NAGŁÓWEK/HTML1

L.A. Dreamers

INFORMACJE/HTML2

❤️‍🔥 Zasada trzech komentarzy wchodzi w życie! Guardian Angel zaprasza do witania nowych postaci!

❤️‍🔥 Aby wejść na Group Chat, wystarczy zaakceptować otrzymane od Guardian Angel zaproszenie.

❤️‍🔥 Zasada trzech komentarzy zacznie obowiązywać od momentu opublikowania kart postaci przez pięciu pierwszych autorów. Guardian Angel będzie trzymał rękę na pulsie 😇

❤️‍🔥 Blog L.A. Dreamers został oficjalnie otwarty! Zapraszamy do zapisów ❤️

fatal fantasies giving way to labored breath

Iselin Greenwood
Iselin ★ Izzy ★ Eleanor Greenwood —•— urodzona 13.12.2004 roku, córeczka tatusia, rozchwytywanego fotografa modowego, oraz surowej nauczycielki muzyki —•— od dzieciństwa pomocnica ojca w pracy, obecnie szkoli się w fotografii pod jego fachowym okiem —•— gra na pianinie od najmłodszych lat i pisze własne piosenki, które nagrywa i wrzuca do internetu —•— ukochana jedynaczka swojego ojca, królewna na ziarnku grochu —•— mieszka w rodzinnej rezydencji, luksusowej i pełnej przepychu —•— chadza własnymi ścieżkami, ma jednego przyjaciela —•— powiązania&dramaty


dzień
Iselin Greenwood jest delikatna jak porcelana, o bardzo niebieskich i bardzo niewinnych oczach, usta pomalowane błyszczykiem rozciągają się w nieśmiałym uśmiechu. Ma drobne dłonie o długich palcach pianistki, gęste włosy i śliczne eleganckie sukienki. Grzecznie odpowiada na wszystkie pytania i nigdy nie przeklina, jest ambitna i wie, co chce robić w życiu. Iselin Greenwood już od przedszkola jest zmorą swoich rówieśników, znienawidzonym wzorem stawianym im jako ten godny naśladowania, nieopierzoną Panną Idealną na dobrej drodze do zostania Kimś przez duże K, kimś ważnym, kimś szanowanym, kimś cenionym.

noc
Iselin Greenwood maluje usta bordową szminką, a oczy czarną kredką, ma buty na wysokich obcasach i kabaretki pod bardzo krótką spódniczką. Czarne pazury błyskają w neonowych poświatach, białe zęby lśnią drapieżnie w pewnym siebie szerokim uśmiechu. Długie włosy muskają odsłonięte plecy. Iselin Greenwood jest pijana, rozbawiona, otoczona wianuszkiem młodych chłopców i starszych mężczyzn. Wydmuchuje spomiędzy warg siwy dym, klnie soczyście i z przyjemnością, snuje fałszywe opowiastki i żyje chwilą. Czasem się gubi, czasem już nie wie, która z nich jest tą prawdziwą, czasem czuje się rozdarta na pół i pokłócona ze sobą na śmierć. Jest córeczką tatusia, która musiała dorosnąć, a dorastanie zawsze pochłania kilka ofiar.

10 komentarzy:

  1. Nie lubimy się, okej? Ale momenty miłe będą 😂
    Siostrzyczka

    OdpowiedzUsuń
  2. [Do you want to form an alliance with me and piss of your sister?😏

    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  3. [Czekam na Wasze siostrzane przygody z Xavim🤭]

