając pocałunki na jej szyi. Wciąż mieli w sobie to coś, nie wyszli z wprawy. Pomimo dość długiej, jak na nich, przerwy. — Dalej się na mnie gniewasz?

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  34. Po tym, jak przyjaciółka Isy na niego naskoczyła początkowo nie był pewien, czy na pewno dobrze zrobi, jeśli tu przyjedzie. Tak, szokujące; Xavier zastanawiał się czy nie popełni błędu, jeśli wróci do życia swojej byłej partnerki. Chciał dla niej tego, co najlepsze i był przekonany, że tylko on jest jej w stanie to dać. Myśl, że dziewczyna mogłaby być z kimś innym doprowadzała go do absurdalnego szału, którego nie potrafił w żaden sposób uspokoić. Był zazdrośnikiem, a jednocześnie sam uciekał w bok przy każdej możliwej okazji. Nie pozwalał jej na zbyt wiele, pilnował i wiecznie trzymał na dystans każdego faceta, który w jej kierunku chociażby spojrzał. Teraz nie chciał nawet myśleć, że przez ten czas była z innymi, a jednocześnie miał nadzieję, że dobrze się bawiła, ale nie na tyle dobrze, aby była w stanie o nim zapomnieć. Wciąż tylko Isa potrafiła doprowadzić go do tak intensywnego orgazmu, że rozmyślałby o nim przez następne parę godzin, to co potrafiła z nim robić było po prostu jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem. Tak było i teraz, kiedy wciąż łapał oddech, a jego serce waliło niczym oszalałe w piersi. Wysunął się z brunetki, aby opaść na kanapę. Zupełnie nie przejmując się tym, że być może powinien coś na sobie włożyć, ale nagość w ich przypadku nigdy nie była problemem.
    — Bardziej postarać? Wydaje mi się, że bardzo się teraz postarałem — odparł ze śmiechem. Może i liczył na to, że wybaczy mu w łatwy, szybki sposób, ale skoro nie to Xavier faktycznie musiał się bardziej postarać. Uśmiechnął się, gdy poczuł rozgrzane, pełne wargi dziewczyny na swoich. Odwzajemnił pocałunek, a jego palce po raz kolejny owinęły się wokół smukłej szyi partnerki. Przyciągnął ją na swoje kolana, jeszcze nie zamierzając jej stąd wypuszczać. Dopiero co przestała na niego warczeć. Musiał jakoś to wykorzystać. — Nikt się nie postara bardziej niż ja, skarbie. Nie ma drugiej takiej osoby, która, jak ja wielbiłaby ziemię, po której chodzisz — mruknął. Xavier miał swoje wady, często nie postępował poprawnie i bywał okrutnym skurwielem, który psuł i niszczył tak naprawdę tylko dziewczynę, ona głównie padała ofiarą jego zachowania. Jednak miał też tę lepszą stronę, którą na dobrą sprawę widywała tylko Bella. Potrafił być opiekuńczy, romantyczny; potrafił stawiać ją na pierwszym miejscu i zapominać, że kiedykolwiek jakieś inne kobiety istniały.
    — Zostań — poprosił. Odgarnął kosmyki jej włosów za ucho, kiedy zaczęły nachodzić jej na twarz. Miała pełne prawo mu odmówić, być może mu odmówi, ale jeśli będzie tego wymagała sytuacja, to mógł zacząć błagać i prosić, aby nie zostawiała go dziś samego. Potrzebował jej. Przez ten czas bez niej czuł się momentami, jakby się dusił bez dziewczyny w swoim życiu i teraz, mając ją tak blisko, poczuł, że może oddychać pełną piersią. Że nic go nie uciska, gdy jest tak blisko. — Co powiesz na prysznic, drugą rundkę, a potem zamówimy obleśnie niezdrowe żarcie, przejemy się i zaliczmy trzeci raz?
    Przechylił lekko głowę i uważnie obserwował jej reakcję. Mógł powiedzieć od samego patrzenia, że dziewczyna chce tutaj zostać, a jakaś jej część się buntuje. Dlatego, aby zachęcić ją do pozostania w jego mieszkaniu przesunął dłoń na plecy, które zaczął muskać opuszkami palców. Subtelnie przesuwał nią wzdłuż kręgosłupa, aż do pośladków i z powrotem w górę. Przysunął się nieco bliżej, aby bez problemu dosięgnąć wargami do jej szyi oraz dekoltu, a także krągłych piersi. Nie było w jego gestach nic pospieszającego, bo i po co miał się spieszyć? W końcu mieli całą noc.
    — Zostań. — Powtórzył tym samym tonem co wcześniej. — Poprawię się, Bella. Tylko zostań — wyszeptał w miękką skórę, na której zaraz potem zostawił pocałunek.