    Kot

    OdpowiedzUsuń
  4. Los Angeles miało być nowym początkiem. Planował zostać tutaj na dłużej, choć tak naprawdę wszystko miało zależeć od tego, jak potoczy się jego spotkanie z Bellą oraz jak przebiegną castingi. Co do tych drugich miał dość dobre przeczucie. Był przygotowany, a przede wszystkim świadom tego, co będzie od niego oczekiwane. Miał spore nadzieje, ale jednocześnie gotów był na porażkę. Gdyby mu nie wyszło, to nie będzie to w końcu najgorsza rzecz, jaka mogłaby go spotkać. Ciągle tu kogoś szukali, a Xavierowi zależało przede wszystkim na tym, żeby się załapać do czegokolwiek. Potrzebował tylko się uczepić w filmie czy serialu, w którym go ktoś dostrzeże. Zdawał sobie sprawę, że to może nie być łatwe zadanie. Ba, może mu ono nie wyjść, ale gdyby tak było, to w końcu we Włoszech czekała na niego ciepła posada. Nudziło go jednak granie już w rodzinnym kraju i potrzebował czegoś więcej. Chciał czegoś więcej. Sprawdzić się w produkcji, która dotrze do większej liczby osób. Jednak zanim castingi, to miał jeszcze trochę czasu wolnego. Specjalnie przyleciał wcześniej, aby zapoznać się lepiej z miastem. Bywał tutaj już wcześniej, ale to były dość krótkie wizyty. Poza centrum nie miał okazji zbyt dobrze pozwiedzać miasta, co dziś planował zmienić.
    Z jakiegoś powodu wybrał się na jedną z plaż. Grzebiąc w internecie dotarł do informacji, że odbędzie się tam impreza, której nikt nie może przeoczyć i coś sprawiło, że Callegaro musiał się tam pojawić. A przede wszystkim chciał się tam pojawić. Nawiązywanie znajomości nigdy nie było dla niego problemem, wręcz przeciwnie. Nawet jeśli pójdzie sam, to nie musiało to oznaczać, że wyjdzie sam. Był ciekaw, co to miasto miało do zaoferowania. Było zupełnie inne od Rzymu, do którego był przyzwyczajony. Na każdym kroku ktoś coś krzyczał o zdrowym odżywianiu, zachęcał do wypróbowania najnowszej diety, która pomoże zrzucić dziesiątki kilogramów w parę tygodni. Inni namawiali na pilates czy inne ćwiczenia. Z kolei z drugiej strony krzyczały głośno fast foody. Ciężko było mu nadążyć za Amerykanami. Rzym w szczytowych godzinach bywał spokojniejszy. Przeszkadzało mu tu wiele rzeczy, ale uznał, że do tego będzie można się przyzwyczaić. A raczej, że będzie mógł przymknąć na pewne rzeczy oko. Zdecydowanie nie było to jednak miejsce, w którym Xavier mógłby się zadomowić na dobre.
    Dotarł w końcu na plażę. Może z godzinę po rozpoczęciu imprezy. Zwykle tak robił, początki zawsze były nudne i nikt nie wiedział co ze sobą zrobić. Głośną muzykę słychać było już z daleka. W zlokalizowaniu miejsca pomogły mu też grupki ludzi, którzy zmierzali w dokładnie tym samym kierunku. Nie spodziewał się, że będzie tu mało osób. W końcu znajdował się w LA, a impreza była dla wszystkich i raczej, gdyby organizator chciał mieć tylko kameralny tłum, to nie umieszczałby informacji w internecie.
    W barze ulokowanym na plaży zamówił drinka, a potem drugiego i trzeciego. Na trzeźwo zdecydowanie nie przetrwa całego wieczoru. Potrzebował się również rozluźnić, a przede wszystkim znaleźć kogoś do wspólnej zabawy. Rozglądał się za dziewczynami, które mogły być chętne na wspólną zabawę, jednak chwilowo żadna nie wpadła mu w oko. Odprawił dwie, które do niego podeszły, ale nimi również nie był zainteresowany. W zasadzie sam nie wiedział, kogo właściwie szuka. Nie, cofnij. Wiedział kogo szuka, ale tutaj jej nie znajdzie.

    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubiła tego, takiego zmuszania jej na siłę, aby uczestniczyć w ich życiu. od samego przyjazdu do Los Angeles czuła, że nie jest mile widziana przez żonę swojego ojca i ich córkę. W sumie, Iselin była jej siostrą, tą młodszą, i tą, którą widziała może z czwarty raz w życiu na oczy. Isabella nie przylatywała zbyt często do Ameryki, bo najzwyczajniej nie lubiła i nie czuła się tu chciana. Dlatego też jeśli już dochodziło do spotkania z ojcem, to częściej on się poświęcał i przylatywał do Europy, by się z nią widywać. Jej matka nigdy nie robiła problemów z tymi spotkaniami, choć nadal miała żal do swojego byłego, że ją zostawił i wrócił do swojej ojczyzny, by tam zacząć wszystko od nowa. Vaeronica, jak zawsze zresztą, była przekonana, że to ktoś rzuci dla niej dotychczasowe życie i przeprowadzi się do innego państwa, jakby to ona nie mogła tego zrobić.
    W sumie to był błąd jej ojca, że zaproponował jej przyjazd do Los Angeles, a potem mieszkanie. Pomógł z załatwieniem wszystkich potrzebnych papierów, a nawet i załatwił pracę, która powoli nabierała tempa. Isabella w swojej ojczyźnie była dość rozpoznawalna, głównie dzięki związkowi z Xavierem, ale też była całkiem dobrą modelką i miała za sobą już sporo pokazów. Nie było to jednak coś, co kochała. Lubiła to, owszem, ale nie kochała. Wiedziała jednak, że modeling może przynieść wiele korzyści, a tych chciała najbardziej.
    Więc jej kariera w Los Angeles powoli się rozwijała i na pewno pomagało w tym wszystkim znane nazwisko. Victor Greenwood z powodzeniem mógł wkręcić swoją starszą córkę w różne kampanie i z chęcią to robił. Robił też wiele rzeczy, których nie musiał, a które wywoływały istne wkurwienie u jego żony i córki. Ta ostatnia była dla Isy prawdziwym wrzodem na tyłku, czymś co chciała za wszelką cenę usunąć, ale nie mogła. Iselin traktowała ją jak wroga, kogoś, kto wszedł z butami w jej wygodne życie i niszczył wszystko. Jakby nie mogła zrozumieć, że przecież mają wspólnego ojca i Isabelli należy się to samo, co jej. W sumie, Iselin zawsze miała więcej, i to wkurwiało Isabellę. Miała ojca na co dzień, wychował ją i znała go znacznie lepiej, niż Isa. Ona tak naprawdę dopiero teraz poznawała, jaki Victor jest na co dzień, bo podczas tych dawnych, kilkutygodniowych widzeń, niewiele mogła wywnioskować.
    stanęła przed drzwiami do domu ojca, nerwowo odgarniając kosmyki ciemnych włosów za ucho. Już zdążyła przyzwyczaić się do nowego koloru, choć z początku czuła się dziwnie. Całe życie była blondynką i ta zmiana była taka nagła, jak w sumie wszystko, co wydarzyło się w ciągu ostatniego pół roku.
    Nacisnęła dzwonek, przestępując z nogi na nogę. Było sobotnie popołudnie, całkiem ciepłe i przyjemne. Takie, że Isa pozwoliła sobie na krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawem. Zwyczajnie i wygodnie, bo nie widziała sensu, aby się stroić. Ot, to był zwykły obiad w rodzinnym gronie, gdzie większość zebranych będzie siedzieć z naburmuszonymi minami, w tym ona. Wyprostowała się, słysząc kroki po drugiej stronie drzwi. Naciągnęła na usta przyjazny uśmiech, po czym spojrzała na Victora, gdy ten otworzył drzwi i powitał ją również uśmiechem.
    — Cześć, tato — powiedziała na przywitanie, łapiąc się na myśli, jak to słowo dziwnie brzmi w jej ustach.
    Siostrzyczka. Ta ukochana