    🖤

    OdpowiedzUsuń
  35. [Czy gotowe, to nie wiem, ale my jak najbardziej! Postaramy się z Seojunem i tu siać ploteczki aż miło 😈]

    OdpowiedzUsuń
  36. Gdyby mogła poznać myśli swojej siostry, zapewne zdumiałoby ją, jak wiele pokrywa się z jej własnymi, zwłaszcza jeśli chodzi o matkę. Iselin nigdy nie była stuprocentowo pewna swoich uczuć do niej – kochała tatę, to jasne, ale mamę? Lepsze byłoby chyba określenie – tolerowała. Przyzwyczaiła się do jej obecności, do ponurych min i tego, że nigdy się nie śmiała, ale chyba nie tęskniłaby za tym, gdyby jej zabrakło. Zawsze dziwiło ją, co taki facet jak Victor robi z taką kobietą, jak Anastasia, i czy naprawdę był tak głupi, by dać się wplątać w małżeństwo z powodu jej ponadprzeciętnej urody.
    Uśmiechnęła się szerzej, kiedy ojciec objął ją ramieniem, ale jej uśmiech zmienił się w grymas pełen niesmaku, gdy zaczął swobodnie konwersować ze starszą z sióstr, wpuszczając ją do domu i prowadząc do okazałej altany ogrodowej, w której zamierzali zjeść obiad. Przewróciła oczami, widząc spojrzenie Isabelli, tak podobne do jej własnego, że aż nie mogłaby się tego wyprzeć, po czym odsunęła się kawałek, idąc kilka kroków za nimi. Ile by dała, by śladem swojej matki po prostu zamknąć się w sypialni i mieć w dupie całą tę obiadową pokazówkę, ten teatrzyk pod tytułem Szczęśliwa rodzinka, w którym żaden z aktorów nie był uradowany przydzieloną mu rolą.
    Z cierpiętniczą miną słuchała rozmowy pomiędzy ojcem a siostrą, po czym skrzywiła się teatralnie w stronę pleców Isabelli. Nie, żeby była w jakikolwiek sposób zazdrosna o jej karierę – nigdy w życiu, mimo wizualnych predyspozycji za nic w świecie nie chciałaby zostać modelką. O wiele lepiej czuła się ukryta po drugiej stronie obiektywu, skąd mogła śledzić i nadzorować działania rozgrywające się w centrum.
    Miała ochotę pokazać ojcu język, jakby miała dziewięć lat, a nie dwadzieścia, ale komentarz siostry nieco zbił ją z tropu. To było dziwne – czyżby się przesłyszała? Czy naprawdę Isabella wstawiła się za nią?
    – Dziękuję pięknie – powiedziała z nadnaturalną uprzejmością, po czym zwróciła się do ojca: – Widzisz? To nie ja jestem wyzywająca, tylko ty zacofany.
    I minęła go tanecznym krokiem, robiąc minę rozpieszczonej królewny pełnej zadowolenia z siebie. Pomyślała złośliwie, że ojciec dostał za swoje – gdyby miał więcej córek, takie głupie czepianie się o strój nie przyszłoby mu do głowy – ale doszła do wniosku, że mimo wszystko wolałaby mieć już ten obiad za sobą. Chociaż była miło zaskoczona faktem, że Isa stanęła po jej stronie, równocześnie była na siebie wściekła, że dostrzegła w niej jakąkolwiek dobrą stronę. Usiadła przy stole, uśmiechając się marzycielsko.
    – Możemy zacząć? Jestem straaaasznie głodna, a poza tym potem wychodzę – dodała nieco ciszej, jakby wolała, żeby Victor tego nie usłyszał. – Im szybciej zaczniemy tę farsę, tym szybciej będziemy mogli ją zakończyć.