    OdpowiedzUsuń
  6. Urocza rodzinka. Addamsowie są bardziej przyjacielscy, pomyślała, kiedy stała przed drzwiami i spoglądała na swojego ojca, oraz młodszą siostrę. Isa zastanawiała się, co też Victor widział w swojej żonie. Dla Isabelli była ona po prostu wredną, pyszną i zapatrzoną w siebie osobą, a jej córeczka, cóż, zapewne kilka cech po matce odziedziczyła.
    Niemniej jednak, Iselin była w jej oczach tym młodszym, zazdrosnym dzieckiem, które za wszelką cenę chciało pokazać, że to ona była córeczką tatusia. Bo była. Victor rozpieścił ją do granic możliwości, a charakter, według Isy, Iselin miała okropny. Typowa Amerykanka.
    Przeniosła znudzone spojrzenie na siostrę, po czym również się uśmiechnęła. Równie wredny i brzydki, taki sam jak młodsza posyłała w jej stronę. Isabella powstrzymała się od wywrócenia oczami w chwili, kiedy zobaczyła, jak Iselin przytula się do ojca. Boże, nie mogła powstrzymać się przed tą chorą grą? Aż tak bardzo chciała podkreślić, że to ona tu jest na wygranej pozycji?
    — Cześć, Iselin — odpowiedziała w końcu, zagarniając kosmyk włosów za ucho.
    — Wejdź, Isa. Jak po wczorajszej sesji, wszystko się udało? — Victor przesunął się, robiąc jej miejsce w drzwiach, by w końcu mogła wejść do domu. Ten dom różnił się tak bardzo od tego, w którym się wychowała. Tu wszystko było nowoczesne, białe i wręcz sterylne, jak w szpitalu. Dom Isabelli w Rzymie miał duszę. Było w nim pełno obrazów matki, był kolorowy i wydawać by się mogło, że większość rzeczy do siebie nie pasuje, ale tworzyły spójną całość.
    Dobrze, że ojciec nazwał ją Isą, a nie Izzy, jak to miał w zwyczaju na samym początku, jak tu przyjechała. Zarówno jego starsza, jak i młodsza córka wkurwiały się, gdy źle użył tego zdrobnienia. Izzy, Boże, jak to źle brzmiało według Isabelli. Nienawidziła, gdy ojciec tak do niej mówił.
    — Poszło całkiem sprawnie. Straszyli, że spędzimy tam cały dzień, a skończyliśmy około piętnastej. Lepiej dla mnie, miałam południe dla siebie — odpowiedziała z uśmiechem, wchodząc w głąb mieszkania. Korciło ją, by przytulić Victora na powitanie, czy nawet ucałować go w policzek, jednak nie zrobiła tego. Podejrzewała, że ta mała Harpia wyszarpałaby jej z wielką ochotą oczy, gdyby Isabella skusiła się na którykolwiek gest. Dlatego też powstrzymała się, nie chcąc niepotrzebnie wprowadzać napiętej atmosfery, choć i ona już wisiała w powietrzu.
    — To dobrze. Mam nadzieję, że jesteś zadowolona z tego, jak to wszystko idzie — Victor kiwnął delikatnie głową, uśmiechając się przy tym, po czym spojrzał na swoją młodszą córkę, lustrując ją uważnie spojrzeniem. Uśmiech szybko zniknął, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Isa westchnęła w duchu, przenosząc spojrzenie na młodszą siostrę.
    — Daj spokój, tato. We Włoszech czasami gdyby dziewczyny mogły, chodziłyby po centrum miasta w samej bieliźnie — stanęła w jej obronie. Przecież wyglądała całkiem normalnie, jak większość młodych dziewczyn w tym mieście. Isa przecież też miała na sobie krótkie spodenki i podkoszulek, który dość mocno przylegał do jej ciała, uwydatniając wszystko to, na co większość facetów zwracało uwagę.
    — Jest zdecydowanie za ciepło. Nie przeziębi się — rzuciła, nieco żartobliwie.
    Kochaj nas xd

    OdpowiedzUsuń
  7. [Dziękuję serdecznie, szczególnie że kartę Lessarda męczyłam tydzień i nadal nie jestem zadowolona.
    Mnie natomiast urzekła Twoja kreacja tej damy, chociaż nie przeczę, że jakikolwiek wątek między nią a Lessardem mógłby być mocno niepokojący.]/Keith Lessard

    OdpowiedzUsuń
  8. [Dobra, w sumie yolo. Napiszę Tobie, co mi się nasunęło na myśl i co w ogóle wchodziłoby w grę z Lessardem, a Ty daj mi znać, czy cokolwiek Wam odpowiada.
    Opcja pierwsza: Iselin mogłaby przypominać Lessardowi córkę. Może być to właściwie coś niewielkiego, jak kolor oczu czy kształt twarzy. Keith ma tendencję do fiksacji na jej puncie, więc później już byłoby z górki. Una w chwili śmierci miała siedem lat, ale była jego całkowitym oczkiem w głowie, więc z biegiem lat zapewne wyrosłaby na córeczkę tatusia - to też je łączy. Gorzej, że niezbyt wiem, jak ten temat dalej ugryźć.
    Opcja druga: mógłby być tym starszym mężczyzną i mogliby nawiązać romans. Tutaj kwestii jest kilka, przede wszystkim Lessard jest fanem brutalnego seksu, więc ona też musiałaby to zamiłowanie w jakimś stopniu podzielać, bo choć jest skrajnym hedonistą, to jednak jakąś tam moralność ma i niczego nikomu nie narzuca. Kolejna - Keith praktycznie zrezygnował ze stosunków seksualnych z kobietami, bo z jego chamstwem, brutalnością i kompletnym lekceważeniem gry wstępnej łatwiej mu wyrwać facetów, a jest wygodny (żeby nie powiedzieć leniwy). Pojawia się też trudność z połączeniem ich, bo zazwyczaj umawia się na seks przez aplikacje, a jakoś tak podejrzewam, że to w ogóle nie jej styl. Jedyne, co mi się nasunęło na myśl, to że napatoczyłby się gdzieś na nią nietrzeźwą z jakąś raną do szycia. Jako lekarz nie może przejść obok tego obojętnie, więc mógłby jej wskazać najbliższy ostry dyżur, ale ona jakoś by go owinęła wokół palca tak, że on by ją tam zabrał i zszył. Kolejnym razem ona by mogła natrafić na niego wyjątkowo pijanego - raczej wtedy już w ogóle całkowicie by jej uległ.
    Opcja trzecia, najbardziej niepokojąca: połączenie obu powyższych w jedno.
    Co myślisz?]/Keith Lessard

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć. Jestem Izzy.
    Nieznajomy głos zabrzęczał mu tuż przy uchu. Przekręcił głowę w stronę, skąd dobiegł głos i dostrzegł młodą dziewczynę, której raczej nie powinno tutaj być. Nie wyglądała na taką, która powinna spędzać czas na imprezach. Zlustrował dziewczynę wzrokiem, który następnie zawiesił na jej ustach i sam rozciągnął swoje w uśmiechu. Cóż, może to nie była Izzy, której szukał, ale też może się nadać. Nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek w ten sposób nazwał Isę. Śmieszny zbieg okoliczności. Dziewczyna, której szukał miała podobnie brzmiące imię do tej, która właśnie się przedstawiła. Tego wieczoru jednak nie planował skupiać swoich myśli wokół byłej/obecnej dziewczyny. Dopóki jej nie znajdzie, nie chciał się nią przejmować. Chciał za to skorzystać z uroków Los Angeles, trochę się zabawić i zobaczyć, gdzie zaprowadzi go życie. Póki co zaprowadziło go do plażowego baru, a samo przyprowadziło mu towarzystwo.
    — Cześć, Izzy. Jestem Xavier.
    Skinął lekko w jej głowę, po czym spojrzał na drinka, którego przygotował jej barman. On sam do końca nie wiedział co pije, ale gdy dokończył poprosił jeszcze o Whiskey. Rzadko sięgał po ten konkretny drink. Był raczej typem, który wolał słodsze smaki, ale od czasu do czasu potrzebował czegoś mocniejszego. Pewnie powinien też uspokoić się z piciem, bo dopiero co wypił trzy drinki i powoli czuł ich działanie, ale miał dość mocną głowę, więc nie obawiał się tego, że mógłby skończyć w rowie całkowicie spity. Musiał i chciał utrzymać klasę. Nie przyjechał tu po to, aby o nim mówiono tu źle. Przynajmniej jeszcze nie.
    — Powiedz, Izzy, co taka dziewczyna, jak ty robi w takim miejscu? — zapytał. Wyglądała niewinnie, choć jej ubiór mówił coś zupełnie przeciwnego. Trochę nie pasował do tej delikatnej, dziewczęcej twarzy, która otoczona była mocniejszym makijażem.
    Wydawała się znajoma, chociaż nie było szans na to, że poznali się wcześniej. To po prostu nie było możliwe, ale coś w jej rysach twarzy było znajome i nie mógł rozgryźć konkretnie o co chodziło. Przysunął szklankę z alkoholem, gdy barman postawił ją na barze, a następnie Xavier upił z niej niewielkiego łyka.

    Xavier

    OdpowiedzUsuń
  10. [Wybornie, podzielam ten tok myślenia. Zaczniesz nam? <3]/Keith Lessard

    OdpowiedzUsuń