    love, Izzy

    OdpowiedzUsuń
  37. Bez dwóch zdań moment, w którym Lisa na niego naskoczyła był niespodziewany. Xavier zwyczajnie nie spodziewał się, że dziewczyna była aż tak negatywnie do niego nastawiona. Z drugiej strony nie mógł przecież oczekiwać niczego innego, skoro złamał serce jej przyjaciółki naprawdę wiele razy i nie zapowiadało się na to, aby jakakolwiek poprawa miała nastąpić. Dziewczyna i tak była wyjątkowo cierpliwa, bo w rzeczywistości powinna była opieprzyć go już dawno. Domyślał się, że to pewnie Isa ją powstrzymywała, aby nic jednak nie mówiła. To z pewnością by wywołało kłótnię między nimi, a tego przecież nie potrzebowali. Nie musieli się dodatkowo kłócić i to jeszcze o jej przyjaciółkę, która nie miała za wiele do powiedzenia, jeśli chodziło o ich związek. Nawet, gdyby zaczęła go umoralnić, to Xavier po prostu dziewczynę by zignorował.
    Ostatnie miesiące były zupełnie inne. Brakowało mu w życiu Belli, nie czekała na niego w mieszkaniu, nie wychodzili nigdzie razem i było po prostu bez niej dziwnie. Zbyt dziwnie. Xavier przez ten czas może i spotykał się z innymi. To nie było nic, czego Xavier by i tak nie robił, ale puste mieszkanie było dobijające. Chciał mieć ją z powrotem w swoim życiu. Zamierzał ją również odzyskać, choć jeszcze nie wiedział w jaki sposób to zrobi. Skoro samym seksem jej nie przekona, to będzie musiał wymyślić coś innego. Nie chciał, aby dalej spotykała się z innymi, a on chyba też mógł się pokusić o to, aby nie pakować się dziewczynom do łóżek. Chociaż Los Angeles było pełne ładnych, zgrabnych dziewczyn, na których przyjemnie było zawiesić oko i z pewnością nie wyrzuciłby żadnej z nich z łóżka, ale skoro miał cel odzyskania Isy, to musiał zapomnieć o innych.
    — Nie biorę cię na litość. Tylko ładnie proszę, abyś nigdzie dziś nie wychodziła — poprawił ją. Dobra, może trochę brał ją na litość i liczył, że dzięki temu zostanie. Musiał spróbować w końcu wszystkiego, aby nie uciekła mu z mieszkania zbyt prędko. Nie wiedział, gdzie dokładnie mieszka. Mówiła jedynie, że znajduje się blisko swojego apartamentu, ale nie byli w jakimś małym miasteczku, gdzie wyglądając przez okno będzie mógł ją dostrzec. Byli w cholernym Los Angeles, które było ogromne, a ona sama mogła mu zniknąć zaraz po wyjściu z budynku.
    — Zadbam o to, abyś spaliła wszystkie zjedzone kalorie — obiecał z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Nigdy nie wtrącał się w jej dietę, a we Włoszech ciągle zajadali się pizzą, makaronem i innymi daniami, które nie należały do niskokalorycznych. Nie zauważył, aby kiedykolwiek miała problem z tym, aby utrzymać smukłą sylwetkę.
    Mruknął cicho, kiedy musnęła jego usta. Odwzajemnił pieszczotę, nie chcąc pozostać jej dłużnym. To, w jaki sposób na niego działała było niesamowite. Powinna od zawsze być tylko tą jedyną, tą, którą chroniłby całym sobą przed złem tego świata. Tymczasem największe zło to tak naprawdę on przynosił jej. Powinien nad tym zdecydowanie popracować. Kto wie, może pobyt w Los Angeles naprawdę go zmieni, a ich relacja zjedzie na zupełnie nowe, inne i lepsze tory? Oboje tego chcieli. Xavier przyleciał tu z egoistycznych powodów. Nie chciał jej wypuszczać ze swojego życia. Teraz, kiedy wyraźnie dawała mu kolejną szansę nie mógł tego spierdolić.
    — Może czwarta też wleci — wymruczał. Pociągnął zębami delikatnie za dolną wargę dziewczyny. — Moglibyśmy pobić rekord. Ile było? Sześć? — mruknął.
    Przekręcił ich tak, aby Isa leżała pod nim na kanapie. Zawisł nad dziewczyną uważnie się jej przyglądając. Musiał przyznać się przed sobą, że zupełnie nie spodziewał się, że tak szybko mu ulegnie, ale nie było to coś, czego by żałował.
    — Będę się starał. Isa. Nie chcę cię znów stracić. Ten jeden raz mi w zupełności wystarczy na resztę życia.

    🖤

    OdpowiedzUsuń